Mężczyzna o białej skórze nawet nie drgnął, gdy Irbis doskoczył do niego. Obrócił twarz w jego stronę (ciężko byłoby ci nie poznać dawnego towarzysza, Legiona). Jednak nie wyglądał na pozbawioną szkieletu i przygniecioną skałami kupę mięcha, wręcz przeciwnie, wyglądał lepiej niż kiedykolwiek. Zniknęły mu cienie pod oczami, wyglądał na o wiele zdrowszego. Na ustach wciąż miał kpiący uśmiech, jednak było w nim coś radosnego. I nie chodził w postrzępionych łachach, w jakich został uwolniony w celi, ale w krwistoczerwonym płaszczu z wysokim kołnieżem, spod którego widać było zawadiacką złoto-czerwoną bluzę. Rozejrzał się jeszcze raz i stwierdził, niby do siebie - Drużyna zdrowa, wygląda lepiej niż pod grotą życia. Poza tym, jaiś tłum rozbitków się tu plącze
Po czym dodał, wyraźnie do swoich starych towarzyszy - Nie mam wrogich zamiarów. Czy zrozumieliście, że Rith was oszukał? Wiem, nie mogliście go podejrzewać, gdyż on trzymał wasze życie w rękach, ale ratując swoją skórę uzbroiliście go. Wtedy mieliśmy przeciwne interesy, chciałem was powstrzymać przed tym błędem, ale teraz, skoro już za późno trzeba ten błąd naprawić. Nie wiem, jak wróciliście do życia, gdyż obserwowałem waszą śmierć, ale teraz pewnie chcecie zemścić się na Rithu? Jeśli tak, to pokrywa się to z moimi planami, więc chętnie bym podróżował z wami. O ile (rozejrzał się jeszcze raz po twarzach drużyny) nie macie jakichś przeciwwskazań?
Po czym usłyszawszy pytanie jednego z rozbitków, zwrócił w jego stronę twarz i odpowiedział - Jestem Asteroth, dawniej Legionem zwany. A jak brzmi twoje miano?
__________________ Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Ostatnio edytowane przez Blacker : 26-03-2007 o 21:13.
|