Wątek: Tacy jak ty 2
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2007, 21:40   #19
Vimes
 
Reputacja: 1 Vimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znany
Cool Akrenthal

Po krótkiej chwili szarpania się udało wciągnąć mi się na kłodę. Co prawda nadal nie czułem się najlepiej, to chociaż nie byłem względnie bezpieczny. Po chwili odpoczynku znowu zacząłem wiosłować rękoma, mając zamiar wyjąć je z wody gdy tylko rekin zbliży się zanadto. Chciałem się podnieść, jednak stawanie na ledwo utrzymującej się na wodzie desce nie było najlepszym pomysłem, więc zrezygnowałem z niego już po jednej próbie.
No dobra - pomyślałem - zastanówmy się nad sytuacją, jestem sam na kłodzie która unosi się na wodzie chyba tylko dlatego, że zapomniała, że ma utonąć. Jest mi zimno, mokro i ogólnie niewesoło, a na dodatek opiłem się słonej wody. Nie mam nic czym mógłbym chociaż spróbować wiosłować, a nawet gdybym miał, to nie jestem pewien czy starczyłoby mi na to sił.
Nagle z przemyśleń wyrwał mnie krzyk: Ej! Ty na kłodzie! Łap! Obejrzałem się w kierunku, z którego dochodził głos. I zobaczyłem lecący w moim kierunku zardzewiały miecz. Rzuciłem się by go złapać. I tak! Udało się! Złapaną bronią natychmiast uderzyłem na oślep w rekina.
Jedyną zaletą tego ciosu było to, że trafił. Bo niewiele więcej dobrego można było o nim powiedzieć. Nie przeciął on nawet łusek napastnika, a jedynym jego efektem było to, że rekin się nieco zdziwił. Ale jednak. Udało się, odpłynął! Spojrzałem teraz w kierunku z którego nadleciał miecz. I stwierdziłem, że mam zwidy. Kilkakrotnie przetarłem oczy, jednak obraz nie znikał. A był on niczego sobie. Można by rzec, że był całkowicie unikalny. Widziałem bowiem starce, który na tratwie zrobionej z kilku beczek, stoi z rozpostartym płaszczem imitując żagiel. Jednak nie to było w tym wszystkim najdziwniejsze. Otóż najbardziej osobliwą rzeczą w tym widoku było to, że ten zaimprowizowany napęd działał! Starzec po chwili dopłynął do mojej kłody.
Rozumiejąc, iż mam wsiadać, wgramoliłem się na beczkowiec, oddałem starcowi jego miecz, poczym zacząłem wiosłować w kierunku widocznego stąd lądu.
Witaj - zabrzmiał mój ochrypły od ostatnich przeżyć głos - Jestem Akrenthal, a ty? - zdołałem powiedzieć, reszta słów zaś utknęła mi gdzieś w gardle.

***

Gdy dopłynęliśmy już do brzegu szczęśliwy wygramoliłem się na ląd. Już nigdy nie wsiądę na żaden statek - przeszło mi przez myśl. Zauważyłem jednak większą grupę (chyba) innych rozbitków znajdującą się niedaleko miejsca naszego lądowania. Moją uwagę przykuła znajdujący się tam ogromny biały kot. Dobra, ich nie zaatakował, może i mnie nie zje - pomyślałem, poczym ruszyłem w ich stronę.
-Witajcie, jestem Akrenthal. A jak was zwą?
 
Vimes jest offline