Gengin mocował właśnie w kuszy kolejny ładunek, kiedy zauważył staruszka idącego w ich stronę od strony morza:
- Witaj przyjacielu ! Iście potężny okręt ! Rekiny nie doskwierały ?
Po czym skłonił się nie pewnie w stronę przybyłego i jeszcze raz powtórzył formułę powitalną. Zauważył też aż nadto podejrzanie wyglądającego jegomościa szepczącego z kotem, patrząc w jego stronę. Po chwili namysłu rzucił:
- Za taki wygląd w mieście, gdzie mieści się mój zakon, mój drogi szybko byś sterczał na palu. Hmm... z chęcią sam bym ci pomógł się na niego wbić, lecz zważając na okoliczności i twoich towarzyszy nie mam środków. Cóż....
__________________ Młot na czarownice. |