Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2015, 04:19   #31
goorn
 
goorn's Avatar
 
Reputacja: 1 goorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znany
Najbardziej kunsztowne wymówki z arsenału Dave'a nie przydały się na wiele. Gdy tylko ojciec otworzył oczy, wytrącony ze snu strumieniem słów wydobywającym się z ust chłopaka, zerwał się z łóżka i nerwowo zaczął się miotać po pokoju. W końcu stanął i spojrzał na niego paskudnym spojrzeniem, które tylko rodzice potrafią rzucić. Mieszanina złości, smutku i głębokiego rozczarowania.
Po krótkiej, bezsłownej reprymendzie wysłał chłopaka po apteczkę do samochodu, by chwilę później wybiec za nim. Potrzebował jeszcze skrzynki z narzędziami, zabrał też przenośny halogen.

Ostre białe światło rozproszyło ciemność. Na strychu zgromadzona była wprost imponująca kolekcja rozmaitych rupieci, ale nie było komu tego podziwiać. Dzieciaki z przerażeniem wpatrywały się w bladą twarz ojca Dave'a, a on z kolei wpatrywał się w Laurę, kombinując co tu zrobić. W końcu z pomocą kilku narzędzi udało mu się wydłubać, podważyć i wyciągnąć gwoździe z deski, po czym powoli wyjął obie ułamane połówki, ciągnąc je w przeciwne strony, przy akompaniamencie syków dziewczynki.
Kostka wyglądała fatalnie, nieco zsiniała i nabita drzazgami różnej długości, przypominając poduszkę do igieł ochlapaną czerwoną farbą.
Pan Hardy powyjmował skrupulatnie drewniane odłamki, odkaził rany i zawinął opatrunek. W trakcie zabiegów chłopcy kręcili się nerwowo dookoła, a ich próby zagadywania były ukracane ciszą ze strony Eda.
Skończyło się na obtarciach, niewielkich kłutych ranach i przejściowej opuchliźnie. I choć po wszystkim odetchnął z ulgą, gdy bo krótkiej próbie upewnił się, że dziewczyna nie ma problemów z chodzeniem, nie dał po sobie poznać, że poprawił mu się humor. Rzucał na około gniewnymi spojrzeniami i na pytania odpowiadał sucho i krótko. Zaniósł dziewczynę na rękach do łóżka, oznajmił im krótko, że po kolejnej takiej przygodzie spakuje ich i błyskawicznie odwiezie do miasta, złapał Dave'a za ucho (ale lekko, Ed nawet w nerwach nie potrafiłby zadać chłopakowi bólu) i obiecał groźnie, że porozmawiają jeszcze jutro.
Wyszedł, trzaskając drzwiami.
Zegar cichutko tykał, wskazówki oznajmiały światu, że jest równo jedenasta trzydzieści, północ już na progu.
 
goorn jest offline