Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2007, 01:02   #29
Solfelin
 
Solfelin's Avatar
 
Reputacja: 1 Solfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumny
Czasami potrzeba zahamowania, by dodać gazu.
Dnia normalnego, by przygotować się na dzień nienormalny.


Wernachien

Coś głęboko w niej wołało, jakby jej matka, albo opiekuńczy duch: „Zostań!”

Słodki głos, jakby kobiecy, po raz kolejny się w niej odezwał: „Stój!”
Osłupiona, stała przez chwilę. Przemyślała całą sprawę jeszcze raz, ale gdy miała wziąć pod uwagę to nowe zjawisko, męski, szepczący, mruczący głos odezwał się:

”Jedź, jeśli wolisz”. Dodawało jej to odwagi, wbrew pozorom.

„Jedź...” - zabrzmiało jak echo w jej głowie.


Czasami zaskoczenie jest większe, niż samo jego uczucie. Sytuacja, zbieg, wszystko. Zaskoczenie to coś innego niż uczucie. To zdarzenie samo w sobie.

Tammo

Podskoczył i zerwał z siebie opaskę. Dopiero teraz uświadomił sobie, jak lekko była mu zawiązana na oczach. Przez chwilę widział nadal ciemność.

Po chwili zobaczył kontury, a po kilku kolejnych momentach pokój. Szary, betonowy, jakby szczelnie przeciwdźwiękowy - poznał po tym, że ściany wyglądały w swej surowości i wyważeniu niemal jak mury.

Dojrzał nagle siedzącego na kanapie obok drzwi, po drugiej stronie pokoju, mężczyznę w wieku około trzydziestu lat. Obserwował go.

Gdy go dostrzegł, ten uśmiechnął się w odpowiedzi.

Widział jak na dłoni, że w jednej chwili potrafiłby mu zagrodzić mu drogę przez drzwi. Nic wiedział o nim i kim właściwie jest. Przypomniał sobie, że właściwie znalazł bezwartościowe informacje o tym orle i o legendzie.

Już miał obmyślać jakikolwiek fortel, by z tej opresji wyjść, gdy nagle spostrzegł cieniutką, całkiem jasno-żółtą aurę wokół mężczyzny. Cały jego wygląd zaś zlewał się z otoczeniem, dlatego wcześniej go ominął wzrokiem.


Odpowiedzi na pytania przychodzą.
Okazuje się jednak, że duża część naprawdę cennych, przychodzi bez spostrzeżenia, bo uznaje się je za drugorzędne lub poboczne.


Szusaku

Stał tak na deszczu kilkanaście minut. Rozglądał się intensywnie po kilku minutach, po czym spacerował to tu, to tam. Nagle zobaczył osobę, stojącą trochę w oddali, jakby patrząca za nim.

Krople deszczu po nim spływały. Patrzył wprost, słysząc w dalszym ciągu tylko miarowy stukot kropel - doprowadzało to jego cierpliwość do granic wytrzymałości, a jego samego niemal do szaleństwa.

Nagle postać znikła, jakby się rozpłynęła. Rozejrzał się. Była nigdzie. W jednej chwili zobaczył ją kilka metrów od siebie. Był to ktoś zupełnie inny. Widział przez mgłę wody postać kobiecą, ale z włosami blond.

Po kilku sekundach znowu musiał jej szukać. Przeszedł po nim dreszcz. Odwrócił się.

Stała za nim.

Inna kobieta. Patrzyła na niego uważnie. Wyczuł bijący od niej chłód. Przez chwilę stali w milczeniu. Po chwili usłyszał w głowie JEJ głos - „szachistki” głos - „Idź za nią”.

Popatrzyła na niego ta blondynka. Miała długie włosy, była także wysoka. Wydawało mu się, że raczej arogancka w zachowaniu. Tak jakby jej wyprostowanie było znakiem jej dumy. Popatrzył na nią, ona skierowała swoją głowę w boczną uliczkę, musiał więc pójść posłusznie za nią.

Stali gdzieś pod dachem, gdzie deszcz przestał padać.

Blondynka popatrzyła na niego ostro i znowu przeszyło go zimno.
- Niczego się dowiesz.

A po chwili dodała.

- ... Zobaczysz. - zmarszczyła brwi, jakby gniewnie i złośliwie. Rozglądnęła się wokół, kręcąc tylko głową, jakby czekała na coś.
 
Solfelin jest offline