Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2015, 21:10   #7
Ulli
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Prolog część czwarta.


Obawy Karnaxa były nie uzasadnione. Żaden złodziej nie zbliżył się do grupy poszukiwaczy przygód. Możliwie, że kieszonkowcy bali się ich, możliwe że rozpoznali w grupie lokalnego kapłana Algowa, do domostwa którego bohaterowie zmierzali. Gdy dotarli na miejsce im oczom ukazała się dwupiętrowa kamienica. Portal wejściowy i okna były ozdobione figurami atlantów i kariatyd. Budynek musiał być niedawno odmalowany, bo lśnił nowością. Widać było, że ma jakiegoś majętnego i zaradnego właściciela. Algow podszedł do wielkiej zrobionej ze stali bramy z okuciami, wyciągnął rękę do kołatki w kształcie lwiego łba i zdecydowanie zastukał. Po chwili otworzył mężczyzna w podeszłym wieku w wyblakłej liberii.
- O panicz Algow.
- Witaj Justiusie. Ojciec i Livo w domu?
- Tak paniczu. Argonius na górze w swoich pokojach natomiast Livo w gabinecie. Pracuje, prosił żeby nie przeszkadzać.
- Trochę mu jednak poprzeszkadzam. Nie co dzień jestem w domu, w dodatku prowadzę gości.
Drzwi otworzyły się szerzej i weszli do dużej sieni w której z pewnością zmieściłby się wóz, gdyby tylko otworzyć drugie skrzydło bramy. Posadzka była zrobiona z drewnianej kostki. Brama na końcu korytarza prowadziła na wewnętrzny dziedziniec. Przy końcu korytarza znajdowała się także klatka schodowa ze schodami prowadzącymi na górę. Algow pewnie poprowadził ich na piętro. Było widać, że czuje się tu jak u siebie.
- Jeśli chcecie się odświeżyć dajcie znać, wydam polecenie, żeby przygotowano wam kąpiel. Muszę jeszcze odwiedzić kuchnię i dać znać, że będzie więcej osób na obiedzie. Wybaczcie.
Skłonił się nisko i wyszedł. Najpierw odwiedził kuchnię, jak miał w zamiarze i wydał dyspozycje. Następnie udał się do pokojów rodziców.
- Argoniusie, zobacz kto nas odwiedził- Siwiejąca kobieta podeszła do Algowa, gdy stanął w drzwiach. Widać było po niej wzruszenie. Algow podszedł do niej i ucałował ją w rękę.
- Cieszę się, matko, widząc cię w dobrym zdrowiu. Ciebie, ojcze, również. Byłem przejazdem w Telflamm i nie mogłem sobie odmówić odwiedzenia was. Przyprowadziłem gości, chciałem was prosić, byście ich przyjęli na tą jedną noc. Rano wszyscy się wyniesiemy.
- Twoi przyjaciele są naszymi przyjaciółmi, Algowie - wtrącił się Argonius. Był sędziwym już mężczyzną, odzianym w bogato wyszywane szaty z pokaźnym brzuchem.
- Dziękuję wam, byłem pewny takiej odpowiedzi. Niech Lathander da wam długie życie. Odwiedzę teraz brata, mam do niego prośbę.
Pożegnał się i wyszedł. Drogę do gabinetu, w którym kiedyś urzędował jego ojciec, znał. Podszedł do drzwi i zapukał.
- Przecież mówiłem, żeby mi nie przeszkadzać! - rozległo się zza drzwi. Mimo to Algow wszedł do środka.
- Witaj bracie! Jakież to ważne sprawy cię zajmują?
- Niektórzy, wyobraź sobie, pracują, nie latają po świecie, lub raczej latają. ale za zarobkiem. Karawana z Kara Tur się spóźnia, a rachunki trzeba płacić.
- Przykro mi to słyszeć. Mam do ciebie wielką prośbę. Przybyło ze mną tutaj kilku awanturników jak ja. Dwójce z nich zawdzięczam życie i obiecałem im nagrodę.
- Tak myślałem, przybył braciszek światowiec i już wyciąga ręce po moje pieniądze. Tobie się wydaje, że one leżą na ulicy. Muszę się nieźle nagłowić, żebyśmy nie poszli z torbami, a ty je beztrosko obiecujesz komu popadnie.
Algow się strapił. Widać było, że jest zasmucony agresywną postawą brata.
- Zapominasz, Livo, że to także moje pieniądze w części. Jeśli ty poskąpisz grosza pójdę do ojca. On na pewno zrozumie…
- Dobra, dobra, już nie zastawiaj się ojcem. Te darmozjady dostaną swoje. Na następny raz po prostu zastanów się, co mówisz. Nasza rodzinna fortuna nie jest niewyczerpana. A teraz pozwól mi pracować.
Algow skłonił się i wyszedł. Rozmowa z bratem trochę popsuła mu humor. Postanowił czas do kolacji wykorzystać na odwiedzenie świątyni Tyra. Liczył na to, że zastanie tam Tarantiela i się go poradzi. Niestety jego mentora nie było w mieście. Zrezygnowany wrócił do domu akurat na kolację. “Może posiłek i nocny odpoczynek sprawi, że nieco rozjaśni mi się w głowie.”

Zaklimatyzowali się szybko, spędzili sporo czasu na rozmowie dotyczącej tego, co przedsięwziąć w sprawie kuli. Ponieważ jednak nie mogli dojść do porozumienia, a późna pora i zmęczenie dało o sobie znać, udali się na spoczynek. Noc jednak nie miała okazać się spokojna. Ktoś tylko czekał by bohaterów zmorzył sen…
 

Ostatnio edytowane przez Ulli : 25-01-2015 o 21:15.
Ulli jest offline