Nassai
Elfka wstała od stołu i spokojnym krokiem wyszła z sali. Nie interesowały ją bogato ozdobione wnętrza pałacu i pełne pysznego jadła stoły. Można powiedzieć, że w jej ciele trwał okres wegetacji. Mało i skromnie jadła, nie spała na łożach i nie siadywała w ciepłych, dużych i przytulnych pokojach, dlatego od razu udała się na dwór. Pałac był otoczony jakby mórem,a obok znajdowała się wioska. Nassai przeszła wszyskie kramy i sklepy, aż trafiła na główną bramę. Stało przyniej dwóch strażników. Grzecznie się ukłonili za co Elfica obdarzyła ich lekkim, a zarazem intrygującym uśmiechem. Kiedy poraz pierwszy od dwóch dni wyszła z miejscowości, widok wzgórza zaparł dech w jej piersiach. Małą dróżką podążyła pod starą wierzbę, gdzie przysiadła na trawie. Długo przyglądała się słońcu, trawie i małym owadom w zaroślach. Do swojego woreczka z ziołami dodała 2 niewielkie rośliny, poczym rozłożyła się na ziemi i zamkneła oczy. Wedłóg tego co wywnioskowała kiedy się obudziła spędziła na trawie około 3 godziny. Wkońcu wstała i wróciła do zamku. Kiedy weszła do pałacu było już dobrze po zachodzie słońca więc miała drobne problemy z pałacowymi strażnikami, gdyż nie chcieli jej wpuścić. Gdy wreszcie sie z nimi uporała poczeła szukać łazienki, lecz owy pałac chyba nią nie dysponował. Następnie udała się do "swojej" sypialni. W pomieszczeniu którym miała spać przeważały kolory granatu i fioletu co dawało stonowany odcień wrzosu. Elfka zdjeła pantofle i wygodnie położyła się na łożu. Już dawno nie zaznała takiej wygody... |