Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2015, 17:08   #28
Fyrskar
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
"Za cóż bym miał obawiać wyroku,
Gdy ni nie czynię niesprawiedliwego?"


- William Shakespeare, "Kupiec wenecki"


Lato 2518 roku K.I., południe

Weissdrachen, przycmentarny lasek

Yorri odprowadził nowego towarzysza wzrokiem, aż do linii drzew. Wgryzł się w słodko-żółtą kukurydzianą kolbę i uchwycił ją w obie, płaskie dłonie o krótkich palcach. Skupił się przez chwilę na smaku warzywa, nieskutecznie. Siedział w środku lasu, koło trupa, jak by nie patrzeć na to. Sypnął chrustem na nogi Josta. Psiamać, jakoś tak niezręcznie na twarz ciału znajomemu glebą sypać. Wstał i odwrócił się, gotów sypać na ślepo...

I wtedy ją zobaczył. Kiedyś, w Zhufbarze, widział jak ostrze tartacznej piły się urwało i sunąc po ziemi odcięło pewnemu krasnoludowi rękę. To było porażające wydarzenie, które uderzyło zarówno umysł, jak i żołądek młodzieńca... ale to, co teraz miał przed oczami mogłoby przyprawić o zawał nagły serca trolli pogromcę. A to... nie zdawało mu się. rzucił się na ziemię, chrust, za pniem się schował, jak gdyby strzały ku niemu leciały... bezskutecznie. Widziała go... a on widział ją. I widoku tego nigdy nie zapomni już.

Zjeżyły mu się włosy, na karku, piersi, policzkach, głowie, między nogami... zaczęły mu się trząść kończyny, gdyby stał, toby upadł. Jęknął trwożnie, nie mogąc wydusić z siebie słowa. Patrzył tylko jak postać zerka ku Jostowi, jak wskazuje ku krasnoludowi.

- Nie... - ruszyła ku niemu. - Nie zabiłem... ja...

Poczuł nacisk na pęcherz. A potem... a potem zniknęła, tak nagle, jak się ujawniła.



Bezwładne nogi Josta orały ziemię w rytm kroków krasnoluda. Yorri zaklął trwożnie i rozejrzał się, raz jeszcze. A potem rozejrzał się ponownie, wodził wzrokiem dookoła. Szedł koło murka cmentarnego, przyciśnięty doń, ale to nie sprawiło, że mniej się bał, niestety. Nim ujrzał kompanów minęła długa, straszna chwila... a fakt, że duch, którego ciało miał przy sobie, ukazał się kapłanowi zdziwił go niepomiernie. A potem zrobił jedną z głupszych rzeczy, jakie mógł zrobić, zapewne.

- Upiór! - krzyknął do kapłana, do towarzyszy. Machał ręką ku laskowi. - Upiór w lesie!

Był pewien, że jest blady jak świeży, zimowy śnieg.
 
Fyrskar jest offline