Wątek: Strefa Zimy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2015, 02:42   #3
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Długa seria z miniguna nie dała nic poza kaskadą iskier oraz brzęczącym bębnieniem, zdzierającym farbę z kompozytowego pancerza korporacyjnego Borysa*. Zoltan zresztą nie liczył na efekt - mocowane w lewym ramieniu obrotowe działko miało kaliber karabinowy, w sam raz do powstrzymywania golasów**, ale tu nie mógł poradzić nic.
* Synonim ciężkiego i ciężko uzbrojonego pancerza wspomaganego, od nazwy popularnego rosyjskiego modelu.
** Żołnierz bez pancerza wspomaganego

Poprzedniego powstrzymali - zastawili na niego pułapkę w "pałacowym" holu i ostrzelali, Zoltan serią sabotowych pocisków z dziesięciomilimetrowego działka Heklera/Kocha, co wykończyło stan magazynku, a reszta grupy - drużyna piechoty, którą miał wspierać w misji odbicia córki jakiegoś korpa - jednorazowymi wyrzutniami PPanc i granatami.
Był jednak drugi. Nikt nie spodziewał się, że samozwańczy watażka panoszący się na tym kawałku ziemi niczyjej będzie tak ważny, że jego protektorowie zapewnią mu tak ciężkie wsparcie.
Pierwszy, którego załatwili, był uzbrojony przeciwpiechotnie, miał więcej elektroniki i sprzętu specjalnego, najwyraźniej był skonfigurowany do zwiadu i pościgu. Ten drugi natomiast był uzbrojony ciężko, dlatego Hradetzky starał się jak mógł unikać jego ognia. Teraz jednak musiał wciągnąć go w pułapkę. A drań trzymał w obu rękach działko walące pociskami przeciwczołgowymi tej samej klasy co w niesławnych A-10 Thunderbolt z zeszłego wieku i chyba miał nieskończony zapas amunicji.
Seria siekła Hatamoto Standart-B Zoltana po krawędzi korpusu, ramieniu i otarła się o hełm dokładnie w momencie, gdy drużynowy saper zdetonował ładunki zwalające na przeciwnika kilka ton zbrojonego betonu. Autodoc monitorujący stan Hradetzkiego zauważył że traci on przytomność i podał pobudzacze i painkillery, a potem wysiadł. Pancerz był rozszarpany i siadał system za systemem...
Disabled...
Disabled...
Disabled...

* * *


Proszę zapiąć pasy!
Proszę zapiąć pasy!
Proszę zapiąć pasy!


Naturalnie brzmiący, choć automatyczny głos wybudził Zoltana Hradetzkiego z drzemki na krótko przed lądowaniem w Nowosybirsku. Sen, powtarzający się od wielu nocy był tak samo realistyczny jak poprzednie. Ostatnia misja, udana ale okupiona ciężkimi stratami. Wysupłali go wtedy z resztek pancerza, drużynowy doc posklejał go jak mógł by dotarł do szpitala. Potem seria operacji, rekonwalescencja i półroczna rehabilitacja w europejskim szpitalu. Honorarium za misję starczyło i na to i na opłacenie kolejnych semestrów Anny, ale nie pokryło czego innego.
Potrzeba było dwóch lat brania kontraktów, by zarobił na pancerz klasy Hatamoto - wagi średniej według standartów korporacyjnych, ale idealny dla żołnierza fortuny. O ile w przypadku zwykłego najemnika o jakości i cenie kontraktów w dużej mierze decydują jego umiejętności, o tyle dla operatora zbroi wspomaganej liczy się jego sprzęt. Hatamoto był jego biletem do pierwszej ligi i przez dłuższy czas zapewniał soczyste kontrakty. A teraz został z niczym. No, prawie niczym.
A już na pewno nie spodziewał się kontaktu z O'Harą, który proponował mu robotę. Nawet się ucieszył, że opłacił z góry magazynowanie swojego starego pancerza klasy Cayman na kilka lat do przodu. Nie był to sprzęt mogący stanąć w szranki z ciężkimi maszynami wroga, ale był odporny na zwykły ogień karabinowy i do wspomagania grupy specjalnej powinien się nadać.

Koła dotknęły ziemi, a siedzący obok Fox dał mu znać, że pora otworzyć oczy i wziąść się do roboty.
Po latach spędzonych na czarnym kontynencie Zoltan stwierdził, że znalazł się w środku najgorszego chłodu, jaki odczuwał kiedykolwiek w życiu, a zaraz potem zdał sobie sprawę, że to dopiero początek. W barze spotkali znajomą Feliksa, Valerie.
Nie rozmawiali o pracy w miejscu publicznym, ale było jasne, że spotkanie nie było przypadkowe. Niedługo wszystko powinno stać się jasne.

* * *


Obskurny pokój motelowy przywołał Hradetzkiemu wspomnienia młodości. Ojczyste Węgry, mimo że od lat część cywilizowanej Europy, wciąż miały regiony zmagające się upiorami socjalistycznej przeszłości. On pochodził właśnie z takiego miejsca i wyrwał się stamtąd gdy tylko była okazja. Niby w afryce bywał i w gorszych zadupiach, ale to było takie, znajome, swojskie. Wrażenie szybko jednak znikło, gdy skontaktował się zleceniodawca. Teraz był już skupiony na szczegółach.
Quin Sato zdawał się być podobny do większości osób, z którymi podpisywał kontrakty - konkretny, wiedzący czego chce i budzący zaufanie, choć to ostatnie często było zwodnicze. Cele były jasne, martwiła go tylko nieznana skala zagrożenia.
Kto wie, co mogą spotkać? Jednak także za to płacili. Kontrakt to kontrakt.

Valerie - zwiadowca grupy i całkiem sympatyczna dziewczyna w jednym - zgodnie z jego oczekiwaniem zaproponowała marszutę i zadała rozsądne pytania.
- Sprzęt, razem z rezerwą amunicyjną i rzeczami do serwisu mam zapakowany w ekranowaną skrzynę, która pasuje do standartowych chwytów. Myslę że z łatwością można zorganizować sanie ze wspomaganiem magnetycznym, który ułatwi transport po śniegu i lodzie - uspokoił zwiadowczynię Zoltan - Mam też wymiennie szerokie stopy, które całkiem dobrze sprawdzały się na sudańskich piaskach i w podmokłej dżungli, więc na śniegu też dadzą radę. Uważam że powinniśmy wziąść więcej niż zwykle materiałów wybuchowych, mogą być kluczowe do wykonania celów dodatkowych, ale tu już zdam się na ocenę Witalija.
Hradetzky słyszał o ostatniej akcji grupy Vadera i miał zaufanie do "wybuchowych" kompetencji ukraińca. Zresztą, sam widział go w akcji jeszcze w Kongo. Bardziej martwił się o siebie, gdyż ostatni raz na nartach jeździł jako nastolatek. I miał szczerą nadzieję, że to jest jedna z tych rzeczy, których się nie zapomina. Albo tych, które zapewni ukryty w głowie chip zaprogramowany na warunki srogiej, syberyjskiej zimy.
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 05-02-2015 o 02:51.
TomaszJ jest offline