Wizard to nie jedyna 'dupa' w DnD... W porownaniu z paladynem dajmy na to, slabo wypada tez np łowca, druid czy bard. Przynjamniej na poczatku, bo potem to kwestia dobrego rozwoju postaci...Ale ilu czarow paladyn NIE przerzuci?
Zgrana druzyna i kazda postac wykorzysta swoj potencjał - chocby miała 3 komórki na czar to te 3 czary sie przydadzą. A wy rozpatrujecie kazdą postac solo ... I Herkules dupa ...
.
Z innej beczki: co z atutami, ktore de facto nie przydają sie w grze, a jednak istnieją? Np takie cudo jak ''konne łucznictwo'' - super, prawda? Tylko ile razy - przyznajcie szczerze - wasze postacie poruszają sie konno? W podziemiach i świątyniach to raczej na kucykach... Albo "stworzenie... <tu wstaw dowolny przedmiot>". Niby super ale mało opłacalne i w złocie i w PD.
Umiejętności: ile osob wezmie np.: fałszerstwo, pływanie, połsłówka czy równowage, podczas gdy inne o wiele czesciej sie przydadzą (nie mowie tu oczywiscie o sytuacji, gdy umiejętność jest zarezerwowana dla klasy).
Odgrywanie postaci odgrywaniem, ale jak postać dzieki temu nie potrafi przejść 4 metrow, zeby sie nie wywrocic to ... No wlasnie, co?
Argument: bo taka jest koncepcja postaci; przestaje byc zabawny jak cala druzyna dwoi sie i troi, zeby fajtłapy nie zabili ... Akurat w mojej druzynie tak jest zabawnie, kazda postac ma swoj smaczek i problem ciapy to nie problem, ale jak u Was?