Arabela z zadowoleniem dostrzegła, że goblin się cieszy z tego, że uwolniła go z niewoli wodza.
- Tak malutki, jesteś już wolny i bezpieczny. Nazywam się Arrabel, a ty?
- On się ciebie boi i błaga o litość - posłużył pomocą Caldwen, po czym zwrócił się do goblina
- Ona nie chce zrobić ci krzywdy. Nie masz się czego bać.
- “Demon nie utnie Kichaczowi łba i nie zrobi trofeozabawki dla dzieci ? Tak ? Głowa wodza jej wystarczy ? - wyskrzeczał goblin ostrożnie unosząc łeb kichnął parę razy po czym kontynuował - Czego chcecie od Kichacza ? - zapytał goblin, a Caldwen przetłumaczył.
- Chcę ci tylko pomóc. Powiedz, kto was napadł? - zapytała, przy pomocy gnoma.
-”Kościaki ! Dużo kościaków przyjść i zabrać swój skarb ! Ukradły nam skarby, które my ukraść im… Kościaki złe nie dychać nie pływać. Tylko chodzić… “
Caldwen zmróżył brwi
- Kościaki? Szkielety? Takie co w ludziach siedzą gdy ci jeszcze żyją?
- “Kościaki złe ! Same gnaty żadnego mięska ! Dziwne były miały takie hełmy i złe miecze... - Goblin zaczął gestykulować jak by pokazywał rogi na hełmie tylko że schodzące się do środka zaś gdy mówił o broni zatrzymał się głęboko zastanawiając po czym powiedział - Miecze złe, krzywe…. A jednak kościaki krzywymi mieczami ubić bohatyrów wodza. Najgorszy był kościak wódz Kichać wiedzieć że to kościak wódz ! Bo kościak wódz miał wodzowki hełm ! Tak było !”
- Gdzie oni są? Co to za skarb wam ukradły? Kiedy to było?
-” Bohatery wróciły ze skrzyniami i skarbami z jaskini ! Mówili że dużo trupów ale wtedy kościami martwe martwe nie martwe ruchawe były. W skrzyniach bum bum były różne bum bum takie latające i takie bum leżące a także takie kręcące się Bum …. Kichacz lubić kręcone dużo ognia i bum ale się nie parzyć ! I dużo skarbów było, wódz był zadowolony bohatery zadowolone i plemię też zadowolone wielka zabawa była ! No może długonogi nieszczęśliwe gdy my im bum w twarz, ale kto tam długonogami się martwić ty krótkonogi być to wiesz nie ? I wtedy kościaki przyjść ! Wódz brame zamknąć sprytny być, kościaki nie przyjść… Jednak kościaki nie dychać i przyjść i tak bohatery walczyć ale kościaki za silne być ! Slorb wyjść ze swej chaty o tam... ‘ - wskazał na jedną z hat za plecami awanturników była ona trochę większa od pozostałych i solidniejsza choć nie tak okazała jak wodza - “ Slorb być ważny zaraz za wodzem wrzeszczeć ale głupki nie słuchać. Wódz przyjść sprytny być złapać Slorba i rzucić szkieletom o tak ! “ - złapał leżącego obok trupa swego kompana i cisnął nim o ścianę jak by to była najnormalniejsza rzecz pod słońcem - “Kościaki pociachać Slorba i my myśleć że se pójść ale one znowu atakować. Wodzu sprytny mówić że skrzynie złe i skarb zły przeklęty ! Wina Pisanejtwarzy pisać się nauczył i mapę do wraku narysować gdzie było bum i Vorka Gobinojadka ale bohatery ją zabić a Vorka zabić Pisanątwarz i być dobrze. Vorka też mieć mapę na takim śmiesznym czarnym czymś z jaszczurką niestety nie jadalne. Ale mapa dobra była i skarby były i kościaki no i kościaki przyszły i zabrały skarb i se poszły ! Tak !”
Tylko Caldwen rozumiał pokurcza więc pozostała trójka mogla zacząć się nudzić gdy stworek gestykulował i zdawał relację gnomowi. Jednak ich uwagę przykuły ślady tuż obok dziury nad którą stali. Wyglądało to tak jak by ktoś wlókł coś dużego i ciężkiego po ziemi…
Arrabel skonfundowana słuchała przygnębiającej historii goblina tłumaczonej przez Caldwena. Zaczęła się poważnie zatanawiać, czy nie popełniła błędu wierząc w dobro goblinów. Westchnęła i rzekła
- Czyli tu w okolicy jest prawdziwe zło. Wracamy do miasta i zdajemy raport!
- Tak, ale na razie dowiedzmy się więcej - zgodził się z Arabel
- Gdzie tam mapa? Ile było kościaków?
- [i] Wódz zabrać mapę bo być skarbem. Kóściaków… Krym…” - goblin zaczął mamrotać i liczyć na palcach łatwo dało się zauważyć że że szlo mu to dość topornie i pare razy się pomylil w końcu zacżał machąć ręką jak by chciał pokazać palcami - “Ich było Tyle ! I tyle ! I tyle ! Bohatery połamać parę kościaków w wodzie ale ich i tak być za dużo ! Tyle by zabrać skarb było ich ! Wy teraz nie bić Kichacza tak ?” - goblin kichnął i spuścił uszy patrząc się błagalnym wzrokiem na awanturników.
- Kiedy Kichacz pokazać nam mapę - przytaknął Caldwen
- Kichacz nie mamy … - Goblin zaczął szlochać i wyglądał jak zbity szczeniak - “Wódz mapę zabrać. Nie wina Kichacza“
- Hmmm… - westchnął gnom zamyślony po czym otworzył szerzej oczy, z łupów po wodzu wyciągnął zabazgrany wachlarz.
- To ta mapa? - zapytał goblina
- “Tak ! Mapa i kościaki tam były ale wtedy trupo kościaki nie rucho kościaki. Tak bohatery mówiły gdy wróciły.”
-[i] Świetnie[i] - skomentował Caldwen - Puszczamy go? Humanitarnie zabijamy? Dla mnie bez znaczenia.
Arrabel popatrzyła na niego ze zgrozą
- Oczywiście, że puszczamy go… - rzekła oburzona
- Hej - lekko podniósł głos Caldwen -[i] Po tym co wyczyniasz z tym mieczyskiem nic nie jest oczywiste. Jesteś wolny. Nie wpakuj się więcej w problemy. -[i] Ostatnie zdania skierował do Goblina.
- Sprawdzimy tą jaskinię?
- Pierw wracamy do miasta. Co, jeśli to Szepczący Tyran się przebudził albo co? - rzekła prawie z nadzieją |