Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec
Andy nie był zachwycony pomysłem rozdzielenia czemu dał wyraz. - Uważam, że podczas ataku powinniśmy skumulować maksimum sił na minimalnej powierzchni by uzyskać maksymalną przewagę kolalną. - rzekł z przekąsem komentując pomysł Niny. - Czyli po ludzku to powinniśmy dążyć do ataku maksmalną ilością dostępnych luf w jednego robota i załatwiać je po kolei. - zaraz przetłumaczył ten wyuczony komandoski slang na bardziej przyziemny język. Ton miał trochę żartobliwy ale naprawdę tak uważał.
Ale ostatecznie i po na myślę zgodził się na podział. Ruszył w parze razem ze "Spięciem". Wieść, że nowi znajomi mają jakieś cudactwo do wykrywania robotów bardzo go zaskoczyła i zaciekawiła. Przyptatrywał się chilę urządzeniu próbując odgadnąć jak działa aż w końcu dał za wygraną i spytał o to wprost. Z natury ciekawiły go takie rzeczy bo nie wiadomo kiedy mogły się kiedyś przydać.
Gdy już zlokalizowali maszynu Andy przystanął i oglądał je dłuższą chwilę podejrzliwie. Nie widział żadnej widocznej broni tylko chyba coś jak kamery i aparaty. - Stąd je widać jak widać. Ja bym proponował wejść na górę, z góry to będą owalne tarcze a nie taki wąski, boczny profil. - rzekł mając na uwadze, że łatwiej strzelać do czegoś w postaci koła niż soczewki. No i spytał John'a co dalej jak już je znaleźli. Sam z siebie pewnie by po prostu otworzył ogień no ale jak miał eksperta pod ręką to się wolał upewnić. |