Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2015, 19:35   #107
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
"Naprawdę ?" - zapytał Kichacz z nie dowierzaniem jednak po potwierdzeniu ze jest wolny wrzasnął radośnie i zaczął gramolić się dziury, co jak na ironię było dla niego dość mozolnym procesem.

W tym czasie przystąpili do sprawdzenia czy goblin rzeczywiście mówił prawdę, gdy tylko zbliżyli się do stawu ujrzeli trzy potrzaskane szkielety które już zdążyły się zapaść w mulaste podłoże. Miały one na sobie przerdzewiałe pancerze o dość osobliwym wyglądzie świadczące o tym że ich właściciele nie pochodzili z tych stron. Arabel bez problemu przypomniała sobie że kiedyś widział już takie zbroje oczywiście w znacznie lepszym stanie. Było to w posiadłości rodziny Kaijitsu...

Przeszukanie pozostałych budynków nie było zbyt owocne gobliny były znane ze zbierania różnych nikomu nie przydatnych śmieci i to właśnie tam znaleźli, połamane narzędzia, graty, stare kawałki mebli i ubrań, pogniecione metalowe puszki no i kilka ludzkich zębów lub kości zapewne trofea po "wyprawach wojennych" plemienia. Znaleźli nawet coś co można było uznać magazynem, jeśli tam można nazwać budynek w którym upchnięto wszystko co tylko się dało i wyglądało jak by było świeżo przyniesione z najbliższego śmietnika. Przynajmniej chata Slorba wyróżniała się od pozostałych tym że była podobnie urządzona jak wodzowska choć trochę "skromniej" jeśli w ogóle można było użyć takiego słowa przy goblińskiej architekturze.

Caldwen: Percepcja 16+7=23

W czasie przeszukiwania jej wnętrza uwagę gnoma zwróciło kilka desek w pobliżu posłania. Tak jak przypuszczał pod nimi znajdowała się skrytka w której doradca wodza schował to co udało mu się uszczknął z łupów jakie przynieśli goblińscy bohaterowie. Mianowicie niewielki mieszek w którym znajdowały się dwadzieścia trzy złote monety oraz trzy rakiety zgrabnie zawinięte w kilka skrawków materiału zapewne po to by zabezpieczyć je przed zamoknięciem. Wyglądało jednak na to że poza tym pozycja zaufanego doradcy wodza nie była wcale tak opłacalna, przynajmniej mogli ruszać w drogę powrotną z nowinami.

Caldwen: Wiedza (Lokalna) 15+9=21

Mieli tez dość czasu by zbadać mapę nabazgraną na odwrocie wachlarza Caldwen doszedł do wniosku ze przedstawia ona trzy miejsca na terenie mokradeł. Jedno znajdowało się daleko na zachód od wioski goblinów. Kolejne yakże w kierunku zachodnim przy południowym wybrzeżu mokradeł, jeśli dobrze pamiętał to w pobliżu miejsca gdzie miała mieszkać rzekoma wiedźma. Ostatni topornie nabazgrany symbol znajdował się w takim miejscu które sugerowało zapewne położenie groty ze skarbie znajdowała się ona w południowo zachodnim zboczu klifu okalającego mokradła. Wyglądało na to że jeśli zamierzali się tam wybrać to najłatwiej było by im tam dotrzeć ze ścieżki zlokalizowanej na południu mokradła, zwanej też wiedźmową ścieżką tylko dlatego że prowadziła do jej chaty i zazwyczaj tylko ona z niej korzystała. Oczywiście poleganie na mapie sporządzonej przez gobliny mogło być dość ryzykowne ale jedyną alternatywą była by przeprawa przez bagna śladem pozostawionym przez wleczone z obozu goblinów skrzynie.

Hotarubi Seiren


Shalelu była znana w Sandpoint z tego że posiadała dość wąskie grono zaufanych przyjaciół dlatego też dla bywalców Miedzianego Smoka było nie małym zaskoczeniem gdy elfka dość ciepło powitała egzotycznie wyglądającą kobieta która tego ranka stanęła w drzwiach przybytku. Musiała mieć nie małe szczęście by w ogóle ją zastać biorąc pod uwagę że powszechnie wiadomą rzeczą było to ze łowczyni raczej nie przepadała za miejskim zgiełkiem. Już parę lat się nie widziały więc miały trochę zaległości do nadrobienia na jej szczęście Shalelu znała właścicielkę więc znalezienie ustronnego kąta z dala od wścibskich uszu plotkarzy nie było problemem.

Niestety nie dane im było cieszyć się długo spokojem tuż przed południem do zajazdu wpadł jakiś człowiek niosąc wieść że jeden z tutejszych awanturników właśnie powrócił z wyprawy. Sam, ranny i do tego niosąc dość upiorny pakunek. Niektórzy mieszkańcy już zaczęli snuć teorię na temat tragedii i ich niepowodzenia oraz zastanawiać się co począć. Na szczęście tutejszy szeryf dość szybko i skutecznie uspokoił czarnowidzów wydając obwieszczenie z którego wynikało że pozostali awanturnicy ruszyli dalej w głąb mokradeł, Ten który powrócił z powodu ran przyniósł zaś szczątki nieszczęsnych ofiar mitycznego Potwora z Bagien którego zgładzili w czasie tej wyprawy, oczywiście to też było świetnym tematem do plotek jako że spora część mieszkańców uważała bestię za wymysł podpitych rybaków którzy przestraszyli się czegoś w nocy.

Emocje i dyskusje nie zdążyły właściwie do końca odgadnąć gdy późnym południem tego samego dnia dało się usłyszeć zgiełk na zewnątrz, świadczący zapewne o powrocie pozostałych awanturników. Wkrótce zjawili się w zajeździe na co tutejszy bywalcy wpierw zamilkli bacznie obserwując mniej lub bardziej pokiereszowanych bohaterów by po chwili zacząć wznosić toasty i okrzyki w ich imieniu.

***

Powitanie ich było głośne i niespodziewanie ciepłe nawet biorąc pod uwagę że wcale nie wyglądali tak bohatersko z siniakami i rozcięciami ale najwyraźniej tutejszym mieszkańcom to nie przeszkadzało i szybko zaczęli ich zasypywać pytaniami o to co się wydarzyło lub prośbami by opowiedzieli o swych czynach. Nawet Ameiko jako właścicielka miała problemy z dopchaniem się do nich, przynajmniej do chwili gdy nie zauważyli jej obecności robiąc jej trochę miejsca.
- Widzę że powracacie w chwale. Kolejka dla wszystkich ! - zakrzyknęła na co bywalcy wznieśli radośnie kufle i zaczęli rozsiadać się przy stolikach zapewne oczekując aż zaczną opowiadać - Dobra siadajcie i opowiadajcie rozumiem że już spotkaliście się z Hemlockiem i mu... - w tym momencie drzwi ponownie otworzyły się z hukiem a Ameiko westchnęła - Aha... o wilku mowa.
Szeryf szybko podszedł do zebranych uśmiechając się.
- Już zaczynałem się martwić gdy zobaczyłem Aberona z tym workiem. Mam rozumieć że udało wam się rozwiązać problem z goblinami ? - po czym przebrał bardziej surowy wyraz twarzy i kontynuował - Bardzo chętnie bym usłyszał od was jak weszliście w posiadanie tuzina ludzkich czerepów, znam wersje Aberona ale mimo wszystko wolę się upewnić. Weźmiemy ten stolik co ostatnio. - skierował ostatnie słowa do Ameiko.
 
Rodryg jest offline