Wątek: Strefa Zimy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2015, 11:25   #8
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację


Godzina 9:48 czasu lokalnego
Niedziela, 17 styczeń 2049
Novosibirsk, Tereny Rosji


Sato nie odzywał się aż do momentu, w którym wypowiedzieli się wszyscy najemnicy. Nie do nich w każdym razie, bowiem wyłączywszy fonię wyraźnie komunikował się z kimś po swojej stronie, szukając odpowiedzi na zadane pytania i przekazując najpewniej ich prośby dalej. Dopiero jak Roy skończył mówić, Azjata ponownie włączył mikrofon po swojej stronie, przygotowany już do odpowiedzi.
- Zaczynając może od początku i segregując poruszone kwestie. Pięć dni uważamy za zbyt krótki termin, ale możemy ustalić na przyszłą sobotę jako awaryjną ewakuację, gdyby coś poszło nie tak. Następne dwa terminy proponuję na poniedziałek i środę, co dwa dni więc. Godzina dziesiąta wieczorem. Poruszając przy okazji sprawę komunikacji, tak jak poprzednio dostaną państwo komputer z możliwością wysłania do nas zaszyfrowanych wiadomości. Akceptacja lub anulowanie zbliżającego się terminu ewakuacji także będzie wymagało wysłania impulsu. Tylko tyle, bowiem o ile nikt nie wydaje się zakłócać fal radiowych w mieście i okolicach, może oprócz kompleksów fabrycznych, to na pewno dalsza komunikacja jest wyłapywana i podsłuchiwana. Nie możemy ufać nawet najlepszym szyfrom, na komputerze znajdą jednak państwo przygotowane na tę misję szyfry. Gdyby sytuacja była krytyczna, na przykład potrzebna byłaby ewakuacja w innym terminie, mogą państwo użyć tej furtki. Przejęcie komputera przez wroga byłoby bardzo niekorzystne, chociaż ma wbudowany system samodestrukcji.

Przespacerował się w te i wewte, jakby zasłuchany w słowa kogoś poza holograficznym "kadrem". Spojrzał na Valerie, a następnie na innych.
- Otrzymacie państwo dwie sztuki sań z napędem, o jakim wspominał pan Hradetzky. Wraz z nimi cały ekwipunek niezbędny do przetrwania w takiej temperaturze. Ubrania mają państwo już tutaj, w pokoju obok. Namioty, sprzęt wspinaczkowy, liny, koce, racje żywnościowe i wszystko co nasi specjaliści uznają za odpowiednio lekkie i niezbędne zostaną dostarczone razem z saniami. Zapewnimy również konwencjonalne ładunki wybuchowe, głównie wzmocnione C4, w ilości jaką uważają państwo za niezbędną. Podobnie ilość amunicji. Państwo ustalają, bowiem to na państwa głowach będzie transport tych rzeczy. My zapewniamy helikopter, co jest pewną niedogodnością. Z naszych ustaleń wynika, że zmieszczą się do ładowni maksymalnie dwa lekkie skutery śnieżne. Narty także dostarczymy, wraz z zapasem.
Kończąc kolejny temat wziął łyk wody i tym razem skoncentrował spojrzenie na O'Harze.
- Posiadane przez nas mapy, szczególnie miejskie, są dobrze oznaczone pod względem użyteczności publicznej. Odnośnie wojska sprawa obecnie nie jest oczywista i możemy mieć nieaktualne informacje. W okolicy Norylska stacjonowała trzydziesta czwarta dywizja piechoty wsparta batalionem zmotoryzowanym. Jako ochrona powietrzna ósmy batalion lotnictwa. Wszystko pod flagą Rosji. Główne koszary lekko na zachód od samego miasta, ale posterunki wszędzie, szczególnie przy kompleksach kopalnianych, laboratoryjnych oraz fabrycznych. Silnie chronione było też lotnisko oraz wjazdy do miasta od strony tras transportowych - tu przeniósł wzrok na Buckamana - Muszę się w pewien sposób zgodzić z pana przedmówcami. Norylsk nie istnieje bez zaopatrzenia, które dociera drogą lotniczą oraz wodną w lato i lądową w zimę. Na zamarzniętych rzekach i jeziorach wytyczane są trasy i transporty można napotkać tam często. Właśnie dlatego, że to najprostsza droga. Nie wiem jednak jak to wygląda w ostatnich czasach, czy problemy nie zatrzymały tego. To może też oznaczać, że miasto głoduje. Wybór trasy oczywiście należy wyłącznie do państwa.

Sato przerwał na moment, zastanawiając się co jeszcze miał powiedzieć. Raz jeszcze wysłuchał kogoś po swojej stronie, a następnie zwrócił się ku Raverowi.
- Jak już wspomniałem, wojsko było lojalne Rosji jako ogółowi, do Rosji więc, może powiedzmy bezpośrednio: do rządu Rosji, należał cały teren. Czy podzieliło się na frakcje, nie wiemy. Podobnie odnośnie technologii, podejrzewamy, że jedynie najważniejsi naukowcy, żołnierze i może burmistrz wiedzieli lepiej, co tam tworzą. Ten ostatni swoją drogą pełnił cywilną władzę, wraz ze standardową radą miasta. Gdyby okazało się, że ciągle panuje tam ład i porządek, nie byliby zapewne państwo potrzebni do tak ambitnego zadania - uśmiechnął się i odpowiedział na pytanie zadane też przez Witalija. - Raport o Arabach jest ostatnim otrzymanym od naszych agentów. Nie wspomina ilu ich było, czy to oni strzelali, ani skąd się wzięli. Musicie wiedzieć, że zwerbowani przez nas ludzie w dużej mierze nie posiadają państwa wyszkolenia i doświadczenia. Być może nie posiadają go wcale. W przypadku więc tych sił, które zaatakowały Rosjan, mamy na dobrą sprawę zerowe informacje.

Valerie z uwagą wysłuchała słów ich zleceniodawcy. Gdy skończył odezwała się w kwestii, która w tym momencie wydała jej się najistotniejsza:
- Ponieważ nie tylko musimy dotrzeć do miasta, ale przede wszystkim powinniśmy tam dotrzeć niezauważeni. Uważam że ryzyko poruszania się trasą zbyt oczywistą i łatwą do wykrycia jest zbyt duże. Nie wiemy jak teraz wygląda kwestia dróg transportowych w Norylsku, ale nie powinniśmy niepotrzebnie ryzykować. - Popatrzyła na Roya z lekko kpiącym uśmiechem, w którym jednak nie było żadnej złośliwości - Myślę że w tej wyprawie czeka nas zdecydowanie więcej niebezpiecznych momentów, niż nieco uciążliwa trasa po pagórkowatym terenie.
Gdy Rusht skończyła mówić, Raver skinął głową i zabrał głos jako następny.
- Zgadzam się z Shade, tym bardziej że nie mamy pewnych informacji na temat składu i rozmieszczenia wojsk. Przy czym przyglądając się mapie - mówiąc, Fox zerknął w jej stronę - wygląda na to, że podejście od strony północno-wschodniej również może wchodzić w grę. Być może będzie nawet dogodniejsze, gdyż w pobliżu są zarówno góry, jak i teren płaski, a także jeziora. Poza tym, jeden z celów leży właśnie na północ od miasta. Wydaje mi się, że podchodząc od północy, możemy mieć więc lepsze pole manewru - w razie potrzeby jest gdzie się ukryć, a przy tym na płaskim terenie można szybciej się poruszać. Dwa skutery powinny ułatwić nam zwiad.
Następnie Felix zwrócił się do Azjaty.
- Nie odpowiedział Pan na jedno z moich pytań, odnośnie wydatków lokalnych. Potencjalnych, oczywiście, gdyż nie wiemy, jaki jest stan miasta i czy będą niezbędne. Czy podobnie jak ostatnio, będziemy dysponowali osobną pulą środków na ich pokrycie?

- Zgadza się, zapomniałem. Proszę wybaczyć, dużo kwestii - uśmiechnął się Azjata. - Walutą jest rosyjski rubel, w znacznie mniejszym wymiarze eurodolary. Lokalna zwykła ludność używa głównie tego pierwszego. Oczywiście otrzymają państwo gotówkę, w przeliczeniu na nasze, równowartość dziesięciu tysięcy wystarczy? - spytał, spoglądając po wszystkich. - Na placówki należy uważać, jak wspomniałem wcześniej miały swoje garnizony i przyczółki obserwacyjne. Rosjanie dobrze przygotowali się na ewentualnych szpiegów.
- Dobry pomysł z tą gotówką - uznał Hradetzky - Mam wrażenie że zapowiada się podobny kocioł, jak te znane mi z Afryki. Bezhołowie, dużo lokalnych "szefów" i każdy chce coś dla siebie ugryźć. Bardzo grząska, nieprzewidywalna sytuacja, ale każdy z nas w takim bagienku już pływał. Jednak w razie czego warto by postarać się o dobre przykrywki. Ja często podróżowałem jako geolog. Nikogo nie dziwiło, że mam przy sobie dużo sprzętu i wyjeżdżam w teren na całe dnie. A chip w głowie zapewniał wystarczająco wiedzy by ogłupić patrole.
- Nie zakładam spotykania się z patrolami - Shade z lekkim uśmiechem pokręciła głową - Zakładam że wchodzimy do miasta tak, by nikt tego nie zauważył i dlatego od strony, od której może być jak najmniej jakichkolwiek patroli lub posterunków. Jeśli na coś trafimy postaramy się wyminąć. W sytuacji przymusowej, będziemy eliminować jak najciszej, ale tego oczywiście wolałabym uniknąć. Sądzę że na początek warto by spróbować namierzyć i odnaleźć któregoś z ukrytych agentów. Z jego pomocą łatwiej byłoby poruszać się po mieście i moglibyśmy uzyskać najświeższe informacje. Myślę że warto sprawdzić ich ostatnie namiary i porównać z mapą miasta.

- Podchodząc od południowego wschodu mamy szansę sprawdzić jak stoją ze szlakami dostaw i czy ktoś się nimi obecnie porusza. To może być też wskazówka odnośnie stanu miasta - wtrącił Kane. Następnie dodał już bezpośrednio do Sato - Jak agenci komunikowali się z wami, skoro komunikacja jest monitorowana? Jak wiadomości były bardziej konwencjonalne, może uda się nam je przejąć jak okaże się, że agenci zniknęli.
- Może dysponujecie lokalizacją miejsca, z którego wyszła ostatnia wiadomość od nich? - Podjął temat Witalij. - Tak czy inaczej, najpierw spróbujemy odszukać agentów, co znaczy, że naszym pierwszym celem będzie miasto. Podejdziemy od południa, wschodnim skrajem wzgórz. Oprócz planu miasta, dokładniejsza mapa okolic Norylska też się przyda. Po drodze będziemy musieli znaleźć miejsce do ukrycia sań, skuterów i części ciężkiego sprzętu. Właśnie, dopiszmy do listy duże siatki maskujące. Nie możemy zakopać całkiem tych rzeczy w śniegu, bo może będziemy musieli bardzo szybko z nich skorzystać.
- Większość ważnych wiadomości otrzymywaliśmy zwyczajną drogą, ukryte w poczcie lub przesyłkach. Większość z nich nie była dokładnie sprawdzana jeśli nie było podejrzenia przemytu - Sato odparł na pytanie O'Hary. - Wszelkie informacje o agentach i znanej nam ich ostatniej aktywności otrzymacie państwo przed odlotem, razem z mapami zostaną zapisane na zaszyfrowanym dysku komputera. Możemy przetransportować państwa zaraz po zmierzchu, co oznaczałoby, że wylądują państwo na miejscu około szóstej wieczorem lokalnego czasu. To jednak zależy od państwa, być może wolą państwo wylądować przed świtem i przez pierwsze godziny podróżować w godzinach dziennych. Zależy nam na czasie, ale kilka godzin nie powinno wiele zmienić.

Shade przez chwilę zastanawiała się nad słowami Sato analizując sytuację, w końcu powiedziała:
- Proponuję by odpocząć teraz i pierwszą noc spędzić na wędrówce, o ile warunki atmosferyczne na to pozwolą. Nocą możemy poruszać się bez obawy łatwego wykrycia z powietrza. W odległości kilkudziesięciu kilometrów od miasta raczej nie będzie patroli.
- Jeśli tylko sprzęt wytrzyma nocne temperatury, nie widzę powodu, byśmy mieli wybrać porę dzienną - rzucił krótko Fox, nie mając więcej do dodania.
- Skoro już o tym mowa, nim się zdecydujemy zerknijmy na prognozy pogodowe dla tego rejonu. - Zoltan Hradetzky uznał że warto - dosłownie - chuchać na zimne. Zwłaszcza po niespodziewanej burzy piaskowej w '44, po której zakopało jego mecha w czasie odwrotu - Wolę nie być zaskoczony przez wichurę, która spowolni nas o dajmy na to czterdzieści, pięćdziesiąt procent. A jeżeli już, stanowczo wolałbym ją od strony pleców niż czoła.
- Nie szykuje się zmiana pogody. Śnieg jest dość nieprzewidywalne ze względu na wiszący nad miastem smog i chmury, spodziewane są niewielkie opady. Temperatura od minus 33 do minus 35 stopni, nie zmienia się ze względu na brak dużej różnicy między nocą a dniem - wytłumaczył Qin. - Wiatr może być porywisty, od zachodu, ale prognozy nie podają, aby w ciągu kilku godzin miało się coś zmienić.
- Kaszka z mleczkiem - podsumował wesoło Witalij. - Wolę śnieżycę i rześkie rosyjskie minus trzydzieści niż kongijskie plus czterdzieści i studwudziesto procentową wilgotność. Mówię ci Zoltan, zostałbym tam dłużej to wypociłbym z siebie wszystko, łącznie z zawartością jąder - prychnął Bojko, po czym zwrócił spojrzenie ku holograficznej sylwetce Azjaty. - Nie mam więcej pytań, panie Sato.
- Mięczak - skwitował Zoltan Witalija - Ja także nie mam pytań. Moje zamówienie na amunicję już macie. Bierzemy się za to.

Po potwierdzeniu przez najemników, że nie mają dalszych pytań, hologram Sato zniknął. Odprawa się zakończyła.



Godzina 14:55 czasu lokalnego
Niedziela, 17 styczeń 2049
Syberia, Tereny Rosji


Mi-26 wzniósł się ciężko w powietrze, dźwigając na swoim pokładzie ośmiu ludzi i dobrze ponad tonę sprzętu załadowanego głównie do dwóch długich, sporych sań z napędem magnetycznym. Nie było to maksymalne obciążenie tego starego, ale przerobionego na nowoczesny typ napędu śmigłowca, który potrzebował tego zapasu tonażu do tego, aby móc pokonać wymagany dystans bez międzylądowania. Norylsk znajdował się daleko, daleko od absolutnie wszystkiego. Lot miał potrwać około czterech godzin, tyle zyskiwali na dodatkowy sen. Większość z nich umiała odpoczywać nawet w takich warunkach, chociaż pozbawiony uciążliwości zwykłego turbinowego silnika Mi hałasował głównie szatkującymi powietrze śmigłami.

Nie mieli zbyt wiele czasu w mieście, poznając rosyjską gościnność w niewielkiej mierze. Novosybirsk nie należał do bogatych miejsc, w środku zimy częściej spotykało się pijanych niż radosnych ludzi, chociaż i tacy się zdarzali. Rodowitym mieszkańcom Syberii nie straszne były ani mrozy, ani brak słońca. Mimo niedzieli, lokalnego sklepu nie szukali nawet długo, zaopatrując się w ciepłe, tanie ubrania. Sato wywiązał się ze swoich obietnic i potrzebowali tylko osobistych. Zimowe kombinezony, całe białe z wyjątkiem nieregularnie rozmieszczonych szarych plam mających stanowić maskowanie również w iglastym lesie tajgi, były całkiem lekkie i bardzo nowoczesne, z najlepszych dostępnych materiałów. Ktoś się postarał, aby były nawet na miarę, a Valerie otrzymała damską wersję.

Szybkie zakupy, szybki sen, a następnie przewiezienie na stare lądowisko dla helikopterów przy zamkniętej już fabryce na skraju miasta. Tam władowali się do śmigłowca, w którym czekał już ich sprzęt, w tym spakowana na jedne z sań zabawka Zoltana. Na drugim znajdowała się reszta ekwipunku, w tym sprzęt turystyczny na ekstremalne warunki pogodowe, racje żywnościowe, amunicja i konwencjonalne materiały wybuchowe. Oprócz tego dwa przymocowane solidnie do podłoża jednoosobowe skutery śnieżne z elektrycznymi silnikami i zapasowe baterie do nich. Dwójka pilotów dopełniała całości. Żeńska część załogi zresztą przyciągała uwagę. Z uśmiechem powitała ich po rosyjsku.
- Trzymać się żołnierzyki, zaraz poznacie prawdziwą, wielką Rasiję!
Lecieli więc, pod sobą mając śniegi Syberii w całej swojej okazałości i pięknie. Nie przez wszystkich docenianym.

Osobną sprawą był dostarczony im komputer. Jak większość nowoczesnego sprzętu był mały, ale od razu zorientowali się, że został specjalnie przygotowany, lepiej niż ten otrzymany na misję w Mogadiszu. Obudowa była twarda, ale jednocześnie minimalnie giętka, a całość całkiem, jak na swoje rozmiary, ciężka. Logowanie odbywało się hasłem i odciskiem palca, zawartość zaś stanowiły głównie informacje o Norylsku i okolicach. Oprócz map były tu nawet różne przewodniki przyrodnicze. Komuś najwyraźniej powierzono przygotowanie wszystkiego co może się przydać. Osobny plik zawierał dossier agentów Miracle. Była ich czwórka: Nadzieja Sorokin i Zoe Siemionowna Gnedenko pracować miały w administracji, jedna córka naukowca, druga żona lokalnego pułkownika. Dymitr Udinov zatrudniony był w północno-wschodnim kompleksie kopalnianym, Aleksiej Kostantynowicz Ivanienko piastował stanowisko dyrektora w jednej z fabryk. Wszyscy mieszkali w różnych rejonach miasta, sądząc jednak z posiadanych przez Miracle danych, niektórzy dbali o to, aby nie zdradzać za wiele o sobie. Lub to firmie nie udało się dowiedzieć wiele więcej. Mimo to wyglądało na to, że razem mieli dostęp do bardzo wielu różnych informacji.
Jak ich odnaleźć, to był problem na później.



Godzina 19:03 czasu lokalnego
Niedziela, 17 styczeń 2049
Około 50 kilometrów na południowy wschód od Norylska


- Uwaga, podchodzimy do celu!
Głos pani pilot obudził śpiących najemników i przywołał do rzeczywistości tych już rozbudzonych. Zewsząd otaczała ich ciemność. Śmigłowcem trzęsło na wszystkie strony, gdy powiewy powietrza próbowały zepchnąć go z obranego kursu. Nad Norylskiem zgodnie z wywiadem zalegały ciężkie chmury, całkowicie zasłaniając niebo. Piloci zgasili wszystkie światła i jedyne oświetlenie stanowiły małe diody awaryjne, aż do chwili, gdy na oczy opadły noktowizory. Świat trochę pojaśniał, ale czerń na zewnątrz nadal pozostawała czernią, aż ta na dole nagle pojaśniała. Zeszli na niski pułap, śnieg pokrywający tu cały świat stał się widoczny.
- Na północny wschód widzieliśmy kilka świateł. Tam musi być jezioro i rzeka - zakomunikował im drugi pilot. Lądujemy na wypłaszczeniu, teren dookoła pofałdowany. Temperatura minus 34 stopnie.
- Powodzenia żołnierzyki - dodała kobieta i zaśmiała się, gdy otworzyła im trap z tyłu. Lodowate powietrze wpadło do ładowni. Do tego momentu były tu zimno, teraz temperatura spadła. Nawet nowoczesne ubrania nie potrafiły całkowicie odgrodzic ich od siarczystego mrozu.

Odpalili skutery i gąsienice załomotały po metalowej podłodze śmigłowca, zanim zjechały na chrzęszczący głośno śnieg, ciągnąc za sobą obciążone mocno sanie. Zaszumiał także ich napęd i odrobinę uniosły się nad śnieg, wgniatając o kilka centymetrów jego pokrywę i zostawiając za sobą wyżłobiony, ale mało widoczny ślad. Gruba warstwa zlodowaciałego białego puchu nie potrafiła utrzymać butów, raki lub narty były niezbędne do tego, aby o własnych nogach móc się w tych warunkach poruszać w miarę sprawnie.

Wyładowali wszystko i helikopter wystartował, zawracając w miejscu i na niskim pułapie oddalając się od tego miejsca. Szybko ucichły wydawane przez niego dźwięki i zostali sami na tym niegościnnym pustkowiu. Drzew w okolicy prawie nie było, za to z trzech stron znajdowały się niewielkie wzgórza. Lekko obciążony narciarz mógł pokonywać taki teren, ale żadna ciężarówka nie przejechałaby tędy zimą, ani wiosną - podczas roztopów. To dlatego nikt nie czynił większych prób wybudowania tu drogi. Tworzono za to tymczasowe. Shade wjechała na najbliższe wzniesienie i potwierdziła słowa pilota. W zasięgu wzroku cztery pary świateł poruszały się bardzo powoli w kierunku Norylska.


 
Sekal jest offline