Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2015, 18:36   #109
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Hotarubi Seiren
Kobieta o czarnych, prostych włosach sięgających do łopatek. Ubrana na ciemnofioletowo. Rysy twarzy wskazywały na Wschodnie pochodzenie. Wydęte usta i zadarty nos podkreślały dumny charakter Hotatubi Seiren.
Do gospody weszła sprężystym krokiem. Jednocześnie starała się ukryć irytację pod wyrazem twarzy pokerzysty. Nadal nie mogła przywyknąć do odmiennego wyglądu "miejscowych", w sumie to była za krótko w nowym kraju. W swojej ojczyźnie uważała się za dosyć wysoką, ale tutaj... Przede wszystkim zastanawiało ją czy bardzo się rzuca w oczy jako pochodząca z kraju Mikan, choć specjalnie ubrała się w strój miejscowych? I czy zauważą jej fioletowe oczy i szpiczaste uszy? Uszy schowała pod włosami, co z tego, że elfy mają podobne.
Ostatnim razem jak klan wysłał ją na misję do tego kraju zbyt egzotyczny wygląd wprawił ją w kłopoty. choć i wtedy starała się nie rzucać w oczy jak na ninję przystało. Gdy wpadła, zaraz znalazły się sępy. Ładny egzotyczny towar dla łowców niewolników. I łatwo porzucona własnemu losowi przez pozostałych członków klanów.
Hotarubi skarciła się w duchu po raz kolejny. Przecież jest profesjonalistą. Od dziecka szkolono ją na wojownika ninja, wmieszanie się w tłum nie powinno stanowić problemu.
Wtedy wypatrzyła Shalelu- elfkę dla której przebyła całą drogę z Mikan.

Irytacja Hotarubi tylko rosła. Ci cudzoziemcy nie wiedzą co to szanować cudzy spokój. I skąd się ich tyle bierze na raz w jednym miejscu?! Czy naprawdę Shalelu nie mogła wybrać innego miejsca na rozmowy?! Owszem - Shalelu uratowała jej życie gdy przybyła na misję kilka lat temu do tych dzikich krajów…. Ale właśnie dla spłaty tego długu Hotarubi tutaj przybyła. Nie znosiła długów. I tyle ją kosztowało, aby odnaleźć ta swoją wybawczynie!! I dla godziwej wyprawy skoro już uwolniła się od swojego klanu. I żeby nie musieć oglądać kilku osób:
-Czy chcecie zacząć, pani Shealo?

Elfka popatrzyła się na nietypową kobietę po czym zaczęła mówić z charakterystycznym dla siebie stoickim tonem. - Nie spodziewałam się ciebie ujrzeć w tych stronach Hotarubi, myślałam że po ostatnim zamieszaniu wróciłaś do siebie. Choć widzę że zapamiętałaś moją poradę jak mnie znaleźć gdybyś chciała się ze mną spotkać.
-Doceniam chęć spotkania. Zwłaszcza po tak długim czasie...

Hotarubi policzyła w myślach do "10". Nie ma sensu od razu wypominać ile musiała szukać elfki.:
-Za ocalenie mojej skromnej osoby jestem również wdzięczna
Dlatego uznałam, że to dobry moment, aby wyrównać stare długi po tym jak ułożyłam sobie życie po za klanem

- Wiesz nigdy nie oczekiwałam by ktokolwiek spłacał takie długi wobec mojej osoby choć dobrze wiedzieć że ktoś o mnie pamięta. Widzę że czas ci jednak sprzyjał nie zostawiając na tobie śladu, chociaż na pewno lepiej wyglądasz gdy nie jesteś związana. -
powiedziała się uśmiechając po czym westchnęła i dodała - Szczerze mówiąc masz szczęście że mnie tutaj zastałaś, rok może dwa i mogła byś mnie już tu nie spotkać. Już od jakiegoś czasu zastanawiam się czy gdzieś się nie przenieść ale zazwyczaj na tym się kończy...
-Rok- dwa to raczej dużo
- Wybacz czasami to mogło zabrzmieć arogancko,, po prostu pamiętam jak to miasto było jeszcze małą osadą pośrodku dziczy.
- Wybacz czasami zapominam że lat to dość zmienna miara zależnie kogo się spytasz. To mogło zabrzmieć arogancko,, po prostu pamiętam jak to miasto było jeszcze małą osadą pośrodku dziczy.
-Rozumiem. Dla elfów to inna miara. Ale skoro będę pani od teraz towarzyszyć...
- Towarzyszyć ?
-Jako odwdzięczenie za ocalone życie. Zwykle to chyba polega, aby towarzyszyć aż się nie ocali życia swojemu wybawcy? Czy coś równowartego...

Elfka zamrugała parę razy wyraźnie zaskoczona po czym odpowiedziała:
- Wiesz tylko ja nie oczekuję tego z twojej strony ale raczej nie dam rady cię od tego odwieść co ? Zapewne zostanę tutaj jeszcze przez jakiś czas choć moi przyjaciele też planują jakąś wyprawę w najbliższym czasie więc być może będziesz się mogła ze mną zabrać. Teraz mamy małe zamieszanie z goblinami które dobrały się do fajerwerków więc i tak na razie nie mogę wyjechać.

-Gobliny i fajerwerki? Te stwory mogą być mądrzejsze niż słyszałam. Skoro je zdobyły...
- stwierdziła Hotarubi po łyku herbaty.

- Raczej więcej szczęścia niż rozumu, poluję na niej już od dawna i nie raz widziałam że o ile uwielbiają ogień i wybuchy to równie często same padają ich ofiarą a nawet chyba częściej niż ich przeciwnicy. Wcale nie wykluczone ze same się wytłuką zanim dojdziemy do sedna całej sprawy. Choć niedawno wyruszyła grupka miejscowych z zamiarem rozwiązania tego problemu więc kto wie. Wbrew pozorom zniszczenie tak małego plemienia nie jest wcale trudne choć i tak trzeba mieć na uwadze że potrafią być groźne zwłaszcza w większej liczbie oraz z łatwopalnymi materiałami.

-Czyli jednak... Coś powinnam wiedzieć o tych "miejscowych"?
- Cóż jednemu z nich imieniem Aberon też ocaliłam życie właśnie przed goblinami, pokurcze prawie go pokonały swoją liczebnością ale bić się umie i to bez broni co jest dość nietypowe choć jak słyszałam w twych stronach to jest częściej spotykane. Arabel to znajoma Ameiko...
- wskazała na kobietę będącą właścicielką zajazdu i dobrą przyjaciółką elfki - ... jest paladynką i brała udział w krucjacie do Medven, niedawno powróciła, to chyba mówi samo za siebie. Chociaż czasami wydaje się być trochę dziwna ale Ameiko mówiła by jej tego nie wytkać. Był jeszcze z nimi taki gnom imieniem Caldwen, znał kilka sztuczek. Teoretycznie wyprawa w trójkę mogła by być dość ryzykowna ale tylko jeśli by się poczuli zbyt pewnie w czasie walki a i jeszcze taki jeden wyruszył za nimi. Przyniosło go z Magnimaru bardzo chciał poznać Ameiko tylko tak zabalował że przeoczył gdy szeryf ogłaszał nagrodę za gobliny a tamta trójka planowała wyprawę. Być może ich dogonił twierdził że jest kapłanem Caydena choć dla mnie wyglądał na szlachcica który zwiał z domu za przygodą. Lajos chyba się nazywał mam nadzieję że nie przysporzy im problemów...
- Czy mam rozumieć, że mam z nimi podróżować?

Elfka wzruszyła ramionami i odparła. - Teraz to już trochę za późno choć Ameiko wspominała że może im zaoferuje by się z nami zabrali kiedyś. Wiesz ja ci nie mówię co masz robić.

- Skoro nie chcecie, żebym wam towarzyszyła to mogę działać na rzecz... bliskich wam osób

- Cóż jeśli już tak nalegasz to możesz od tego zacząć wiadomo że każda pomoc się może przydać. No i raczej amatorką nie jesteś, łażenie po moczarach raczej nie będzie ci przeszkadzać ?
-Skądże znowu...
-skłamała gładko - Może i spotkałyśmy się w takich warunkach, ale też nie spędziłam życia jako rolnik, czy szlachcianka myśląca tylko o odcieniu sukni -reszta była już prawdą. Choć nieraz zarzucano Hotarubi pewną próżność

- Cóż oczywiście to też zależy od nich czy będą chcieli twojej pomocy ja
-Oczywiście, Pani Shalelu
-oświadczyła grzecznie.

Sama Hotarubi zanotowała, aby przed spotkaniem z tą drużyną o której mówiła Shalelu powinna się przebrać. To fioletowe kimono powinno być odpowiednie. Skoro już mają się na nią gapić jako na dziwnego cudzoziemca, to niech tak, żeby im gały powychodziły z zachwytu! Tak, żeby nie mogli jej nic zarzucić. Nie jak na jakieś dziwactwo...
Liczyła, że nie widać że pod sukienką poruszyła swoim kocim ogonem...
 
Guren jest offline