„Pokochaj mnie namiętnością dziką,
Znienawidź mnie, znienawidź po wieki
Lecz uchroń mnie od mroków zapomnienia…”
Autor nieznany, około XVI wieku, w okolicach dzisiejszego New Alrec
New Alrec, 1:30, 6.VII.2009 Pan Fintz był zmęczony. Zresztą, jak mógłby nie być- miał już siedemdziesiąt sześć lat (tak, tak- już siedemdziesiąt sześć, nic nie znaczyła podrobiona data urodzenia w dokumentach), był wdowcem, a lekarze dawali mu najwyżej pięć lat życia- płuca całkowicie zniszczone dymem papierosowym, do tego liczne problemy po przebytym zawale serca… Powinien odpoczywać, tak mówią, „Powinien pan spać długo i odżywiać się zdrowo”. Ale za co, za co?! Gdyby nie ta praca, nie miałby ani grosza na życie! Miałby tylko resztki oszczędności, resztki- bo za większość wyprawił Sally, wnuczkę, do ośrodku rehabilitacyjnego na samą Florydę. A tu miał tak prostą pracę! W całej korporacji „New Dreams” miał chyba najprostszą i jakże cudowną pracę! Siedział nocami tutaj, na czterdziestym piętrze, pilnując jedynych drzwi, w które można było tu wejść. I tylko on bywał na tym piętrze, tylko i wyłącznie on. Żaden pracownik nie mógł się tutaj dostać, dokładnie żaden… Był ważny i świetnie opłacany- blisko 3500$ dla człowieka w jego wieku za taką pracę- toż to był majątek! I znowu walenie do tych przeklętych drzwi. W kontrakcie miał nakaz otwierania i pytania „O co chodzi”, musiał to robić- chociaż odgłosy z drugiej strony dochodziły niezwykle rzadko. Podszedł do drzwi, włożył do zamku ciężki, chyba żelazny klucz i przekręcił go dwukrotnie. Drzwi się otworzyły, a przed sobą widział ciężką, stalową kratę. A za nią ciemność… Tylko ciemność. - Czego znowu chcesz, Sowizdrzale?- zapytał Pan Fintz, podchodząc chwiejnym krokiem do kraty. I wtedy pierwszy raz zobaczył oczy kogoś zza kraty. Patrzył się w nie i patrzył, jego umysł rozumiał- to nie był Sowizdrzał. Pan Fintz mrugnął jeszcze parokrotnie i osunął się na ziemię. Martwy. A lekarze dawali mu jeszcze pięć lat… Witam ponownie!
I znowu zaczynam kolejną sesje, kolejna wielka przygoda czeka na śmiałków chętnych do zaryzykowania swojego życia i zdrowia, którzy chcą przeżyć coś naprawdę niezwykłego… Zapraszam was bowiem po raz drugi do leżącego niedaleko Kanady miasta New Alrec, kto wie- może i najniezwyklejszego miejsca w całych Stanach Zjednoczonych?
Sesja, którą chciałbym tu poprowadzić, będzie inna niż co najmniej 95% przygód na tym forum. Zagramy bez heroiki, bez wielkiego patosu, w naszym świecie (tylko dwa lata później)- w naszym normalnym, brudnym świecie. Może być brudno, może być gorsząco- nie obiecuje świata plastikowego czy czarno-białego. Mogę mieszać konwencje, wpychać do gry coś, co do niej pasuje- w końcu to urban fantasy.
Aby nie przedłużać, przechodzę do rzeczy. Potrzebuje dwóch, góra trzech graczy- doświadczonych graczy, bo sesja nie będzie łatwa. Zapraszam zarówno graczy z moich innych sesji, jak i tych nowych czy dotąd nie grających z Kutakiem. Niech będą gotowi na odrobinę brutalności, sporo szarego, codziennego świata i na magię. Właśnie na nią…
Tym razem macie mniejszą swobodę tworzenia postaci. Stare czy młode, muszą od niedawna pracować w korporacji „New Dreams”, specjalizującej się w… No właśnie- praktycznie we wszystkim. Mówiąc krótko, to powstały z wielu firm nowoczesny „kartel”, zajmujący się ogromnym procentem tego, czego używamy na co dzień- od elektroniki po kosmetyki, od paliwa po samochody… Tak, są „ludźmi od wszystkiego” i to na całym świecie.
Wy jednak nie będziecie światowymi ludźmi. Wy pracujecie w wielkim, 60-piętrowym biurowcu na rogu Lincolna i Joliesa, co tam robicie- to już wasza sprawa. Goniec, sekretarka, typowy „pracownik siedzący”, spec od komputerów… Dla mnie istotne jest to, byście pracowali głównie w tym miejscu i nie siedzieli tam od dawna.
Coś jeszcze? Tak. Jeżeli jesteście uczuleni na magiczne, baśniowe światy, nie lubicie magii i wędrówek wśród snów- to z pewnością nie polecam wam tej sesji. Bo właśnie taka będzie- magiczna, mistyczna i, z waszą pomocą i jeżeli sam dam radę, godna zapamiętania.
Tak więc odważcie się. Nie bójcie się przekroczyć progu 40. piętra…