Mathias beznamiętnie przyglądał się walce z Dashauerem. Ot kolejna burda wśród załogi a fakt, że kapitan brał w niej udział, nie miało większego znaczenia. Dla sternika bardziej istotne było zachowanie załogi, która nie brała udziału w potyczce. Obserwował każdego, szczególną uwagę poświęcając szlachcicowi-kucharzowi, bo akurat on znajdował się najbliżej. Na szczęście a może też nieszczęście nie doszło do większego rozlewu krwi i wszystko skończyło się tylko na dwóch trupach. Przynajmniej na razie.
Zmasakrowane ciała kapitana i bosmana z pewnością jakoś wpłynęły na Shiffmanna, ten jednak swoje reakcje ograniczył jedynie do wzdrygnięcia. Może gdyby sam brał udział w walce, byłoby inaczej... Tak, z pewnością by było. Trupów byłoby trzy. Ale to nie był czas na gdybanie. Trzeba było skupić się na ważniejszych rzeczach, które z pewnością będą miały wpływ na życie wszystkich piratów. No i trzeba było zadbać o pozostanie przy sterze.
Mathias podniósł się ze swojego miejsca i kuśtykając lub raczej skacząc na jednej nodze, zbliżył się do nowych najważniejszych osób. – Dobrowolnie zgłaszam swoją kandydaturę na stanowisko sternika. – powiedział spokojnym tonem. Śmierć, śmiercią, ale życie toczyło się dalej i należało się w nim odpowiednio ustawić. – Sądzę, że i tak nie ma nikogo odpowiedniego, kto byłby zainteresowany tym stanowiskiem.
__________________ Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas. |