Wybór między kapitanem a Rolfem był dość prosty, jednak włączenie się do rywalizacji Bazraka nieco zmieniło nastawienie Guntera do całej sytuacji.
Za Rolfa nie dałby nawet pięciu miedziaków, a to, że tamten się postawił Dashauerowi było co najmniej dziwne. Za to z Bazrakiem sytuacja wyglądała całkiem inaczej. Krasnolud był dobrym kompanem, z którym nie tylko można było konie kraść, ale i za którego można było nadstawić głowę.
Gunter ponownie zaczął nabijać rusznicę.
Strzał skierowany w stronę Dashauera chybił. Kula poszybowała w świat; dobrze, że Bazrak nie oberwał.
No i dobrze, że wygrał ten, co trzeba.
Chyba dobrze. Bo tak do końca to jeszcze Gunter nie wiedział. |