Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2015, 22:13   #3
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Ban Glean miało ciasno zbitą, w dużej mierze kamienną zabudowę. Większość budynków nie była nowa, ani świetnie utrzymana, ale bez trudu dało się tu zauważyć bogactwo, wpompowane w to miejsce w sposób nie rzucający się w oczy tak jak zamki wielmożów, ale nie dające się też przeoczyć, gdy porównywało się do zwykłych drewnianych chat podgrodzia lub mijanych wcześniej wsi. Ruch panował spory, ale nie musieli się przeciskać, aby sprawnie się poruszać.
- Mało przyjezdnych, nie tak jak ostatnio. Widać od razu, że mało ludzi podróżuje. Nie zdziwię się, jak powiedzą też, że granica zamknięta.
Poprowadził znaną sobie trasą i dotarli do budynku szerszego niż większość, piętrowego i również już odrobinę zaniedbanego. Ciągle jednak sprawnie działającego, bowiem na widok zatrzymujących się konnych, z podwójnych drzwi obok karczmy z szyldem trefnisia, wypadł młody chłopak.
- Zajmę się końmi, psze państwa.
Zadeklarował i już chwytał za uzdy, prowadząc w stronę stajni. Weszli do środka, rozglądając się po przestronnym, prawie pustym wnętrzu.


W środku było zaledwie kilku ludzi i nawet nikt z obsługi nie krzątał się w polu widzenia.
- Ostatnio ledwie udało mi się pokój na samym stryszku wynająć - westchnął Alez.
- Ciekawe czy to co stało się na drodze jest przyczyną takiego wyludnienia. - Arina podeszła do szynkwasu rozglądając się za ewentualnym dzwonkiem lub innym sposobem przywołania właściciela.
- Nilfgaard pozostawił po sobie głównie zgliszcza. Na południu jest jeszcze gorzej niż w Kaedwen. Trochę zajmie zanim Północne Królestwa się pozbierają. Panie Hunf! - zawołał Mark na koniec swojej wypowiedzi, zwracając na siebie uwagę jednego z gości, ale również karczmarza, człowieka potężnie zbudowanego nie tylko ze względu na tuszę. Wysoki i wielki, wycierał ręce w fartuch. Zmarszczył brwi, a następnie wyszczerzył się szeroko.
- Pan Alez! Witamy witamy! - zbliżył się, podając rękę i witając się jak ze starym dobrym znajomym. - A, i piękna… - zobaczył oczy Ariny, ale prawie się nie zająknął -...towarzyszka! Pokój na noc? Dwa? Strawę? Siadajcie, siadajcie, obiad już prawie gotowy.
- Arina, wiedźminka - przedstawił ją Mark, a oberżysta pokiwał głową.
- Dawnom nie widziani, nawet u nas. Na dłużej w mieście?
- To się jeszcze okaże, prawda? - Alez spytał dziewczynę lekkim tonem.
W odpowiedzi pokiwała głową uśmiechając się przyjaźnie do mężczyzny:
- Jeden pokój wystarczy i raczej planujemy zostać na dłużej. Pustawo tu jakoś u was. - Zagadnęła znacząco rozglądając się w koło.
- Mało ludzi z południa i mało na południe. Gadają, że niebezpiecznie, albo ktoś kupców łupi. Albo nawet coś, takie głosy słyszałem. Czasy złe, na interesy też. Chociaż jak kto rozum ma, to przypomni sobie jakie wysokie ceny niektóre towary osiągają jak długo są słabo dostępne - poklepał się po brzuchu i podrapał po swojej całkiem bujnej brodzie, sięgając drugą ręką pod szynkwans i wyjmując stamtąd klucz.
- Rozgośćcie się, albo odprężcie na górze. Zaraz obiad - podał im klucz i wskazał na schody. - Sama góra, ostatnie drzwi. Ja muszę wracać, bo mnie baba stłucze na kwaśne jabłko - zagrzmiał tubalnym śmiechem i powrócił na zaplecze, wpierw jeszcze dolewając piwa jednemu z gości, mimo, że ten wcale nie zamawiał, ale kufel już prawie miał pusty.

Wiedźminka nie miała wiele do rozpakowywania. Gdy człowiek podróżuje na koniu siłą rzeczy nie gromadzi zbyt wiele rzeczy. Postanowiła jednak posegregować to co nadawało się do sprzedaży.
Ingrediencje, które zdobyła mogły osiągnąć całkiem niezła cenę, jeśli w pobliżu nie było nikogo, kto zabijał potwory.
- Co zamierzasz sprzedać z tego co udało nam się zgromadzić? - Spytała byłego wojownika. - Może da się coś zamienić na jakąś broń dystansową. Chyba to nie głupi pomysł żeby się wprawiać w takiej walce. Jeśli nie koniecznie na potwory, nawet mnie przyda się do polowania na posiłek.
- Nie jestem dobrym łucznikiem, dlatego myślałem o kuszy. Nie wiem czy starczy mi czasu, aby opanować odpowiednio dobrze strzelanie z łuku - Alez wyłożył na podłogę w małym pokoju z dwoma wąskimi łóżkami zdobycze, pochodzące z kwater maga. - Sprzedam wszystko oprócz miecza. Chyba, że te klejnoty w sztyletach okazałyby mieć jakieś niezwykłe właściwości. Nawet tobie mógłby się taki przydać. Dzisiaj możemy się rozejrzeć za magiem, moglibyśmy jego usługi wymienić na część tego co zebrałaś z potworów, im chyba jest to potrzebne.
- Taką mam nadzieję - Wiedźminka pokiwała głową. - Może też będzie miał dla mnie jakieś zlecenie, na którym da się przyzwoicie zarobić. Czyli zjemy coś i ruszamy na miasto? Chyba warto by zacząć od powiadomienia o wypadku na drodze. Zastanawiam się, po tym co powiedział karczmarz, czy to będzie pierwszy taki przypadek.
 
Sekal jest offline