William zdawał sobie sprawę, że wszystko się komplikuje. Jednak zwrócił uwagę, że ta kobieta ma sporo racji, a także potrafi zachować się w miarę poprawnie - Słuchaj… - Zamilkł na chwilę spoglądając na dębowy stół - Od dzisiaj, mianuję Cię, oficjalnym przedstawicielem marynarzy. Zrobimy tak, że nie będziecie przychodzić indywidualnie, ale wszystkie sprawy będą załatwiane przez Ciebie. Dlatego, od tego momentu – zamilkł na chwilę – Cóż… odpowiadasz przede mną. Musimy jakoś zorganizować się, a w sytuacji, kiedy znajduje się tutaj, tak… wybuchowa mieszanka, najlepiej będzie, jeśli Ty będziesz przemawiać głosem reszty załogi. Naturalnie, od tego momentu, podnoszę Ci żołd… Przypomni mi, jak się nazywasz, Panienko…? |