Mężczyźni z dużą ulgą przyjęli to, że ktoś przejął inicjatywę.
Według Wolfganga, piętro strażnicy ma nawilgłą i niepewną podłogę. Sama góra zaś to zadaszone blanki bez bocznych ścian. Kamienie strażnicy są szorstkie i nieobrobione, więc można na nie wejść - ale na pewno nie w trakcie śnieżycy, przynajmniej nie zwykły człowiek. Na blankach widział dużo zadrapań, wówczas nie wiedział, co to, ale teraz domyśla się, że to musiały być paznokcie i kości palców trupów, które zapewne zostały napuszczone na ludzi nie pierwszy raz. Kiedy podróżował z karawaną, to zawsze był sezon wolny od śniegów i wtedy nocowanie w wieży było bezpieczne. Widać ten upiór ożywa w zimie.
A skoro już o upiorze mowa, to miał on na palcu złoty pierścień. Może na kościach się go znajdzie? To cenna rzecz. Chociaż kości są przemieszane ze sobą, i nie wiadomo, które czyje. Spalić trzeba wszystkie.
Proponuje też podkraść się do bandytów. Teraz wiadomo, co działo się z bandytami, którzy nie schodzili na zimę na niziny i dlaczego miejsce to nigdy nie doczekało się bardziej stałej obecności grabieżców, niż sezonowe obozy. Nawet, jeżeli jakiś heszt próbował potraktować wieżę jako siedzibę, marnie kończył. |