Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2015, 20:09   #2
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
- Grubo, dokładnie tak się zaczynają Wrong Turn, Teksańska Masakra Piłą Łańcuchową i Wzgórza Mają Oczy, że grupa przygłupów łapie gumę na środku nigdzie, a potem są mordowani przez jednego albo wielu psychopatów. - powiedział jakby do nikogo, ale usłyszało go kilka osób wokół niego (w sumie ten kto chciał). Nie ma to jak budować morale przed pieszą wędrówką w nieznane. Eric w ogóle nie był podekscytowany tym wszystkim. Lubił oglądać horrory, ale nie brać w nich udziału. Miał bardzo złe przeczucia odnośnie tego wszystkiego.

Rozejrzał się po wszystkich, poprawił swoją kurtkę, a potem dość głośno powiedział do nauczycieli (tym razem wszyscy słyszeli) w związku z czekającą ich pieszą wędrówką:

- Przepraszam bardzo, a nie byłoby na przykład, no bo tak tylko mówię, lepiej... pozostać w autobusie do rana, a dopiero w dzień iść po pomoc? Może tu ktoś w nocy będzie przejeżdżał i nam pomoże. - po wypowiedzeniu tych słów przyszły mu do głowy dość dziwne i niepokojące myśli. Po pierwsze jeżeli rzeczywiście to jest jak w powyższych filmach to przecież to nie są te czasy jak tam - teraz jest inaczej. Teraz jest tak jak mówili w Krzyku 4, że ten który odchodzi mówiąc "zaraz wracam" rzeczywiście wraca i natyka się na zwłoki tego co został - dokładnie tak było w Piątku Trzynastego 8 z kapitanem statku. Eric postanowił, żeby gdyby mieli się rozdzielać to on znajdzie się w grupie, która pójdzie do miasta. A tak w ogóle "Old Harvest" - Stare Żniwa... i tutaj przyszło mu do głowy, żeby jeszcze raz odezwać się:

- Ktoś ma w ogóle jakieś informacje na temat "Old Harvest"? - pewnie nie, ale warto było zapytać. W sumie pewnie z miejscem, które tak się nazywa łączy się jakaś z pewnością stara, mistyczna i krwawa historia jak w Silent Hill, czy Tucker & Dale vs Evil.

**§*******§**
jakiś czas później
i dwie mile dalej


Ale nikt nie miał ochoty się śmiać. Przed nimi bowiem kończyły się pola i droga wchodziła w mroczny, ciemny już las. Eric patrzył na to wszystko z lekkim zdziwieniem. Na początku wszystko przypominało Wrong Turn, ale teraz raczej skojarzenia szły w kierunku piątego odcinka oryginalnej serii Strefy Mroku - Walking Distance. Pewnie przechodząc przez ten las będzie można cofnąć się w czasie albo inne gówno ich spotka - myślał Eric mówiąc jakby do siebie:
- Wyglądało to na las pełen mroku, ale w rzeczywistości wkraczali do Strefy Mroku gdzie zwykłe rzeczy nie dzieją się zbyt często. - bez zmiany mimiki po chwili dodał w kierunku żartownisia - Dobry żarcik nie jest zły.

Ujrzeli również tabliczkę pokazującą odległość

OLD HARVEST 2 MILE

Nagle Sally Sarkis pisnęła przeraźliwie. Kilka słabszych emocjonalnie osób zawtórowało jej bezwiednie, zarażonych strachem dziewczyny. Eric czujnym wzrokiem prześledził najbliższy teren skąpany w ciemnościach i nawet na chwilę nie przestał myśleć o tym co to wszystko przypomina: czyżby to wszystko było wstępem do jakiegoś Silent Hill dla leśnych dziadków?

- Co jest? Czego się wydzierasz? – Aspectro podszedł do dziewczyny.
- Coś widziałam! – czirilderka wskazała pole kukurydzy po prawej stronie. – Ktoś tam był! Przysięgam!
- Niech ktoś tam przyświeci – polecił Storz. – Halo! Jest tam ktoś!
- Wyjdź z podniesionymi rękami! - dodał Eric tak że ładnie zgrało się ze słowami Storza.

Snop latarki przeszły ciemność i wyłuskał z niej stojący pomiędzy kukurydzami, kilkanaście metrów od linii drogi kształt. Dziewczyny znów pisnęły z przestrachu.
- Spokojnie, to tylko strach na wróble. Przyznam, że paskudny. Nie zatrzymujmy się. Idziemy dalej. Jest już bardzo ciemno. - powiedział nauczyciel, a Eric jakby od niechcenia dodał w kierunku dziewczyny - Niezrażaj się, najwyraźniej masz dar sokole wzroku. To może okazać się bardzo cenne na planie tego horroru.

Oddalili się od miejsca ze strachem, który tak przeraził Sarkis, by po chwili dostrzec kolejną tablicę informacyjną.

OLD HARVEST – 0,5 MILI

- Już prawie jesteśmy! – Storz dodawał im sił, motywując do jeszcze chwili wysiłku. – Zaraz będziemy mogli odpocząć i napić się czegoś ciepłego. Na pewno któryś z mieszkańców chętnie nas ugości.

- Ja pierdolę. – zamruczał Eric widząc kolejny las - Przeż to, kurwa, jak prosto z horroru. Nawet widać, że tu samochody nie jeżdżą. Gdzie my się w ogóle wpierdalamy? - Eric mówił, ale wiedział, że już nie zmieni swojego losu, teraz to są naprawdę głęboko w Strefie Mroku. Co prawda mógłby zawrócić, ale wtedy nie trzeba być geniuszem, żeby zrobił klasycznego "zaraz wracam" i tamten strach na wróble by go zabił. Zresztą nie ma żadnego powrotu, bo za nimi nie ma już żadnego autobusu. To jest Silent Hill leśnych dziadków! Postanowił jednak nie zdradzać się ze swoimi myślami, jeszcze by kogoś przestraszył.

- Idziemy. Idziemy. Nie zatrzymywać się. Zaraz odpoczniecie. - kutas zignorował wulgarny komentarz Erica. Weszli pomiędzy pochylone nad drogą, ponure drzewa. Szli w absolutnym milczeniu rozglądając się wokół, jak spłoszone króliki. Eric zwracał uwagę na kształty drzew, które kojarzyły mu się jedynie z bluźnierczymi wizerunkami dzieci Shub Niggurath nabazgranymi na kartach Necronomiconu jaki niegdyś przeglądał w bibliotece szkoły, której bramy dla niego są na wieczność zamknięte. Włamanie było jednym z występków, które się tam dopuścił. Miał ochotę krzyczeć Ia, Ia Cthulhu Ia, Ia ale powstrzymał się - znów, ze względu na słabszych nerwowo i tych, którzy uznaliby go za świra. Istnienie tego miejsca łączyło w sobie estetykę horrorów rodem z Mitów Cthulhu. Być może to w Old Harvest mieszkał niegdyś stary czarownik Witheley i to tu zgładzono dziecie Yog - Sothotha w latach dwudziestych? Szpaler pokręconych drzew doprowadził ich do mostu, którym droga wiodła dalej.

Po drugiej stronie mostu ujrzeli światła, co dodało im pewności siebie i odwagi.
- Dorotko, już nie jesteśmy w Kansas. - powiedział Eric zaniepokojony trochę całą sytuacją. Bardzo lubił oglądac horrory, a nawet o nich czytać, ale... ale nie bardzo podobały mu się treści poznane z pewnych zakazanych lektur, a otoczenie jakie teraz miał przed sobą zbyt mocno przypominało mu Strefę Mroku.

- Widzicie! – Storz dalej dodawał im otuchy, podnosił morale. – Już jesteśmy na miejscu. Jest prąd, a to oznacza, że jest szansa na wezwanie mechaników i drugiego autobusu. Jeszcze tylko chwila. Idziemy. - dodał nauczyciel, a Eric uzupełnił: - Rodzina z Teksańskiej Masakry Piłą Łańcuchową też miała elektryczność.

Kiedy przeszli przez most zobaczyli pierwszy dom, prawie przy samym moście, i tablicę.

OLD HARVEST - 118 OSÓB

- W tamtym domu palą się światła. – Storz wskazał pobliski dom położony nieopodal drogi. - Chodźmy zapytać o telefon i pomoc.

- Hej. A gdzie są Sarkis i Brown?!

Jak się okazało dwójki uczniów nie ma z nimi. Nikt też nie potrafił powiedzieć, w którym momencie się odłączyli. Wolanie po imieniu też nic nie dało.
- Pewnie Sarkis chce, by ten tępy kutas wydymał ją, jak już sobie pójdziemy. - Eric nie mógł powstrzymać się od komentarza niemal idealnie cytując tego tępego kutasa Browna. Pewnie już nie żyją, a szkoda, bo Sarkis miała naprawdę dobry wzrok w ciemnościach.
- Dobra. Storz. – Powiedział Aspectro. - Weź dzieciaki i zaprowadź do domu. Ja ich poszukam. Który z Panów chce mi towarzyszyć?
- I przyłapać ich jak się pieprzą? Wolałbym nie i Panu, panie Aspectro też radzę nie iść. Nie rozdzielajmy się. Pomyślmy tu logicznie, Sarkiz była bardziej spięta niż fan kebabów z ostrym zatwardzeniem siedzący na klopie - jakby miała kłopoty to by krzyczała. Zakładając jednak, że ma kłopoty to jesteśmy głęboko w gównie skoro coś (no bo człowiek to by nie był) cicho załatwił dwójkę osób pod naszymi oczami i jeszcze podpierdolił ich zwłoki w taki sposób, że byśmy nie słyszeli jak upadają. W końcu szliśmy przez większość czasu w ciszy po tym, gdy ta blondyna krzyczała na stracha na wróbla. - odetchnął głęboko - Albo jedziecie w ostrą fantazję i to jest jakiś Wrong Turn i coś nas pozabija, a wówczas rozdzielanie się jest fatalnym pomysłem albo to jest rzeczywistość, a ciemność trochę pobudziła naszą wyobraźnię i Sarkis i Brown gdzieś tu są w pobliżu i się pieprzą. - była i trzecia możliwość, ale jej już nie wymieniał, a mianowicie taka, że Sarkis widziała jak Brown umiera, ale nie mogła nic mówić, bo wówczas robiła mu loda. Zanim wyjęła go z ust to już jej czaszka pękła. Eric pomyślał, że to całkiem oryginalny pomysł i zapamięta go i jak będzie kiedyś pisał scenariusz to zawrze taką scenę. Choć najpierw trzeba by było odświeżyć serię Piątek Trzynastego, bo tam mogłoby to być... w Srpskim Filmie tego napewno nie było...

- Sarkis i Brown nie są głupi i są prawie dorośli. Sami do nas dojdą. - w sumie nie wierzył w co mówił. Byli głupi i to były szczyle. Dodał więc: - Sarkis by krzyczała i jej krzyk byśmy słyszeli z ponad mili jakby miała kłopoty. Nie ma to i nie krzyczy.

Eric został z główną drużyną i pójdzie z nimi do domu (z pewnością mieszka tam rodzina z Teksańskiej Masakry Piłą Łańcuchową albo miła starsza pani współpracująca z kazirodczymi mutantami rodem z Wrong Turn) i będzie przekonywał, żeby nikt się nie oddalał i trzymali się razem. Będzie nalegał, żeby Aspectro nie odchodził, bo choć nie lubił go to nie chciał jego śmierci.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 09-03-2015 o 20:27.
Anonim jest offline