Dwie godziny podążania po marnie maskowanych śladach krwi pozwoliły na odkrycie trzech przemarzniętych ciał. O ile bandyci mieliby szanse przetrwać pierwszą burzę śnieżną w szałasie, nie było to możliwe przy ognisku w zagłębieniu skalnym. Góry nie wybaczają braku przygotowania. Mogli pomyśleć o zapasowej kryjówce. Trochę broni kiepskiej jakości - okuta pałka i topór, dwa sztylety z połamanych mieczy, proc - dało się zebrać. By zdjąć dwa pancerze skórzane czy porządne u całej trójki buty, trzebaby ich odmrozić. |