Zgodzę się z wypowiedziami Someirhle'a i Dhratlacha. Gore i horror to zupełnie osobne bajki. I w większości przypadków gore wyklucza horror, choć czasami, ostrożnie, da się to połączyć.
Dla mnie horror, to strach. Strach, który ma wielkie oczy, a nie wielkie zęby. Mówiąc obrazowo: ze strachu się sika, nie wymiotuje. To wymagająca finezji sztuka niedopowiedzeń. To coś czające się w mroku, przygasająca lampa, cisza zakłócana tylko odległym kapaniem wody, albo jakimś szmerem. Tak naprawdę im mniej wiemy, tym bardziej się boimy. Nasz umysł uzupełni luki tym co najgorsze.
I moim zdaniem im bardziej irracjonalny strach, tym lepiej. Ja np. uwielbiam grę F.E.A.R. Do mnie to bardzo dociera. A najbardziej wersja demo. Dlaczego? Oto uzbrojony po zęby żołnierz z nadnaturalnym refleksem (bullet time) wchodzi do tajemniczego kompleksu. Spodziewa się tam wrogów, też nieźle uzbrojonych. Ale zanim ich spotka, spotyka małą dziewczynkę, która zdaje się sobie nic nie robić z przyprawiającego o ciarki otoczenia. To jak bardzo ona nie pasowała do ciemnych korytarzy, leżących gdzieniegdze trupów, czy plam krwi dawało świetny "efekt WTF". Demo ma tę przewagę nad pełną wersją, że wycięto z niego scenę, w której rzeczona dziewczynka masakruje oddział Delta Force, która to scena wcale nie zwiększyła strachu przed nią moim zdaniem.
Innym świetnym przykładem jest gra Alien. Grałem bodajże w dwójkę. Na samym początku chodzi się samotnie po opuszczonej bazie. Czasem jakieś iskry lecą z sufitu, czasem gdzieś światło migocze, czasem czujnik ruchu się odezwie. I jest dusza na ramieniu. Później się ucieka przed olbrzymią zgrają alienów i już strachu nie ma. Owszem są emocje, jest akcja, ale nie strach.
Miałem wątpliwą przyjemność obejrzeć Wrong turn 4 i nie czułem strachu, tylko obrzydzenie.
Co do Silent Hill (jest więcej filmów z tej serii), to po pierwszym obejrzeniu byłem raczej zniesmaczony, a jedyne czego się bałem to że mi bębenki pękną od nagłośnienia w kinie. Za drugim razem (oglądanym fragmentarycznie) zacząłem doceniać ten film trochę bardziej. Jest tam i horror, i gore, i trochę refleksji ogólnej.
Wg. mnie problem gore dotyczy nie tylko filmów czy gier komputerowych. Literatury i RPG też. Jeśli trafi się scena, gdzie psychopatyczny morderca przerąbuje sobie drogę przez tłum spanikowanych ludzi, czy pożera ich wielki potwór z mackami, krew tryska na wszystkie strony, pod nogi graczy upada jakaś odgryziona kończyna... jeśli MG to opisze, to będzie gore. I do mnie to w ogóle nie przemawia. Natomiast można graczy wpuścić w miejsce, gdzie coś takiego się dokonało. Niech widzą tylko ślady i niech się domyślają, zgadują. Wtedy jest miejsce na strach.
Przepraszam, dość chaotycznie mi ten post wyszedł.
Dhratlach, świetny pomysł na sesję. Już czytając ten krótki opis zacząłem się bać