Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2015, 12:13   #20
Radagast
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Zgodzę się z wypowiedziami Someirhle'a i Dhratlacha. Gore i horror to zupełnie osobne bajki. I w większości przypadków gore wyklucza horror, choć czasami, ostrożnie, da się to połączyć.

Dla mnie horror, to strach. Strach, który ma wielkie oczy, a nie wielkie zęby. Mówiąc obrazowo: ze strachu się sika, nie wymiotuje. To wymagająca finezji sztuka niedopowiedzeń. To coś czające się w mroku, przygasająca lampa, cisza zakłócana tylko odległym kapaniem wody, albo jakimś szmerem. Tak naprawdę im mniej wiemy, tym bardziej się boimy. Nasz umysł uzupełni luki tym co najgorsze.

I moim zdaniem im bardziej irracjonalny strach, tym lepiej. Ja np. uwielbiam grę F.E.A.R. Do mnie to bardzo dociera. A najbardziej wersja demo. Dlaczego? Oto uzbrojony po zęby żołnierz z nadnaturalnym refleksem (bullet time) wchodzi do tajemniczego kompleksu. Spodziewa się tam wrogów, też nieźle uzbrojonych. Ale zanim ich spotka, spotyka małą dziewczynkę, która zdaje się sobie nic nie robić z przyprawiającego o ciarki otoczenia. To jak bardzo ona nie pasowała do ciemnych korytarzy, leżących gdzieniegdze trupów, czy plam krwi dawało świetny "efekt WTF". Demo ma tę przewagę nad pełną wersją, że wycięto z niego scenę, w której rzeczona dziewczynka masakruje oddział Delta Force, która to scena wcale nie zwiększyła strachu przed nią moim zdaniem.
Innym świetnym przykładem jest gra Alien. Grałem bodajże w dwójkę. Na samym początku chodzi się samotnie po opuszczonej bazie. Czasem jakieś iskry lecą z sufitu, czasem gdzieś światło migocze, czasem czujnik ruchu się odezwie. I jest dusza na ramieniu. Później się ucieka przed olbrzymią zgrają alienów i już strachu nie ma. Owszem są emocje, jest akcja, ale nie strach.
Miałem wątpliwą przyjemność obejrzeć Wrong turn 4 i nie czułem strachu, tylko obrzydzenie.

Co do Silent Hill (jest więcej filmów z tej serii), to po pierwszym obejrzeniu byłem raczej zniesmaczony, a jedyne czego się bałem to że mi bębenki pękną od nagłośnienia w kinie. Za drugim razem (oglądanym fragmentarycznie) zacząłem doceniać ten film trochę bardziej. Jest tam i horror, i gore, i trochę refleksji ogólnej.

Wg. mnie problem gore dotyczy nie tylko filmów czy gier komputerowych. Literatury i RPG też. Jeśli trafi się scena, gdzie psychopatyczny morderca przerąbuje sobie drogę przez tłum spanikowanych ludzi, czy pożera ich wielki potwór z mackami, krew tryska na wszystkie strony, pod nogi graczy upada jakaś odgryziona kończyna... jeśli MG to opisze, to będzie gore. I do mnie to w ogóle nie przemawia. Natomiast można graczy wpuścić w miejsce, gdzie coś takiego się dokonało. Niech widzą tylko ślady i niech się domyślają, zgadują. Wtedy jest miejsce na strach.

Przepraszam, dość chaotycznie mi ten post wyszedł.

Dhratlach, świetny pomysł na sesję. Już czytając ten krótki opis zacząłem się bać
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem