Erik Ponti wprost nie mógł uwierzyć, że ten skurwiel Ward poszedł sobie ze swoją kamerą i nie nagrał tego pięknego głowostrzała. W sumie jak się rozbryzgiwał mózg nauczyciela to Erik powiedział trochę w tle tego strzału, że nikt nie usłyszał "BUM". Oczywiście nie powstrzymało go to przed natychmiastową ucieczką.
Uciekając skierował się w stronę najbliższej zasłony, żeby uniknąć strzału w plecy. Nic tak nie bolało jak ginąć w głupi sposób już na samym początku historyjki o... wyglądało na to, że to historyjka jak z tego filmu gdzie toksyna przedostała się do ciał ludzi i zamieniła ich w krwiożerczych morderców. Nie żywe trupy - po prostu zabójców chwytających różne uzbrojenie i atakujących wszystkich. W sumie zombiak, nazwijmy go zombiakiem narazie, nie zaatakował natychmiast, więc może jednak to bardziej w stylu REC gdzie zły duch przejął kontrolę nad nieszczęśnikami żyjącymi w tym Silent Hill Leśnych Dziadków. Nazwa niezła, ale to trzeba jakoś podrasować. Old Harvest... Leśne Dziadki... hmm... OHLD... L'DOH jak francuska wersja The Simpsons.
Najłatwiejszym celem w tym momencie wydawał się Prosiak, grubas co tak narzekał, że nie mógł iść. Skoro nie mógł iść to ciekawe jak teraz sobie radził z bieganiem. No i jego plecy były całkiem sporą tarczą, gdyby tylko zombiak miał krzty rozumu. No i biedna Angela, która dostała w szyję i najwyraźniej jeszcze żyła. Gdyby nie zombiak z wielkim pistoletem w stylu Brudnego Harrego to można byłoby jej pomóc, a takto nie ma bata.
W tym momencie najważniejszym było znaleźć sojuszników. Największą, zwartą grupę stanowili ci, którzy poszli za most. Problem polegał na tym, że to byli kompletni debile. Nie słuchali Erika wcześniej to i nie posłuchają później. Prawdopodobnie zresztą i tak nie żyją. Na szczęście zombiak niezbyt krył się z tym, że był zombiakiem, więc jak tamci wrócą to raczej będzie wiadomo czy są nadal żywi. Raczej. Wątpliwe, że wrócą, a jak wrócą to nie należy im ufać.
Trzeba się skupić na tych, którzy pozostali i teraz uciekali jak Ponti. A kto był w tej grupie? Same dziewczyny, a dodatkowo Willians, Goro i Grubas. CO?! Czyli sami faceci poszli w tamtej grupie? Sperma zalala im mózgi? Chcieli się popisać przed laskami? Po dwakroć debile!
Ponti uciekał tak, żeby uciekać razem z Dżejem Williansem (bo to twardy skurwiel, a do tego niegłupi skoro nie dał się wysłać na kukurydziane pole z takim człowiekiem można iść na wojnę, a pierwsze strzały już padły) i nie dać się przewrócić przez żadnego z uciekających, a zwłaszcza przez Vill i Goro (sam nie zamierzał ich jednak odpychać o ile nie będą go dotykać, a jedynie uciekać w tym samym kierunku co on). Jeżeli Willians nie miałby obranego kierunku to sam Ponti zaproponuje most, ale bez przekraczania go. W bezpiecznej odległości od zombiaka i jak będzie taka potrzeba to Erik aktywuje swoją latarkę co by nie zgubić się.
W przypadku, gdyby sprawy obrały naprawdę zły obrót i Willians zaatakowałby zombiaka to Erik pomógłby atakując swoją ciężką latarką - wówczas będzie ryzykował swoje życie, ale przynajmniej zginie w walce. Wszystko jednak działo się na tyle szybko, że pozostawało mieć nadzieję, że Willians jednak będzie uciekał jak być powinno. Oczywiście w razie scenariusza wojennego Erik postara się dorwać do spluwy i odstrzelić łeb ziombiemu. A czemu Erik miałby tak postępować? Bo taki miał styl. Był to jednak Plan W i zależał wyłącznie od reakcji Williansa.
Ostatnio edytowane przez Anonim : 12-03-2015 o 22:00.
Powód: Możliwość wojennego nastroju Williansa.
|