Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2015, 21:21   #16
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Erik Ponti wprost nie mógł uwierzyć, że ten skurwiel Ward poszedł sobie ze swoją kamerą i nie nagrał tego pięknego głowostrzała. W sumie jak się rozbryzgiwał mózg nauczyciela to Erik powiedział trochę w tle tego strzału, że nikt nie usłyszał "BUM". Oczywiście nie powstrzymało go to przed natychmiastową ucieczką.

Uciekając skierował się w stronę najbliższej zasłony, żeby uniknąć strzału w plecy. Nic tak nie bolało jak ginąć w głupi sposób już na samym początku historyjki o... wyglądało na to, że to historyjka jak z tego filmu gdzie toksyna przedostała się do ciał ludzi i zamieniła ich w krwiożerczych morderców. Nie żywe trupy - po prostu zabójców chwytających różne uzbrojenie i atakujących wszystkich. W sumie zombiak, nazwijmy go zombiakiem narazie, nie zaatakował natychmiast, więc może jednak to bardziej w stylu REC gdzie zły duch przejął kontrolę nad nieszczęśnikami żyjącymi w tym Silent Hill Leśnych Dziadków. Nazwa niezła, ale to trzeba jakoś podrasować. Old Harvest... Leśne Dziadki... hmm... OHLD... L'DOH jak francuska wersja The Simpsons.

Najłatwiejszym celem w tym momencie wydawał się Prosiak, grubas co tak narzekał, że nie mógł iść. Skoro nie mógł iść to ciekawe jak teraz sobie radził z bieganiem. No i jego plecy były całkiem sporą tarczą, gdyby tylko zombiak miał krzty rozumu. No i biedna Angela, która dostała w szyję i najwyraźniej jeszcze żyła. Gdyby nie zombiak z wielkim pistoletem w stylu Brudnego Harrego to można byłoby jej pomóc, a takto nie ma bata.

W tym momencie najważniejszym było znaleźć sojuszników. Największą, zwartą grupę stanowili ci, którzy poszli za most. Problem polegał na tym, że to byli kompletni debile. Nie słuchali Erika wcześniej to i nie posłuchają później. Prawdopodobnie zresztą i tak nie żyją. Na szczęście zombiak niezbyt krył się z tym, że był zombiakiem, więc jak tamci wrócą to raczej będzie wiadomo czy są nadal żywi. Raczej. Wątpliwe, że wrócą, a jak wrócą to nie należy im ufać.

Trzeba się skupić na tych, którzy pozostali i teraz uciekali jak Ponti. A kto był w tej grupie? Same dziewczyny, a dodatkowo Willians, Goro i Grubas. CO?! Czyli sami faceci poszli w tamtej grupie? Sperma zalala im mózgi? Chcieli się popisać przed laskami? Po dwakroć debile!

Ponti uciekał tak, żeby uciekać razem z Dżejem Williansem (bo to twardy skurwiel, a do tego niegłupi skoro nie dał się wysłać na kukurydziane pole z takim człowiekiem można iść na wojnę, a pierwsze strzały już padły) i nie dać się przewrócić przez żadnego z uciekających, a zwłaszcza przez Vill i Goro (sam nie zamierzał ich jednak odpychać o ile nie będą go dotykać, a jedynie uciekać w tym samym kierunku co on). Jeżeli Willians nie miałby obranego kierunku to sam Ponti zaproponuje most, ale bez przekraczania go. W bezpiecznej odległości od zombiaka i jak będzie taka potrzeba to Erik aktywuje swoją latarkę co by nie zgubić się.

W przypadku, gdyby sprawy obrały naprawdę zły obrót i Willians zaatakowałby zombiaka to Erik pomógłby atakując swoją ciężką latarką - wówczas będzie ryzykował swoje życie, ale przynajmniej zginie w walce. Wszystko jednak działo się na tyle szybko, że pozostawało mieć nadzieję, że Willians jednak będzie uciekał jak być powinno. Oczywiście w razie scenariusza wojennego Erik postara się dorwać do spluwy i odstrzelić łeb ziombiemu. A czemu Erik miałby tak postępować? Bo taki miał styl. Był to jednak Plan W i zależał wyłącznie od reakcji Williansa.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 12-03-2015 o 22:00. Powód: Możliwość wojennego nastroju Williansa.
Anonim jest offline