Moja nadzieja leży w szybkim ranieniu jednego ryboluda. Jeżeli tamten zechce mu pomóc, jesteśmy w domu. Jeżeli nie, jest jeszcze opcja że go dorwę jak będzie wypływał za mną oknem. Gdy będzie dokładnie w oknie, w jedynym ślepym punkcie gdy nie widzi mojej przerwanej ucieczki i drobnej zasadzki.
Jak wypłynie innym chytrus, nie uznając mojej paniki, innym wyjściem, wpłynę do środka, ZMUSZAJĄĆ go do pośpiechu jeżeli nie chce zaryzykować zakładnika/zadźgania drugiego. Co zawsze jest opcją, w sensie zakładnik.
To jest mój set warunkowych instrukcji. Niech Melitele ma Teda w opiece.