Andrew "Andy" Morrison -
pogodny szturmowiec
Andy wracał w dość zadowolonym nastroju. Uznał, że wyprawa do bazy zaopatrzeniowej udała im się. Może niezby idealnie biorąc pod uwagę, że musieli zabrać tego zmutowanego geka no ale w życiu realnym rzadko coś szło idealnie. No a udało im się uzupełnić zapasy i nawet paru ludzi.
Usiadł więc na przednim siedzeniu obok Ellen przepuszczając wcześniej pozostałą trójkę na tylne siedzenie. Skrzywił się trochę jak usłyszał zdanie kobiety na temat jaszczura.
- A jak zacznie coś nam rozwalać podczas jazdy? Mamy tylko tę jedną brykę. Może niech podrałuje za nami? Nawet jak nie nazdąży to na pewno nas znajdzie. - miał dobry humor wiec chwilowo odpuścił propozycję ubicia stwora na później. Ale nie chciał mieć tuż za plecami, jedynie za barierą tylnej szyby która nie była dla nikogo poważniejszą przeszkodą, szalejącego czy choćby chcącego się z nimi zaprzyjaźnić stwora. Ale w razie gdyby okazał się niebezpieczny czy robił coś głupiego zamierzał go odstrzelić i tyle.