Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2015, 00:09   #4
Seachmall
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Część Druga
Treal i Feylan

Czyżby Angharradh zesłała mi tego elfa? Zastanowił się Fey. Słowa legendy były niezwykle kuszące, być może podróż z Trealem opłaci się wdwójnasób… Pomysł wędrówki wraz z nim coraz bardziej przemawiał do Dandradina.
- Zaiste…- mruknął wysłuchawszy do końca legendy o sadzawce bogiń- I Ty szukasz tej sadzawki?
- Na razie bardziej informacji o niej. Cormanthor to duży las… równie dobrze mogłem powiedzieć, że Morze Mieczy ma w sobie dużo wody. Chodzi mi o to, że wątpię, abym miał dość życia, aby odwiedzić wszystkie jaskinie, czy sprawdzić wszystkie dziury w ziemi. Legendy inspirują awanturników, bardów, nawet ciekawskich magów czy szlachciców. Ktoś inny musiał jej szukać i może zostawił wskazówki, chociażby mapę z “To nie te jaskinie”. Wiem, że to kiepska poszlaka, ale więcej nie mam.
- Przynajmniej wiesz już, że to nie tutaj- pocieszył tropiciel kompana- A ten kto Cię ubiegł? Czy to jakiś Twój rywal? Wiesz kto to mógł być?
Treal westchnął.
- Nie rywalizuje z hienami cmentarnymi. - Trochę iroczne zważając co chcę zrobić pomyślał przez chwilę - Te ruiny mogą stać puste od czasów Wojen o Koronę, chociaż grupa ludzi w karczmie wskazała mi to miesjce. Może oni odwiedzili je i zabrali “świecuszka”.
- Mam nadzieję, przyjacielu, że mówiąc o wiedzy nie miałeś na myśli podobnego procederu rabunkowego?- podejrzliwie zmrużył oczy leśny elf.
- W życiu, chociaż oczywiście, gdyby znalazł jakieś tomy, które nie rozpadłyby się po tym jak przeczytałbym tytuł, albo mapy, które zmieniły się na powrót w czysty pergamin, a posiadałby wiedzę, którą potrzebuję… obawiam się, że musiałbym je zarekwirować. Chyba, że byłoby tego na tyle mało, że pięć minut grzebiąc w kałamarzu dałoby mi dobrą kopię. Najpewniej oddałbym je potem na przechowanie do biliotek na Evermeet lub Evereski, aby nie zaginęły.
- Uspokoiłeś mnie swą uczciwością- skinął głową Fey- Masz zamiar skierować się teraz dalej w głąb Cormanthoru, czy masz coś jeszcze do zrobienia w okolicy?
Treal spojrzał w niebo.
- Niedługo złapie nas noc, jeżeli jestes w stanie przeczekać tą jedną, to wolałbym rozbić obóz, przyrządzić coś do jedzenia - ciche prychnięcie dobiegło ich z plecaka słonecznego elfa - I odpocząć do jutra.
Dandradin uśmiechnął się smutno do swych myśli.
- Tak… myślę, że jestem w stanie. Przyniosę w takim razie chrustu i rozpalę ognisko- zaoferował- Chcesz zostać przy tych ruinach?- zapytał z lekką nutą przesądnej bojaźni wobec pradawnego miejsca.
Treal wykrzywił usta.
- Fakt, może się to nie spodobać komuś. Dobrze, znajdźmy jakąś polanę. Apri? - delikatne pomruki niezadowlenia poprzedziły wygramolenie się łasicy z plecaka - No już leniuszku, pobiegaj chwilę poszukaj jakiejś polanki. - po delikatnym przeciągnięciu się rudzielec pognął w gąszcz - Tylko się nie oddalaj za bardzo! - Treal uśmiechnął się do Fey’a - Idźmy za nią, po drodze uzbieramy chrust.
Fey zgodził się chętnie i ruszył z nowym kompanem za jego łasicą. Czujnie obserwował otoczenie, lustrując las nie tylko w poszukiwaniu suchych gałęzi, ale też uważając na grożące tu niebezpieczeństwa.
Treal wydawał się spokojnieszy, również co jakiś czas rozglądał się czy nic na nich nie wyskakuje, ale był pewny, że nos jego chowańca ostrzeże go o niespodziankach.
- Więc, czego ty szukasz w tym lesie?
Tropiciel wzruszył ramionami i postanowił zdradzić część historii jaka go tu zaprowadziła.
- Odwiedzałem starego przyjaciela w pobliżu- wyznał pomijając szczegóły tego spotkania- Możliwe, że mam krewnych w tych rejonach, a nie czułem się gotów na powrót do rodzinnych stron, więc postanowiłem poszukać i ich- zręcznie opuścił kierujące nim prawdziwe motywy, jednocześnie starając się nie rozmijać z prawdą.
- Evereska, czy jakaś okoliczna wioska? - pomysł o krewnych z Evereski trąciło trochę nieprzyjemne struny w spomnieniach Treal’a, ale szybko je odgonił.
- Mówiąc szczerze, sam nie wiem- odparł szczerze- niedawno się dowiedziałem, dlatego szwędam się teraz w okolicy. Jak wspomniałeś, może nie starczy życia by ją odnaleźć, ale wierzę, że Angharradh poprowadzi mnie właściwą ścieżką. Spotkanie z Tobą to już całkiem dobry znak. We dwójkę zawsze raźniej, a i kto wie, może Twe towarzystwo przyniesie mi szczęście i w tych szalonych poszukiwaniach…
- Służysz, królowej Seldarine? - musiał przyznać nieczęsty wybór wśród awanturników, ale zwarzając na przywiązanie Fey’a do rodziny, może trafny. - No cóż, miejmy nadzieję, że oboje przyniesiemy sobie odrobinę szczęścia, albo chociaż czas który razem spędzimy bedzie pełen przygód i radości.
Leśny elf uśmiechnął się pod nosem.
- Oby… Jeśli pytasz czy poświęciłem się kapłaństwu, to oczywiście nie, ale Trójka jest mi bardzo bliska i staram się przestrzegać jej nauk w szczególności- przyznał tropiciel i miał nadzieję, że nie robi się zbyt gadatliwy- Ta polana wygląda obiecująco- wskazał miejsce pomiędzy drzewami, gdzie łasica hasała wesoło wśród miękkiej trawy.
- Mogłaś zawołać, że coś znalazłaś. - łasica tylko prychnęła i kontynuowała gonienia za cykadą - Sto lat, a zachowuje się jak dziecko… - Treal wyjął nóż i wyciął kawał trawy, aby nie zajęła się kiedy rozpoczną ognisko, następnie wyjął rondel, bukłak z wodą, oraz trochę mięsa - Chyba uda mi się przyrządzić jakiś gulasz. Chyba, że masz coś lepszego do zaoferowania.
Tropiciel wyciągnął z plecaka kilka kawałków suszonego mięsa, parę prawdziwków i maślaków, trochę świeżych ziół i podał gotującemu towarzyszowi.
- Gulasz zadowoli me podniebienie nie gorzej niż królewska kolacja. Może coś z tego co zebrałem się przyda- zaoferował i pomógł w przygotowaniach- Jeśli chcesz, mogę objąć na noc pierwszą wartę, w końcu nie wiadomo, co przywabi zapach naszej kolacji…
- Zważając na moje talenty? Lepszy kucharz byłby mile widzany. - Treal zastanowił się chwilę - Zanim udam się w trans, czeka mnie delikatne ćwiczenie języka smoków, więc ty odpocznij, a ja cię obudzę jak przyjdzie pora na zmianę.
Obaj, we współpracy, przygotowali gulasz, który może i nie nadawał się na królewskie stoły, ale dla nich był wystarczający.
- Niech będzie zgodnie z Twą wolą- skinął głową Feylan i po posiłku rozłożył swe proste posłanie na miękkiej trawie, blisko ciepłego ogniska- spokojnego czuwania- dodał i ułożył się wygodnie, po czym zanurkował w odmęty transu.
Zanim ostatnie chwile świadomości go opuściły Fey, poczuł delikatny ciężar na nogach kiedy Apri ułożyła się na nich. Treal w tym czasie, spokojnie zaczął nucić cicho pod nosem pojedyńcze sylaby zaklęć nie sklejając ich w nic konkretnego.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline