Zrimiesz z Kadoru… nie przyszła na świat w Kadorze, choć tam się narodziła. Ucieczka z koloni górniczej na północnych kresach imperium nie było takie trudne, najgorzej było znaleźć głupca, który odciągnie pogoń, ale to się jakoś udało. Pewnie nabili go na pal, jedna z pierwszych ofiar wojny, jaką prowadziła z imperium. Wojny jaką prowadziła sama ze sobą, z własnymi grzechami.
Wstała i ubrała się, nie budząc młodej markietanki i udała się na spotkanie z hrabią. Wysoka, roztaczająca aurę absolutnej ponurości białowłosa elfka o ciele poznaczonym bliznami i okrutnym oraz przebiegłym uśmiechu.
Był człowiekiem dosyć żałosnym, zbyt barbarzyńskim jak na południe, ale zdecydowanie za miękkim na jej mroźną ojczyznę, ogólnie śmieszny człowieczek. Pies w herbie wskazywał, że peqnie jego przodkowie byli psiarczykami, a potem wymyśli jakąś bzdurną legendę o psie ratującym lorda przed lwem czy tam smokiem. Za to gust co do kobiet miał bardzo dobry. Z trudem powstrzymała się przed mrugnięciem to do rudowłosej
- Oczywiście, że w to wchodzę - rzekła. Pieniądze się przydadzą, ale miała lepszy plan. Wrobienie w całe zamieszanie imperium może być ciekawe.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Ostatnio edytowane przez Slan : 20-03-2015 o 14:49.
|