Niemój nie wyglądał jak mag, a przynajmniej tak nie wyglądał teraz. Podniszczony płaszcz, wytarte gacie i kilkudniowy zarost, wskazywały bardziej na jakiegoś na powsinogę, niż adepta sztuk magicznych. Niemój jednak magiem był i to nawet ze sporą wiedzą, ale jak to w życiu bywa mądrość często zawodzi przy uczuciach. Serce tego młodego, ciemnowłosego, szczupłego mężczyzny zostało złamane i rzucone na pastwę losu przez piękną córkę piekarza. Historia ta byłaby pewnie typową dla miłości historią, gdyby właśnie nie ten los który zakpił sobie z Niemoja i rzucił go w wir potężnych i niebezpiecznych mocy. Zresztą fortuna zakpiła sobie także z rodziców młodego czarownika, gdyż nadanie takiego imienia dziecku i symboliczne wyparcie się go, było w Galenowie swoistym zwyczajem mającym zapewnić nowo-narodzonemu ochronę przed złymi mocami.
Tak więc los sprawił młodemu człowiekowi psikusa, a ten miotąc się niczym ryba w sieci, raz pogrążał się w studiach magicznych, by kilka dni później nurzać się w hazardzie i rozpuście. Zresztą jedyne kobiety jakie teraz choć trochę szanował, były właśnie dziewki wszeteczne w których więcej widział szczerości niż w tak zwanych porządnych pannach.
Teraz jednak gdy spoglądał na pogrążony we mgle zamek, był bardziej zdeterminowany niż kiedykolwiek. Czuł że rozwiązanie jego problemów znajduje się w środku, a żyłka hazardzisty nakazywała mu podjąć ryzyko i zatańczyć na ostrzu noża. |