Pozwoliłem sobie zlokalizować klinikę dość blisko miejsca, które Roger nazywał kiedyś domem.
Coś z niego wziął, bo dotarł tam bez przeszkód.
Porzuca jednak wszystko, wędruje w poszukiwaniu cienia celu, a może raczej cel ma , tylko nie umie na razie znaleźć do niego drogi. Dlatego też po prostu chwyta się pierwszej lepszej okazji, by ruszyć. Bardziej po to, by nie stać w miejscu, niż z nadzieją, że wie co robi - tak z grubsza to widziałem.
Zło jakie z kolei wyczuł w człowieku który go podwoził, to motyw do rozwinięcia, lub zarzucenia, zależy czy MG woli realizm, czy nieco doprawienia NIENAZWANYM może się wkręcić do historii.
Mnie tam szczerze mówiąc wszystko jedno
Akceptuję wszelkie rozwiązania
No i gorzałka. Złagodzenie tego niesmaku, jaki wzbudził w nim starszy gość, pojawiło się przypadkiem, po skosztowaniu wysokoprocentowej oranżady. Uzależnienie lekowe w szpitalu, kojące demona przeszłości w głowie, w sposób naturalny wyewoluowało w pęd ku alkoholowi. Ten motyw jest bardzo ważny dla przyszłości ( czy raczej obecnej przeszłości bohatera). Pierwsza flaszka dla zagłuszenia wiru w głowie, stanie się kamieniem milowym zdolności spożywczych Rogera