Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2007, 16:55   #27
Tahu-tahu
 
Reputacja: 1 Tahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumny
Brenna Jingles

Kiedy Mary otworzyła drzwi od ich kryjówki - tylko ułatwiła Brennie sprawę. Nie będzie już trzeba po cichu sprawdzać drzwi, desek przy wejściu, ścian... droga na wolność stała otworem.

Brenna stała w wejściu więzienia i pełną piersią wdychała zapach lasu, wilgotnej trawy, deszczu... Z daleka obserwowała Mary zataczającą się wkierunku szkoły... Gdyby miała odrobinę rozsądku, powiedziałaby że zmusiłam ją do tych wszystkich rzeczy, że coś jej dosypałam do zupy... i tak zresztą ma dość spore szanse na zostanie uznaną za totalną wariatkę - i wyjazd do psychiatryka

Słów chudzielca o ucieczce nie było trzeba Brennie dwa razy powtarzać. Choć ciężko byłoby to zgadnąć na pierwszy rzut oka - ten blondynek miał to i owo dobrze poukładane pod czapką. Teraz nie mamy wyjścia - musimy uciec. I to właśnie wszyscy, ale koniecznie pojedynczo.

-Zatem ja pierwsza - nie ma na co czekać. Do zobaczenia pod niebem. - za chwilę już się tam znalazła, niebo zaś odpłaciło jej rzęsistą ulewą. W lewo, obok jeziorka i tuż przy szkole sylwetka Mary już zginęła za szarymi strugami - znajdujący się na prawo las był jednak widoczny wystarczająco dobrze. Kilka susów - i tuż przed sobą już Brenna widziała wysokie sylwetki starych drzew. Gdyby miała szansę na zastanowienie się nad tym lasem - mógłby się jej nie spodobać. Zdawał się być jednym z tych miejsc, które nawiedzają strzygi, upiory, legendarne boginki i inne niespokojne dusze.

***

Kiedy Brenna wyskakiwała przez otwór wejściowy do deszczowego parku - pozostali w izolatce chłopcy stali tuż obok, wpatrując się w noc. Kiedy już zniknęła, spojrzeli po sobie... i w milczeniu wrócili do środka. Jeden z nich, śmieszny grubas, siadł w kącie pomieszczenia i wyglądał jakby jego marzeniem było wtopić się w ściany. Jego usta pomału ułożyły się w żałosną podkówkę... i oczywiście zobaczyli to wszyscy obecni, jeszcze zanim zdążył ukryć twarz między pulchnymi ramionami.
- Nigdzie się stąd nie ruszam... - chlipanie było coraz donośniejsze - A wy jesteście podli... wszyscy są podli. Nie próbujcie mnie zabierać siłą, bo będę wrzeszczeć... Słowo honoru! - jego zapuchnięta twarz wyrażała desperację. Nikt się jakoś jednak nie kwapił do przymuszania go do ucieczki... Zresztą - żeby ruszyć go stąd siłą pozostali chłopcy musieliby zjednoczyć wszystkie swoje siły.

- A to mazgaj... - jeden z pozostałych chłopców patrzył z pogardą na szlochającą w kącie pulchną postać - Zresztą - ja też stąd nie idę. Nie jestem idiotą, jak ta pieprzona Mary - usiadł pod ścianą, wyzywająco patrząc na współwięźniów - Zostaję.
W dwie sekundy później jedyną osobą gotową do ucieczki był jej pomysłodawca.
 
__________________
"All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe
Odskrzydlenie.
Tahu-tahu jest offline