Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2015, 14:35   #332
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Angel Beats
Miałem dość duże oczekiwania i niestety przeliczyłem się. Otrzymujemy anime szkolne, i to takie chaotyczne. Tutaj odcinek o meczu baseballu, tam koncert, gdzie indziej inwazja klonów, lub wypad na ryby - a wszystko prowadzi do intensywnego love spamu na samym końcu. Postaci jest bardzo dużo, jednak tylko na palcach jednej ręki można policzyć te, o których dowiadujemy się czegoś więcej… i jest to taki przypadkowy wybór, choć same retrospekcje są dość przemyślane i ciekawe. Wstawki komiczne są czasami rzeczywiście śmieszne. Jeżeli chodzi o wiarygodność postaci… nie chcę spoilerować, ale niekiedy baardzo szwankuje - chodzi mi zwłaszcza o przemianę Naoi, niewiarygodną na wiele różnych sposobów. Grafika również specjalnie mnie nie zachwyciła, wolę bardziej realistycznie narysowanych bohaterów.
Koniec końców Angel Beats nie powaliło mnie, ale nie twierdzę też, że innym się nie spodoba - widziałem zdecydowanie gorsze pozycje.
6/10

Toradora
Podszedłem do tego anime po zasłyszeniu, że wszystkim się podoba, nawet tym, którzy zazwyczaj nie lubią historii miłosnych i także, że bohaterowie są bardzo realistyczni. Pierwsze to kwestia dyskusyjna, natomiast drugie… totalne kłamstwo. Już w pierwszym odcinku pyskata główna bohaterka z mieczem kendo wdziera się do domu głównego bohatera… który później w odwecie wchodzi do jej mieszkania i - chwila suspensu - zmywa naczynia, bo było ich tak dużo w zlewie. Mimo wszystko, jak podejdzie się do fabuły z przymrużeniem oka (i przestanie się zwracać uwagi na ciągłe chamstwo Aisaki), zaczyna się podobać. Jest przyjemnie, spokojnie, wielkiej akcji może nie ma, ale jednocześnie nudy też nie. Minusem jest rytm opowieści - w ostatnich 3 odcinkach dzieje się więcej, niż w pierwszych 22 i może przez to zakończenie wydaje się trochę na siłę. Grafika jest w porządku, nie przeszkadza.
Z perspektywy czasu wspominam anime raczej pozytywnie i jak ktoś ma wystarczająco dużo wolnego czasu, może go spędzić na oglądaniu Toradory… niech jednak nie oczekuje nie wiadomo czego.
7+/10

Kiseijuu
Świetne, gorąco polecam. Główny bohater jest jednym z lepszych głównych bohaterów anime w ogóle. Realistyczny, nieirytujący, całkiem sympatyczny... normalny. To bardzo rzadko się zdarza. Postacie poboczne są trochę słabsze, albo patrząc pod innym kątem - nieprzesadzone, wiarygodne. Fabuła ciekawa, momenty poważne płynnie przeplatają się z komicznymi, przy tych ostatnich mogłem się pośmiać, co mi się zazwyczaj nie zdarza... Grafika na wysokim poziomie, animacje pasożytów odpowiednio obrzydliwe, a jednocześnie piękne - choć wydaje mi się, szczerze mówiąc, że z biegiem czasu trochę się pogarszają, a bohater wyglądał lepiej przed przemianą... jednak zawsze można się do czegoś przyczepić, gdy się chce. Moralne przesłanie ma sens, operacja policyjna w drugiej połowie nostalgicznie przypomniała mi Death Note’a.
Podsumowując, zalet jest dużo, każda wada drobna, a Kiseijuu ląduje w moim osobistym Top5.
9/10

Tokyo Ghoul + połowa sequelu
Zaczyna się dość słabym horrorem, później przechodzi w nie wiadomo co, a kończy się typowym shounenem. Główny bohater jest po prostu nudny, nie specjalnie mnie obchodziło, co się z nim stanie; to chyba nie tak powinno wyglądać. Druga bohaterka, Touka, jest akurat w porządku, natomiast cała reszta postaci... to takie Zoo, z jednej strony każdy się czymś wyróżnia i jest do pewnego stopnia interesujący, a z drugiej... jako całość, są strasznie plastikowi. Wielkie tragiczne opowieści, które mają poruszyć, mnie po prostu nudziły, lub irytowały. Jest dużo niewiarygodnych zdarzeń i rozwiązań; niekiedy ludzie są szybsi i silniejsi, niż ghoule... albo młody śledczy, który dosłownie przy każdej możliwej okazji przegrywa, lub trzeba go ratować, nagle okazuje się być wielkim autorytetem... o tym, co wyczynia Suzuya, nawet nie wspomnę.
Koniec Tokyo Ghoul jest napakowany akcją i akurat przyjemnie się ogląda. Wtedy rozpoczyna się sequel... który jest o wiele gorszy. Akcja rozgrywa się głównie w miejscu, którego samo istnienie jest już nielogiczne. Walki są czasami tak źle napisane, że aż śmieszą. Dochodzimy do takich momentów, gdzie dwóch bohaterów może rozmawiać sobie na spokojnie, podczas gdy przeciwnicy kulturalnie stoją tylko i na nich patrzą... albo gdy jeden bohater przychodzi uwolnić drugiego, po czym bez żadnego logicznego uzasadnienia zaczynają się z sobą bić. Dotarłem do połowy sequela, więc może później wszystko zostanie uzasadnione. Jednak wątpię.
5+/10
Byłoby niżej, ale jednak Tokyo Ghoul bawi, choć nie jest to rozrywka na najwyższym poziomie.
 
Ombrose jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem