Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2015, 14:36   #28
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
- Przed Molly... Chris powtórzył za Angie. - Ciekawy jestem jak szybko trafiłaby do meliny na tych swoich szczurzych łapkach. - Mrugnął lekko z uśmiechem.
Sięgnął po kilka wizytówek rozrzuconych na stole.
- Zbierajmy sie to jeszcze Myszkę przechwycimy przed klubem.
Skierował się do wyjścia, posłał na pożegnanie soczystego buziaka Adzie, a po chwili również Kojotowi.
Niech ma.
Adrianowi skinął tylko głową.

Po wyjściu, udając się śladem Molly, Chris wyciągnął komórkę i wybrał połączenie.
- Masz chwilkę?
- Nie. - odpowiedziało mu krótkie 'szczeknięcie' do słuchawki. - To wszystko?
- Przygotuj proszę wszystko co masz na Szczeniaka i młodą Laurę z Czarnych Furii, wyślij Patrickowi na maila.
- Zastanowię się.
Rozmowa została rozłączona. Kotołak pokręcił głowa z uśmiechem. to był ten czarny dzień.

Molly wyszła kilka chwil wcześniej i zdążyła się lekko oddalić.
- Hej! - Chris krzyknął do niej i zamachał by zwrócić uwagę dziewczyny. - Jadę do klubu, większosc grupy chyba też. Jedziesz z nami? Podwieźć cię?
Zanim 'Szczurzyca' cokolwiek odpowiedziała, Chris uczynił te kilka kroków wychodząc na podjazd i opadły mu ręce.
Na parkingu przed klubem golfowym stały trzy ciężkie motocykle obok których lało się dwóch harleyowców, obaj byli w klubowych kamizelkach "Cheshirers". Jeden potężnie zbudowany, około czterdziestoletni, jednooki z gęstą brodą plecioną w niewielkie warkoczyki. Drugi młody, szczupły z celtyckimi tatuażami na twarzy. Tarzali się na asfalcie i choć starszy biker był nieporównywalnie silniejszy, to młodszy nadrabiał to zwinnością i wijąc się jak piskorz wyprowadzał ciosy czym się da, aktualnie strzelił łokciem prosto w twarz brodacza.
- Nic poważnego - wyjaśnił Chris siadając na motorze i zapalając papierosa. - Jeden stwierdzi, że football amerykański jest lepszy od gaelickiego, po chwili kończy się to w ten sposób.
Gwizdnął przeciągle, a obaj zapaśnicy znieruchomieli.
Z pewnością skorzystał na tym wytatuowany, bowiem akurat to on znalazł się na spodzie, a gwizd zatrzymał zaciśnięta pięść jednookiego wielkoluda gdy miała opadać już do ciosu.
Obaj spojrzeli na Chrisa.
- Przestańcie się wydurniać, Kto rozlepiał godzillę, Steve?
- "Mad". - odpowiedział brodacz gramoląc się na nogi.
- A, kto dziś jest oficerem dyżurnym na komisariacie?
- Chyba Peerson.
Chrisowi szeroko roześmiała się japa. Od ucha do ucha, niczym wizerunkowi na kamizelce.
- Fart. Zadzwoń do klubu. Powiedz, żeby "Mad" zrobił sobie plażę na ulicy przed komisariatem. Polecenie Adriana.
- Będzie wkurwiony. Za jakieś dwie godziny Dublin gra z Fermanagh, miał iść do Paddy'ego.
- Tym lepiej, bo to ma być kara. Normalnie robi to z przyjemnością.
- Dostanie kilka dni aresztu najmniej. W sobotę mieliśmy grać. Bez perkusisty?
- Fanny i Colin potłuczą pokrywkami do garnków. Dzwoń do kurwy nędzy!
Brodacz rzucił pod nosem co myśli o matce Chrisa, "Mada", Adriana i kilku innych osób, po czym wyciągnął telefon.
- Ty Patrick jedź do klubu, zapowiedz gości i wyczyść salę bilardową. Cattie prześle coś na maila, wydrukuj to w dziesięciu kopiach.
- Yup. - Młodszy biker był jak widać oszczędniejszy w słowach i asertywności.
Wsiadł na motor i odjechał.

Kotołak zwrócił się do grupy zgromadzonej przez Adriana.
- Lećmy pogadać co robimy w kwestii dr Kingston, mi najlepiej myśli się przy zimnym piwie. Ja stawiam, nie ważne kto na co ma ochotę. Kto w to wchodzi to niech jedzie za mną, a jakbyśmy się pogubili to skrzyżowanie 2nd Avenue i 3th Street, South West, Downtown, "Sweet Suicide Club". Mogę kogoś podwieźć, Steve też. - Poklepał wymownie zapasowy kask przytroczony do motoru, nie wiedział wszak kto czym przyjechał na Indian Creek.
- Ja chętnie - odezwał się Marcus. - Nie mam transportu.
- To ładuj się, postaram się być (hehe) delikatny. - Chris podał mu kask i wskazał miejsce za sobą.
Spokojnie, o mnie się nie martw, nie jestem ze szkła. - odpowiedział mu wilkołak.
- Hehe. A kto woli wpierw obejrzeć melinę Kojota lub ma inne sprawy do załatwienia, to dajcie swoje numery, zdzwonimy się później.
Włączył motor i zapiął kask pod szyją. Steve również rozglądając się czy ktoś nie ma ochoty na podwiezienie na jego motorze.
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 31-03-2015 o 12:04.
Leoncoeur jest offline