Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2015, 20:19   #112
ObywatelGranit
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Z dołu słychać było rozmowy, Adam dyskutował z policjantami. Wszyscy inni opuścili już Joslyn Castle. Lepiej było nie ryzykować naruszenia Maskarady, więc Scully postanowił szybko opuścić salę konferencyjną. Najlepiej przez okno. Otworzył drzwi do osobistych komnat księcia Władimira. Spodziewał się wielkich luksusów, zastał jednak spartańsko urządzony pokój, w którym były tylko najpotrzebniejsze sprzęty. Proste biurko, stół, parę krzeseł, wielka szafa zasłaniająca okno i łóżko. I manekin z poszarzałą suknią, chyba jakiejś baleriny. Na ścianach wisiały plakaty reklamujące spektakle w moskiewskim teatrze Большой. Najbardziej rzucającym się w oczy był ten zapowiadający premierę słynnego dzieła Czajkowskiego "Jezioro Łabędzie" w 1877 roku. Wzrok Nosferatu przeskakiwał z jednego plakatu na drugi. Wampir zauważył że na większości z nich jest przedstawiona ta sama kobieta. Pewnie stara miłość starego kacapa.


W jego kieszeni coś się ruszało. To ten kameleon. Wyskoczył z kieszeni na podłogę i schował się.
Scully przerzucił wzrok na kolejny plakat i zamarł w zdziwieniu. Na papierze był on sam, w latach swojej młodości! Cofnął się o krok i zauważył ramę. To nie był plakat, a lustro. Jego śmiertelne odbicie również cofnęło się o krok. Ich spojrzenia spotkały się.
- Scully, na co nam ta kolejna wojna? Pamiętasz jak to się skończyło ostatnio? - odbicie nie miało rany na nodze, która dręczyła śmiertelnego jeszcze Scully'ego przez lata po zakończeniu II wojny. Dopiero przemiana w wampira ukoiła ból - Czy jest sens umierać za spokrewnionych, których dopiero co poznałeś? Albo za interesy wielkich korporacji lub odrealnione ideały wilkołaków? To nie jest nasza wojna Scully. Powinniśmy rzucić wszystko i pójść dalej. Nie oglądać się wstecz! - odbicie mówiło powoli i wyraźnie. Jego słowa miały sens. Po co miał ryzykować swoje istnienie?
Nosferatu przez chwilę stał bez wyrazu, jakby się zastanawiał. Doug piszczał cichutko chowając się głęboko w ubranie swego pana. Po chwili wampir skinął głową i ruszył w stronę okna. Otworzył je i wyskoczył. Po czym zniknął w ciemności, tak jak to Nosferatu mają w zwyczaju. Więcej o nim w tym mieście nie słyszano.

***

Znów był w drodze. Nie zagrzała w Omaha miejsca, ale nie przeszkadzało mu to. Świat był pojemny, a głupcy prędko schodzili ze sceny. Dla posłusznych żołnierzy zawsze znajdzie się miejsce, a takim niewątpliwie był Scully.

Urodzony w 1918 r. katolik, pochodzenia irlandzko-niemieckiego. Mieszkał w Bangor, st. Maine, hr. Penobscot. Ojciec szewc, służył podczas I WŚ we Francji, matka zajmowała się domem. Skończył podstawówkę i zawodówkę. W 41 zaciągnął się do armii. Służył w 34 dywizji piechoty i od 42 stacjonował w Irlandii Północnej. Tam poznał mjr. Williama Darby'ego, za którego pomocą trafił do 1 Batalionu Rangersów. Brał udział w operacji Torch, walkach o Tunezję oraz w desancie na Sycylię. Podczas zdobywania Monte Cassino odniósł ciężką ranę postrzałową i wrócił do ojczyzny. Został odznaczony Purpurowym Sercem. W wyniku niedbałego leczenia, został wypuszczony z niewyleczonym zapaleniem kości udowej. Te rozwinęło się do przewlekłego zapalanie kości. Kiedy ponownie stawił się na leczenie usłyszał wyrok: rak kości.

Przeżył głębokie załamanie nerwowe. Zerwał kontakty z rodziną i odmówił leczenia. Wyprowadził się z Bangor i zamieszkał w Nowym Jorku, gdzie postanowił zapić się na śmierć. Kiedy był blisko zrealizowania swego celu, poznał Thomasa Lowdena – starszego klanu nosferatu. Ten zdobył informacje dotyczące Scully'ego i próbował uczynić z eks rangera swojego ghula. Ku swemu zdziwieniu okazało się, że jest on obdarzony rzadką cechą niepodatności na więzy krwi. Lowdenowi udało się uzyskać pozwolenie barona Bronxu i w 54 spokrewnił Scully'ego.

Od tego momentu w życiu Scullyego wszystko zmieniło się na lepsze. Jego ciało stało się silniejsze niż kiedykolwiek przedtem, a umysł uwolnił się od oparów alkoholu i silnych leków przeciwbólowych. Na dodatek rak przestał być zagrożeniem – przynajmniej w dotychczasowym rozumieniu. W Scullego wstąpiła nadzieja i poczucie wszechmocy. Prędko dorobił się opinii obrotnego i zaszedłby wysoko w baronii Bronx'u. Niestety Lowden wymagał od niego poddaństwa. Były wojskowy postanowił więc ruszyć w Stany i poszukać sobie miejsca do uwicia gniazdka. Wtedy usłyszał o Omaha. Prędko podjął decyzję i przybył do krainy Rednecków.

***

Odbicie zrobiło krok do przodu, wyszło z ramy i schyliło się. Kameleon wylazł ze swojej kryjówki i uczepił się ręki
- Skąd się tutaj wziąłeś maleńki? - rzekło już zupełnie innym głosem. Zwierzak wdrapywał się pazurkami po ciele, aż znalazł się na ramieniu. Chciał wdrapywać się dalej na zmieniającą się twarz i stanąć na czubku głowy, ale delikatnie przeszkodziła mu ręka -[i] Kto wypuścił cię z twojej klatki?
 
ObywatelGranit jest offline