Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2015, 09:38   #6
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Kondor toczyła swój motor cała okrwawiona i oblepiona resztkami mózgu ogarów. Ortalionowa kurtka szeleściła alarmując o nadchodzącej. Ta poprawiła okulary aby przyjrzeć się tym, którym pomogła. Jeszcze byli za daleko aby dojrzeć więc szła dalej. Myślała o wystrzelonych kulach i zastanawiała gdzie ona jeszcze znajdzie kolejne. Siekiera przytroczona do paska obijała się na zmianę o nogę i motor dzwoniąc dodając swoje do cichego harmidru.
Zatrzymała się na wysokości wieży i ściągnęła brwi mocno przyglądając się temu co widzi. Analizowała obraz dogłębnie przekrzywiając głowę na bok.
- Nie, to nie ty - rzuciła krótko w stronę Lisy.
- Smacznego! Zawsze się zastanawiałam czy to się da… zjadliwe? - podreptała do Lazara zjadającego cielsko demona.
Mężcznyzna spojrzał krótko na kobietę, po czym podszedł do kolejnego ciała. Jednym, płynnym ruchem otworzył brzuch ogara, a następnym wyrwał mu serce.
-Serca najlepsze - odpowiedział niskim, warkotliwym głosem, zaś tuż po odgryzieniu i przełknięciu jego kawałka podszedł do następnego trupa. Potem do kolejnego, a kiedy już spróbował każdego po kawałku z czerwoną od krwi twarzą i posklejaną brodą wskazał na trzy pozostałe, które zabiła kobieta.
-Mogę - zapytał przez grzeczność.
- Hmm..? A jasne, smacznego. Pozdrówcie tego tam na górze, ja idę po swoje rzeczy. Jeszcze mnie ktoś postanowi okraść i trzeba będzie typa zabić - stwierdziła przeczesując palcami irokeza. Zaczęła wykręcać motor aby wrócić na swój stary tor.
- No chyba, że poczekacie na mnie to sobie razem z nim pogadamy… - rzuciła odchodząc.
Lazar wzruszył tylko ramionami i zabrał się za kolejne cztery ciała.
Po około dziesięciu minutach wytatuowana kobieta powróciła z przyczepką dla pasażera. Była zakryta jakąś szmatą i nie wyglądała na pustą.
- Hej… powiedzieliście temu na górze, że może zejść nie?
 
Asderuki jest offline