Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2015, 10:22   #2
Redone
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
W "Złotym Rogu" robił się spory tłok. Ilość zwyczajowych gości powiększyła się teraz o nowo przyjętych najemników, których spora grupka zebrała się przy stolikach. Patrzyli po sobie trochę niepewnie, zapewne oceniając się przy każdym zerknięciu. Dlatego Sinara usiadła w najdalszym możliwym kącie. Powoli już zaczynała żałować całej tej wyprawy, a kontrakt trzymany w ręku zdawał się palić jej skórę. Trzeba było zostać w domu, tam przynajmniej było zło które znała, tu natomiast nie wiadomo co ją czeka.

Siedząc bezpiecznie w rogu obserwowała gości karczmy. Mieszanka jaka się tu pojawiła jest niezwykle ciekawa. Pojawił się tu nawet kobold! Ale przecież to na nie mieli polować. Sinara zastanawiała się nawet chwile czy to nie jest jakiś test. A może ten mały jest szpiegiem? Na wszelki wypadek będzie go miała na oku, przezorny zawsze ubezpieczony.

Poza tym okazało się, że nie jest jedyną kobietą wśród nowo przyjętych, dodało jej to trochę otuchy. Dziewczyny wyglądały sympatycznie ale zaraz potrafiła wyobrazić je sobie w walce. Męska część grupy była dosyć różnorodna, i to nawet nie wliczając w to kobolda. Niestety na pierwszy rzut oka nie wyglądali zbyt groźnie, a miała nadzieję, że będą to twardzi wojownicy. Oczywiście Sinara umie sobie poradzić bez opieki dzielnego rycerza, ale przydałby się taki jeden czy dwóch, po prostu żeby był pod ręką.

Dziewczyna nie miała pojęcia co ja będzie czekać, komu może ufać, z kim warto pogadać. Czuła się jak mysz w labiryncie gdzie sporo dróg może prowadzić do nieszczęścia, a nie ma już drogi odwrotu. Chyba naprawdę trzeba było zostać w Esper. I pomyśleć, że mogła sobie teraz siedzieć nad strumykiem ze swoim przyjacielem Willem, nie przejmując się tym co będzie jutro. Czas pokaże na ile dobra była to decyzja.

Gdy do sali wszedł Tom Larsson i zaczął mówić, w Sinarę wstąpiło trochę nadziei. Ten mężczyzna wyglądał na całkiem ogarniętego i obiecał im wszystko pokazać i wytłumaczyć. Dwudniowy marsz nie brzmiał zachęcająco, tym bardziej że ledwo co dotarła do Futenbergu po kilkudniowej wyprawie. Z drugiej strony marnowanie tu czasu nic nie da, lepiej wziąć dupę w troki i ruszyć. Póki co nie miała zamiaru się wychylać i zadawać żadnych pytań, jeśli reszta stwierdzi, że potrzebują trochę czasu, nie miała zamiaru im w tym przeszkadać
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline