Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2015, 11:45   #83
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Frieda odprowadziła wzrokiem Ruya. Uśmiechnęła się nieznacznie, a pochlebne słowa wypowiedziane przez Estalijczyka dźwięczały jej jeszcze przez chwilę w głowie.
Musnęła opuszkami palców po naszyjniku, po czym wsunęła go ostrożnie pod skórzaną kurtę i odwróciła wzrok w inną stronę. Jakby od niechcenia przejrzała raz jeszcze wóz, przy którym stała, lecz nie znalazła nic wartego uwagi. Zaprzyjaźniła się jedynie z pięknie haftowaną, prostą suknią, którą starannie złożyła i ukryła w torbie przypiętej do siodła swojego konia.

Opatuliła się szczelniej płaszczem, poprawiła nieco kaptur i ukryła wszystkie kosmyki włosów pod nim, kiedy odezwał się kapitan. Rozdzielił swoją nieliczną załogę na dwie grupy, Friedzie przyszło towarzystwo krasnoluda Bazraka i sternika Mathiasa. Nie przeszkadzało jej to specjalnie, właściwie zadowolona była z takiego obrotu sytuacji.
Wyprawa do znachorki wydawała się o wiele pewniejszą i bezpieczniejszą, niż ratowanie nieznajomej dziewki dla niewiadomego zysku. Frieda natomiast nie była altruistką, więc stanęła przy wozie Szramy.

- Jak noga? - spytała, opierając się bokiem o wóz i krzyżując ręce na piersi. - Miejmy nadzieję, że nie wdało się zakażenie – dodała obojętnym tonem, jakby to była jakaś nieistotna ciekawostka.
Nie to, żeby kompletnie nie interesowało ją zdrowie Mathiasa. Jednak miała taki nieprzyjemny zwyczaj przypominać innym o tym, o czym wcale nie chcieli pamiętać.

- Nie ma co zwlekać, sami z siebie się nie wyleczycie – rzuciła, kiedy pozostała grupa już znikała z pola widzenia. - Im szybciej dotrzemy do starej, tym lepiej.

~*~

Podróż w deszczu dłużyła się tak samo, jak poprzednia. Frieda jechała zaraz za wozem, na swoim koniu. Miarowe plaśnięcia kopyt w błocie powoli ją usypiały, jedynie spontaniczne parsknięcia zwierzęcia wybudzały ją z tego stanu.

By całkowicie nie zasnąć i jednocześnie nie zsunąć się z siodła prosto w wielkie błoto, Frieda zaczęła przyglądać się otoczeniu. W pewnym momencie ze znużenia naliczyła dziewięć krzaków z jagodami, nim dotarli do rozwidlenia.

Schodząc z konia spojrzała w górę, na niebo. Miała ogromną nadzieję, że pogoda wkrótce się poprawi, jednak wcale nie zapowiadało się na to. Kilka zimnych kropel zdążyło zwilżyć jej policzki, nim wzrok skierowała z powrotem przed siebie.
Stali przed lichą posiadłością, która na pierwszy rzut oka przypominała opuszczoną i to od dobrych kilkunastu lat.

Frieda zmarszczyła brwi, przyglądając się zaniedbanej chacie i okolicy. Atmosfera wokół nie była przyjemna, a nieustający deszcz wcale jej nie poprawiał.
Wzdrygnęła się na samą myśl, że mogło tam czaić się coś nieprzyjemnego, a ona skończyła w towarzystwie kuternogi i krasnoluda z połamanymi żebrami. Lecz nie mogła już nic poradzić, więc westchnęła jedynie, pozbywając się czarnych wizji z głowy.

- Rozejrzę się po okolicy – oznajmiła pozostałej dwójce, po czym spokojnym, jednak ostrożnym krokiem ruszyła na obchód.

Całą okolicę przeszła bez żadnych przygód, tak samo jak i bez jakichkolwiek znalezisk. Cieszyło ją to, bo znaczyło, że przynajmniej przez jakiś czas nie powinni spodziewać się nieprzyjemnych niespodzianek. Zastanowiło ją, jak sobie radzili pozostali. Czy odnaleźli już dziewczynę? Czy w ogóle żyją?

Kiedy skończyła, zauważyła Bazraka stojącego i wpatrującego się w coś. Zaciekawiona jego znaleziskiem, postanowiła podejść, wcześniej rzucając krótkie spojrzenie na Mathiasa, by upewnić się, że ten jeszcze się trzymał.
Stanęła obok krasnoluda i powędrowała wzrokiem w stronę, której się przyglądał. Nie spodziewała się zauważyć tam krowy smutno żującej trawę. Wyglądała tak samo kiepsko i przygnębiająco, jak cała posiadłość. Friedzie aż zrobiło się żal zwierzaka, który stał na deszczu, bez jakiejkolwiek możliwości schronienia. Jednak co mogła poradzić? Sama stała i mokła na deszczu, choć chroniona przez swój płaszcz.

- Sprawdźmy, co znajduje się na szczycie tych schodków – powiedziała do Bazraka i nie czekając na jego odpowiedź, ruszyła w ich stronę.

Pytanie Szramy skomentowała jedynie wzruszeniem ramionami. Kiedy już zbliżyła się do schodów, najpierw stanęła na palcach, by dojrzeć, co znajduje się na ich końcu. Po wstępnych oględzinach spróbowała ostrożnie wspiąć się po zniszczonych stopniach.
 

Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 06-04-2015 o 11:52. Powód: głupie błędy
Pan Elf jest offline