Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2015, 20:53   #5
Purvis
 
Reputacja: 1 Purvis ma wspaniałą przyszłośćPurvis ma wspaniałą przyszłośćPurvis ma wspaniałą przyszłośćPurvis ma wspaniałą przyszłośćPurvis ma wspaniałą przyszłośćPurvis ma wspaniałą przyszłośćPurvis ma wspaniałą przyszłośćPurvis ma wspaniałą przyszłośćPurvis ma wspaniałą przyszłośćPurvis ma wspaniałą przyszłośćPurvis ma wspaniałą przyszłość
-Już czas, braciszku.
Gaspar oderwał wzrok od szyldu karczmy i popatrzył na wyszczerzonego młodszego brata.
- Nie zrób nic, czego mógłbyś później żałować - dodał Pavle
- A ty nie daj się sprać jakimś chłystkom - burknął Gaspar. Objęli się na pożegnanie.
- Trzymaj się.
- Będę. Dbaj o ojca.

Pewnym krokiem przekroczył drzwi. Zatrzymał się odruchowo, żeby oczy miały czas przywyknąć do półmroku. Rozejrzał się po sali. Dość łatwo wyłuskał z tłumu swoich przyszłych towarzyszy broni. Byli wyraźnie młodsi od weteranów i mieli zupełnie inne spojrzenie. Gaspar na tyle często stawiał weteranom i najemnikom wino w zamian za opowieści z dalekich krain, żeby nie zauważyć różnicy. Tak, Gaspar wystarczająco często bywał w Futenberg, zeby uważac się za światowca.
Na oko zebrał się ich prawie tuzin. Uwagę Gaspara przyciągnął dryblas o miotłowatej blond czuprynie. miał niejasne wrażenie, ze był to ten sam gość, z którym dali sobie po buziach w czasie świętowania zeszłorocznego przesilenia. Nie pamiętał jego imienia, ale w uchu dzwoniło mu jeszcze tydzień później.
Zauważył tez kogoś, kto wyglądał jak druid. Gaspar nie przepadał za druidami. Przyprawiali go o ciarki.
Wymuskany mag - Gaspar nie znał się na magii, dla niego magia to było to, Rulf robił z pszczółami, albo kiedy Pavle pisał bez konieczności wysuwania języka.
Apetyczna szatynka o wyglądzie kapłanki przyciągała wzrok, ale Gaspar ciągle myślał tylko o Elizzie. To tutaj, to była jego praca. Musi o tym pamietać.
Uśmiechnięta...uzdrowicielka? z ładnymi dołeczkami w policzkach; jej perlisty śmiech wypełniał wnętrze karczmy.
Rudy, żylasty dryblas o o zaciśniętych szczękach stał plecami do ściany; spojrzeniem strzelał na lewo i prawo. Wyraźnie nie czuł się tutaj swobodnie.
Jeszcze ten... z warkoczem i brzydkimi oparzeniami na rękach. Jeśli Gaspara wzrok nie mylił, na ramieniu przycupnął mu czarny szczur. Gaspar wzruszył ramionami - w puszczy czasem widywało się dziwniejsze rzeczy. Czasem.
Aha, i ta czarnula, która próbowała wtopić się w cień ... coś mu w niej nie pasowało...poruszała się z gracją, ale miała denerwująca manierę znikania z oczu, jak tylko spuściło się z niej wzrok. Gaspar postanowił na nią uważać.
....zaraz..i kobold?
- Niech mnie borsuk pokąsa - charknął - toć mielim na nie polować, ni? A może to cel ćwiczebny?
Zaprawdę, zapowiadała się niezła kompania. Westchnął i ruszył do kontuaru, zamówić kubek cydru.
Teraz siedział na ławie, z namaszczeniem studiował papiery i starał się dojść co to za waluta te "precenty" i co to za cholera ta "prowezja" co ją szef zatrzymuje. Musi być nielicha gadzina, skoro sam szef się nią zajął.
Pociągnął łyk z glinianego kubka. Cierpki napój zapiekł w usta, bąbelki połaskotały w nos.
Odbiło mu się jabłkami.
Zapowiadał się ciekawy dzień.
 

Ostatnio edytowane przez Purvis : 07-04-2015 o 21:26.
Purvis jest offline