- Mam nadzieję że sypną złotem za ocalenie laluni – smęcił pod nosem Walbrecht przebijając się przez chaszcze i niskie gałęzie. Szedł na samym końcu rozglądając się bacznie dookoła, zwracając uwagę na najdrobniejszy szelest. Nie był łowcą, a w wysokich butach ciężko o zgrabność ruchów chodząc po ściółce. Starał się jednak robić jak najmniej hałasu nim Gunter dał sygnał by się zatrzymać. Przyczaił się w krzakach pomiędzy dwoma drzewami, brzozą i dębem. Spomiędzy drobnych listków zarośli dało się odrobinę zobaczyć.
- Narobimy niepotrzebnego hałasu jeśli źle to rozegramy – odparł szlachcic na pytanie Guntera.
- Możemy spróbować ich po cichu wystrzelać. Dziewczyna mówiła też o dźwięku świerszcza. Może stanowić to jakiś sygnał. Zmylimy ich i weźmiemy z zaskoczenia jeśli to zadziała - zaproponował patrząc przez krzaki na sytuację.
__________________ Ph’nglui mglw’nafh Cthulhu R’lyeh wgah’nagl fhtagn. |