Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2015, 21:29   #13
Eleishar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
Gdy zeszliśmy do dzielnicy biedoty odruchowo sięgnąłem po sztylet. Lata pracy w półświatku wyrabiały nawyki. Rietta zaczęła mówić: "Gdy wyjechałeś wszystko szło gładko. Dzięki twoim kontaktom z Pretendentem i zakonem rządziliśmy Pod-Miastem bez oporu, ale wraz z pierwszym śniegiem pojawiły się problemy. Najpierw prości ludzie zaczęli się nam stawiać. Szynkarze, biedacy. Następnie ktoś zniszczył nasze kryjówki na Zareiku. Straż miejska zaczęła łapać naszych ludzi częściej niż zwykle. Sądy skazywały ich w trybie ekspresowym, bez możliwości wykupienia za kałcią. Gdy straciliśmy jedną trzecią ludzi, kolejni odeszli obawiając się o własne życie. Wtedy, gdy byliśmy najsłabsi zaatakowali. Wybili nas praktycznie do nogi, przeżyłam jedynie ja i kilku chłopaków. Nazywają się Bractwem Złotego Węża. Bez Ciebie byliśmy bez szans."
Gdy skończyła mój sztylet niemal bezgłośnie wbił się w mur, jakbym przecinał kawałek papieru, tym krótkim wybuchem agresji stłumiłem chęć wydarcia się na płaczącą dziewczynę.
Siląc się na spokój zwróciłem się do niej: "Powiedz mi, jak to możliwe? Zostawiłem pod twoją opieką najsilniejszą gildię w Reiklandzie, a Ty mi mówisz... że w tak krótkim czasie cały mój dorobek z ostatnich kilku lat zniszczyła banda jakichś przybłęd?!"
Opanowując łzy Rietta próbowała wyjaśnić sytuację: "To nie są zwykłe przybłędy. Najpierw zniszczyli nasze komórki w Marienburgu."
Miarka się przebrała: ''Kurwa mać, co?!" - krzyknąłem przerywając jej.
Niezrażona kontynuowała: "Dobrze znali naszą strukturę. Wybili wszystkich pułkowników w ciągu jednej nocy, podejrzewam, że ktoś zdradził. Do tego są dobrze uzbrojeni. Mają broń jakiej jeszcze nie widziałam. Wybuchowe kule."
Sytuacja nabierała rumieńców: "Granaty… Widziałem takie coś u skavenów, paskudna broń… Teraz żałuję że nie zabrałem kilku z tamtej twierdzy, spaczeń zamieniłby te gnidy w kupki gnijącego mięsa... "
Dziewczyna się ożywiła: "Udało mi się przejąć jedną skrzynię. Mam ją schowaną niedaleko. Wiedziałam, że ty będziesz wiedział jak ich użyć. A co do używania. Jedna z ich kwater znajduje się w tej dzielnicy. Nasi ludzie obserwują ją od kilku godzin. Warto by było do nich dołączyć. Zaplanowałam kontratak."
Może sytuacja nie była aż tak beznadziejna, podzieliłem się z nią dalszymi przemyśleniami: "Cuchnie mi to wszystko jakimiś kultystami Chaosu, Wąż to przydomek Slannesha… Ale to w tym momencie ma znaczenie drugorzędne, najpierw musimy odbić Altdorf, a potem odzyskać Marienburg. Interesy z elfami są zbyt dobrym źródłem dochodu by z nich rezygnować. A ubiciem potencjalnych kultystów mogę dodatkowo zaplusować w Inkwizycji, dwie pieczenie przy jednym ogniu."
"Mam do Ciebie jeszcze kilka pytań. Ilu ich jest? Gdzie mają kryjówki? Co pozostało z gildii? Kto nadal z nami współpracuje, a kto się odwrócił? Masz jakieś podejrzenia co do zdrajcy?"
Rietta podniosła rękę, chcąc powstrzymać potok pytań i zaczęła po kolei odpowiadać: "W odkrytej kryjówce jest ich około kilkudziesięcu, nie znam dokładnej liczebności. To niestety jedyne ich miejsce, które udało nam się odkryć. Zostało kilkudzisięciu ludzi rozproszonych po całym mieście, kilku przychylnych strażników, paru informatorów i jedna kryjówka. Większość grup w mieście przestała utrzymywać z nami kontakty, zostali pojedynczy osobnicy skorzy do współpracy. Co do zdrajcy, nie mam pojęcia kim może być."
Ze wszystkich sił starałem się zachować spokój: "Sytuacja jest kurewsko zła... Powiedz jaki masz plan i bierzmy się do roboty."
 
Eleishar jest offline