Osłaniając się przed lecącymi z nieba wnętrznościami, Laraks czuł narastającą falę mdłości. Adrenalina nie tłumiła już bólu, spotęgowanego tym, że z nieba leciał kwas.
- Debil może wysadził parę mutków, ale przy okazji zalał nas tym gównem ! - krzyknął do innych. - Chcecie to zostańcie, ja stąd spierdzielam !
Ktoś padł ugodzony ostrzem, które wcześniej należało do jednego z przeciwników. Z jego martwych rąk wypadł karabin. Chwilę rozważał, czy nie zabrać go, ale zorientował się, że nie zdąży dobiec, nim będzie on w zasięgu potworów. Pobiegł w kierunku obozu, który jednak nie wyglądał lepiej: zobaczył coś siedzącego na dachu. Przymierzył i strzelił. Pobiegł dalej, nie bardzo wiedząc, czy trafił. Sprawdził magazynek. W chaosie walki nie dostrzegł, że wystrzelił z niego wszystkie naboje. Nie miał też nic do walki wręcz. W czasie, gdy przeładowywał pistolet pośród ruin znowu dostrzegł ruch. To nie mógł być człowiek.
__________________ Nie uciekaj przed snajperem - zginiesz zmęczony.
Ostatnio edytowane przez NightShot : 17-04-2015 o 17:11.
|