-
Dziękuję, a teraz wybacz, muszę wracać na górę. Żegnaj! - powiedział bóg ziemi, zabierając kulę domeny i idąc ku powierzchni.
Po drodze zaczął się zastanawiać jaką domenę wybrać. Do zrobienia było wiele. Musiał dogadać się ze swoim bratem i przeciwstawić się fałszywym bogom. Trzeba było zjednoczyć wszystkie rasy i zrobić o wiele wiele więcej. Ale istniała, zdaniem boga, bardzo mała szansa na rozwiązanie sprawy drogą pokojową. W wypadku konfliktu jego brat na pewno byłby postrzegany jako dobry bóg, więc Taurus musiał przejąć rolę tego złego. Ta wizja nie odpowiadała bogu, ale musiał przyznać sam przed sobą, że jest bezwzględny w swym gniewie wobec swych wrogów. Decyzja stała się oczywista. Chwycił kulę i bardzo mocno pomyślał o domenie. O
WOJNIE!
Poczuł jak jego magmowa krew zaczyna gotować się w jego żyłach od nowej mocy i napędzanego nią rosnącego gniewu. Po osiągnięciu pewnego poziomu, wszystko unormowało się. W tym właśnie momencie wyszedł na powierzchnię i ruszył w świat, ku krainą swych wrogów, aby dowiedzieć się co się dzieje. Przybrał przy tym nowy wygląd. Taka boska zachcianka.
__________________
"Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar