Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2015, 17:00   #5
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Pyron był strasznie zmęczony. Męczyły go dworskie gierki, półsłówka, udawane sojusze, zmowy, tajemnice i sekrety. Wcale by mu nie przeszkadzały gdyby ich nie dostrzegał, gdyby dał się wciągnąć w tę rutynę oszustw. Niestety wewnętrzna duma i butność kazała mu przeciwstawiać się wszelkim wymuskanym kłamcom i pochlebcom, zdrajcom i okrutnikom.
Ostatecznie jakikolwiek konflikt czy to osobisty, czy to polityczny, mógł zostać rozwiązany w bardzo prosty sposób. W zasadzie to nawet na wiele różnych, równie prostych sposobów. Roztrzaskana głowa, przebite serce, wyrwana ręka, obcięta noga, zmiażdżona klatka piersiowa.
Gdyby dworzanie nie bali się walki i nie ratowali się ucieczką do gier słownych i potyczek politycznych, świat i życie prostych ludzi, wyglądałoby znacznie bardziej kolorowo, chociaż głównym kolorem byłaby czerwień.
- Nie twierdzę, że Michael to król zły - tłumaczył się ostatkiem sił przed patrzącym na niego krzywo dworem, zanim jeszcze wywiązała się warka. Odziany był jeszcze w wyczyszczoną zbroję, podszytą ciemnym futrem w miejscu, do którego przypiął czarny płaszcz. Mówiąc, chcąc nie chcąc, położył rękę na mieczu zawieszonym u pasa. Odstawił gdzieś na bok kieliszek w winem, którego swoją drogą i tak nienawidził. Powoli podniósł wzrok na jednego z rozgniewanych członków Czarnej Gwardii, który wystąpił krok przed resztę grupy. Największy z nich, który zbierał się z wyzwaniem go na oficjalny pojedynek stał z tyłu, ze skrzyżowanymi rękoma.
- Nie mówię też, że jest okrutny, naprawdę tak nie sądzę, czasem trzeba żelaznej ręki - powiedział potrząsając głowę i zaciskając wysoko pięść. Wykonał pełny obrót by do wszystkich wyraźnie trafiły jego kolejne słowa. - Twierdzę po prostu, że to idiota, który nie ma zielonego pojęcia o rządzeniu w taki sposób, by nie doprowadzić królestwa do rozpadu. Ma nasrane we łbie i kto tego nie widzi...

***

Gdy już złamał nos najbardziej narwanemu z gwardzistów, o jego rozsądek upomniała się nieuodporniona na alkohol głowa. Powstrzymał gestem kolejnego gwardzistę, który ruszał w jego stronę pełen gniewu i tego co uważał za usprawiedliwioną furię.
Drugą ręką zaczął zdejmować zbroję, bezczelnie zaczął wręczać kawałki metalu dla okolicznych szlachciców, ten któremu wręczył napierśnik, padł na ziemię, ku swojemu szczęściu ciałem uchronił kawałek zbroi od zderzeniem z ziemią. Miecza nie dał nikomu, oparł go o pobliską ławę.
Płaszcz podał dla jednej z dam uśmiechając się ciepło.
- Tylko na chwilę. Będę dozgonnie wdzięczny - poprosił zanim ostatecznie stanął nieco napruty i prawie nagi przed gwardzistą.
- Pięści? Uczciwie? - spytał przeciwnika rozkładając ręce w gościnnym geście. - Jeden na jednego, ale inni mogą ustawić się w kolejkę - ręką wskazał resztę gwardzistów.

W szkole rycerskiej staczał niezliczone pojedynki czy to na miecze czy pięści. Te z których nie wychodził zwycięsko stanowiły dla niego świetną nauczkę. Zawsze wyzywał ponownie tego, który go pokonał po tym jak uznał, że dostatecznie długo ćwiczył pod kątem tego szczególnego przeciwnika i choć nie zawsze przy tej drugiej próbie to ostatecznie dopinał swego i zwyciężał. Teraz jednak miał jedną jedyną szansę w pojedynku. Wiedział, że jeśli zostanie znokautowany, to przeciwnik będzie mógł zmiażdżyć mu głowę swoimi wielkimi łapskami.
Na szczęście sam też nie należał do wątłych, więc mógł liczyć na równie łatwe, czy też równie trudne znokautowanie przeciwnika. Lekko tracił jeśli chodziło o wzrost, bo gwardzista był naprawdę wielki, ale sprowadzenie walki bardziej do parteru, bliskiego zasięgu było i tak tym do czego zawsze dążył. Zresztą tracąc nieco na wzroście, łatwiej było mu wyprowadzić podbródkowy, dający większe szanse na szybko nokaut czy oszołomienie, a z krótszego dystansu, łatwiej było wyprowadzić taki cios.
Nie miał zamiaru bawić się w półśrodki i skupiać się za bardzo na defensywie, bo wielkolud tego z pewnością oczekiwał, że mniejszy jak zawsze przeciwnik będzie uciekał, bronił się aż wypatrzy okazję. Pyron miał serce zawsze z przodu i nigdy się nie cofał. Jeśli miał wygrać to zabijając, tłukąc aż zmiażdży, jeśli przegrać, to ginąc, w rzece własnej krwi, ale i godności.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline