Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2015, 15:16   #123
Halfdan
 
Halfdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Halfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skał
Robert leżał skulony w kącie w Zakładzie... jakimśtam, nie mógł sobie teraz przypomnieć. Nie mógł powstrzymać łez, oprócz instynktownego, pierwotnego strachu o swoje życie czuł ogromną bezradność i niemoc. Zrobiłby wszystko żeby ten koszmar się już skończył...
Mimo że miał zatkane uszy słyszał rozmowy toczące się w pokoju:
-Zniszczyć komputer? To cudeńko które masz w warsztacie? MY? Chyba żartujesz... - zaśmiał się głośno a jego pobratymiec w bestialskiej formie zaskowyczał niczym hiena, aż Robertowi przeszły ciarki po plecach - Zapamiętaj sobie wampirze, Tubylcy Betonu nie niszczą komputerów. Wiemy ile to jest warte i nie chodzi nam o pieniądze.
Starzec usłyszał odkładaną słuchawkę i ponowne wybieranie numerów. Każdorazowo tarcza numerowa telefonu głośno wracała do początkowej pozycji gdy cyfra została wybrana. Jednocześnie słyszał kroki, jakby ktoś chodził w tą i z powrotem.
-Pewnie nie spodziewają się znów działają. Próbuj, próbuj... Co mu się stało. Kto mu odgryzł rękę? Kurwa. Myślałem że wy wampiry to tak jak na filmach, w szyje gryziecie - chwilę później bestia ruszyła, słychać było pazury uderzające o podłogę.
- Dobij mnie, bestio - to był słaby głos Jamesa - Dobi... KURWA! Moja ręka! Znów mogę nią ruszać! Zrosła się! Jak to zrobiłeś? - oczekiwał odpowiedzi ale bestia znowu zachichotała niczym hiena.
- Widzisz Eric. Nie mamy złych zamiarów. To jak z tym telefonem? Księcia nie ma na stołku?





Henry usiadł na krześle i upił trochę Coca-Coli, którą znalazł w lodówce. Druga grupa rozbiła swój obóz w innym domku. Łatwo poszło, dziewczyna nie była uzbrojona i co ważniejsze nie była wampirem. Ha, nigdy pewnie nie miała wampirzej krwi w ustach, inaczej nie byłoby tak łatwo ją utrzymać. Zawlekli ją do tego drugiego domku, związali i posadzili przy stoliku w salonie. Henry z grzeczności podał jej butelkę Coli, sierżant jadł hamburgera. W TV opisywano właśnie jak zbudować swój własny schron, za przykład dali kilku skautów, którym udała się ta trudna sztuka. Dzielne chłopaki, przyszłość narodu!




- To jak słoneczko. Powiesz nam kim jesteś? Co robiłaś u Gerolda? Gdzie on jest? - sierżant mówił mlaskając, ale dziewczyna nie odpowiadała. Sierżant zaklepał sobię rolę dobrego gliny (chociaż nie wychodziło mu to najlepiej), a Henry nie miał ochoty być tym złym. Dziewczyna uparcie milczała. Żołnierze zostawili ją w spokoju.
- Daj spokój. Zaraz przyjdzie Eva i da jej popalić. Pomyśl dziecino nad odpowiedzią - rzucił Henry i zmienił kanał. Znany ekspert od survivalu pokazywał domowe sposoby na uniknięcie promieniowania po wybuchu. To dla tych którzy uważają że naukowcy w okularkach znają tylko suchą teorię. Henry zobaczył na ekranie licznik Geigera, taki sam jaki miał w plecaku. Wyjął go i dla jaj zbadał okolice puszki Coca-Coli. Licznik zabrzęczał a zdziwiony Henry odczytał podwójną bezpieczną wartość:
- Kurwa, będę się świecił po tym gównie! - powiedział zirytowany
- Pokaż - sierżant podszedł bliżej - eee, pierdolenie. Mądre głowy co roku zmieniają te swoje śmiertelne dawki. Dwa lata temu to była połowa. Nic nam nie będzie.
W drzwiach pojawiła się młoda kobieta ubrana w żółtą garsonkę i spódnicę. Na szyi miała fioletową kokardkę i buty w tym samym kolorze. Jej włosy koloru marchewki były spięte żółtą wstążką w kitkę.
- Jest i Eva! Tutaj mamy naszą ptaszynę, chyba zna Gerolda ale nie chce nic mówić. Może coli?
- Dziękuję Henry, ale nie mamy czasu na przekąski. No dobra dziewczyno, mów co wiesz. Co cię łączy z Geroldem? Odpowiedz! - odgarnęła grzywkę i spojrzała dziewczynie prosto w oczy
- Wyleczył mnie i teraz pije ze mnie krew. Kurwa dlaczego ja ci to mówię? O ja pierdolę… Już wiem! Ostrzegał mnie przed czymś takim - fioletowowłosa zacisnęła oczy jak tylko mogła. Eva z pomocą żołnierzy siłą je otworzyła i zadała kolejne pytanie:
- Gdzie jest Gerold? Mów! - krzyknęła Eva władczym tonem
- Spierdalaj! nic więcej ode mnie nie wyciągniesz! - odpyskowała dziewczyna
Zdziwiona Eva roześmiała się i spróbowała jeszcze raz. I jeszcze raz. I kolejny. Dziewczyna miała rację. Nic nie dały ani nadnaturalne sposoby, ani przypalanie papierosem czy fizyczny ból. Nawet jeśli coś wiedziała to milczała jak grób.
Zrezygnowana Eva kazała ją związać.
- Spróbujemy później, jej wola napewno się złamie. Dzięki za pomoc, już ja się nią zajmę.
Henry dopił colę i wraz z sierżantem ruszyli z powrotem na swój posterunek.


 
Halfdan jest offline