Wybuch naprawdę go zaskoczył. Powinienem był wiedzieć. Jon za bardzo skupił się na rozmowie, nie koncentrując się na swoim połączeniu z Mocą, w wyniku czego nie był w żadnym stopniu przygotowany na atak. Gdyby pamiętał o swoim treningu być może zyskałby parę sekund przewagi i zdołał wskoczyć za jakąkolwiek osłonę. A tak jedyne co zrobił w chwili wybuchu to rozdziawił usta ze zdziwienia. Wstrząs sprawił, że spadł z krzesła na podłogę.
- Co do licha?! - usłyszał gdzieś pod spodem bojowe okrzyki i jęki umierających. Dodał do tego odgłosy wystrzałów z blasterów i zrozumiał. - Zaatakowano arenę!
Szybko podniósł się na nogi. Jego pobyt na Nar Shaddaa do tej pory odbył się o dziwo bez żadnych gwałtownych wypadków. O dziwo, bo miejsca w takim stopniu wypełnionego złodziejami, rzezimieszkami i wszelkimi innymi przedstawicielami kryminalnego światka wcześniej nie widział. Ciemna strona Mocy czaiła się w każdym zakątku planety, w czynach i myślach jej mieszkańców. Tu i ówdzie dało się wyczuć pozytywne emocje, ale ginęły one w morzu chciwości i chęci skorzystania na cierpieniu drugiego człowieka. Wciąż, dla Jona było to bardzo ciekawe doświadczenie. Podczas czterech lat treningu spędzonych na Coruscant nie mógł narzekać na nudę, ale Nar Shaddaa razem z rytmem życia jej mieszkańców stanowiło pewien powiew świeżości i oferowało wiele nowych doznań. Oby tylko te nowe doznania mnie teraz nie zabiły. - pomyślał ponuro, widząc cztery uzbrojone sylwetki zmierzające w ich stronę. Wiedział, co robić - wyciągnął przed siebie jedną dłoń i skoncentrował się, czerpiąc z drzemiącego w nim zapasu Mocy. Obawiam się, że ta odpicowana tarcza energetyczna ci nie pomoże. Skupił się na tchawicy jednego z napastników, w myślach oplatając ją niewidzialną dłonią, po czym ścisnął, będąc w razie czego gotowym do obezwładnienia następnego przeciwnika.
Ostatnio edytowane przez Kolejny : 19-04-2015 o 20:00.
|