Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2015, 23:02   #2
echidna
 
echidna's Avatar
 
Reputacja: 1 echidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemu
Kamera! Muzyka! Akcja!

Poranna kawa była ważnym elementem codzienności April, niemal rytuałem. To był ten magiczny kwadrans dla niej i tylko dla niej. No może dla kogoś jeszcze… ale to było bardzo dawno temu.

Tak więc w ten piękny sierpniowy poranek siedziała na ganku popijając kawę ze swojego ulubionego kubka. Był wczesny poranek, dość ciepły, jak na tę porę roku, pewnie jeden z ostatnich takich w tym roku. Normalni ludzie w wielkich miastach o tej porze albo jeszcze smacznie spali, albo już pędzili do pracy. W każdym razie na pewno nie wyciągali nóg na balustradzie okalającej ganek i nie wsłuchiwali się w ptasie trele. Ale April miała to szczęście (zabawnie było myśleć o tym jak o szczęściu), że była bezrobotna i raczej nie zanosiło się na to, by szybko miało się to zmienić. To znaczy oczywiście nie siedziała całymi dniami przed telewizorem, miała wiele obowiązków związanych z pielęgnacją ogrodu i pomocą w sklepie. Nie mniej jednak wielu ludzi nie nazwałoby tego pracą zarobkową.


Pani Bluckburn spojrzała na zegarek, zostało jej jeszcze całe boskie 10 minut, zanim obudzi się Ava i rozpęta się piekło. Nie żeby kobieta jakoś specjalnie poczuwała się w obowiązku do uczestnictwa w porannych przygotowaniach swej latorośli. Była raczej z tych matek, które wyznawały zasadę, ze 15-letnie pannisko już nie potrzebuje niańki i samo przygotuje sobie śniadanie i wyjmie z szafy czyste ubrania. Nie mniej jednak Ava przygotowująca się do szkoły, była niczym tornado, a jak wiadomo, w okolicach tornada raczej trudno o spokój. Była jak tornado tym bardziej, że musiała wstać wcześnie, chociaż był środek wakacji. No ale zmiana szkoły i związane z tym zajęcia wyrównawcze to nie przelewki...


- Nie czekajcie na mnie z obiadem - rzuciła Ava jednocześnie przeżuwając ostatnie kęsy kanapki.

April darowała sobie uwagę, że nie mówi się z pełnymi ustami. W sumie nie mogła się dziwić młodej. Gdyby to ona zaspała kwadrans, a kolejne dwa spędziła w łazience, też by nie miała czasu na spokojne przeżucie śniadanie. Właściwie co ta smarkula tam robiła tyle czasu? Ileż można myć zęby i rozczesywać włosy? Bystre oko matki zlustrowało młodociane lico. Jednak wobec braku jednoznacznych dowodów na nadużycie kosmetyków, matula darowała sobie również uwagę o pindrzeniu się przed lustrem.

- Nie czekajcie na mnie, bo… - odparła za to , wyraźnie domagają się czegoś więcej niż suchej informacji o okołoobiadowej absencji.
- Szkoła robi jakiś projekt w związku z festynem na zakończenie lata. Panna Ling szukała chętnych, zgłosiłyśmy się razem z Emily. Dzisiaj jest spotkanie organizacyjne… - udzielanie wyjaśnień przychodziło pannie Blackburn z wyjątkowym trudem. Wzdychała przy tym tak intensywnie, jak by co najmniej cały ogródek sama jedna przekopywała.

[media]https://latimesherocomplex.files.wordpress.com/2015/01/melissa-benoist-1.jpg[/media]

April skomentowała całość jedynie zdawkowym “mhm”, po czym wróciła do swoich spraw nie chcąc narażać swej jedynaczki na katorgę dalszych tłumaczeń, a przy okazji na zachłyśnięcie się kanapką z szynką. Ava chyba nie doceniła łaski, jaką okazała jej matka, gdyż kolejny raz westchnęła, jeszcze ciężej i bardziej teatralnie niż poprzednio, po czym szybko sprzątnęła po sobie i tyle ją było widać.




April westchnęła ciężko, niemal równie ciężko i równie teatralnie, jak jej córka dzisiejszego poranka. Gdyby tylko mogła, zapaliłaby papierosa. Ale nie mogła, rzuciła całe wieku temu, gdy tylko dowiedziała się, że jest w ciąży. Od tego czasu jakoś jej nie ciągnęło. No dobrze,ciągnęło, gdy była bardzo zdenerwowana, ale wolała uniknąć kazań swej matki, swoją drogą nałogowej palaczki i hipokrytki w jednym. Tak więc zapalić nie mogła. A szkoda, bo choć człowiek od wieków starał się okiełznać naturę, to jednak tego dnia natura, w postaci kilku wybujałych krzaczorów, dokumentnie skopała jej tyłek.

- Może… poprosiłabyś kogoś, do ich wytrzebienia? Jestem pewna że Sean Junior dałby się namówić, albo Eddie. - Matka wyrosła jak spod ziemi. W jej przypadku wcale nie było to takie niemożliwe. April z trudem opanowała okrzyk zaskoczenia.
- Nie ma takiej opcji. - odparła krótko.
- A to niby czemu? - Aida wyraźnie nie dawała za wygraną.
- Mogłabym poprosić Eddy’ego, ale tego nie zrobię, bo wiem jak to się skończy. On tu będzie paradował z toporem bez koszulki, a Ava nagle odkryje w sobie głęboko skrywaną miłość do ogrodnictwa.
- Na dobre by jej to wyszło - pani Franklin zaciągnęła się głęboko, po czym wypuściła ustami obłoki siwego dymu.
- Mamo, ja cię proszę… - April powoli traciła cierpliwość - Co jej na dobre wyjdzie? Gapienie się pół dnia, na chłopaka, który mógłby być jej ojcem?

Zapadła chwila ciszy, Aida znów się zaciągnęła, a jej córka przez chwilę krótszą niż mgnienie oka myślała, że dyskusja się skończyła i, że to ona wygrała. Jak bardzo się myliła, przekonała się dosłownie chwilę później.

- Nie przesadzaj. Zresztą to zupełnie normalne. Ava jest w wieku, w którym przechodzi się pierwsze fascynacje odmiennością męskiego ciała. To odwieczny krąg życia.
- No ja bym jednak wolała, żeby ten odwieczny krąg życia zostawił moje dziecko w spokoju jeszcze na kilka lat. Zresztą, nie przypominam sobie, żebyś tak zachwalała ten odwieczny krąg życia, jak to ja byłam w takim wieku, że przechodziłam pierwsze fascynacje odmiennością męskiego ciała. - April uśmiechnęła się przypominając sobie co ciekawsze momenty z owej fascynacji.
- Bo ty za szybko przeszłaś od czysto teoretycznej fascynacji do praktycznego pogłębiania swej wiedzy - Aida również się uśmiechnęła, chyba również przypomniała sobie tamte zdarzenia.
- No właśnie, a że Ava ma temperament po mamusi, to chyba zgodzisz się ze mną, że jednak mam podstawy by się martwić…
- No dobrze, zostawmy Edwarda. A czemu nie poprosisz Sean’a? - matka odpuściła Eda, to już połowa sukcesu. Teraz czekała je tylko równie długa rozmowa na temat Watsona i już były w domu.

- Nie mam ochoty dawać mu powodu do tego złośliwego, niemal triumfalnego uśmiechu. - W nagłym przypływie złości April mimowolnie zaczęła łamać trzymaną w dłoni gałązkę. Przestała, gdy tylko zdała sobie z tego sprawę.
- Przez twoją dumę w życiu nie uporządkujemy tego ogrodu - Aida westchnęła ciężko nad trudnym charakterem swej córki. Westchnęła jeszcze ciężej, gdy uświadomiła sobie, że tamta na pewno nie odziedziczyła go po skromnym i ugodowym Henry’m.
- Chcesz, to go poproś, ale mnie do tego nie mieszaj. Ja na pewno nie dam mu tej satysfakcji.



[media]http://i.huffpost.com/gen/1334382/images/o-TALKING-MOUTH-facebook.jpg[/media]

Relacje z alkowy państwa Richmonde były nawet zabawne. To znaczy sposób w jaki prezentowała je Hannah. Tym bardziej, że April niejednokrotnie gubiła się w związkach przyczynowo-skutkowych. Na przykład teraz, gdy jej przyjaciółka najwyraźniej uznała “wejście od tyłu” za lepszą metodę antykoncepcyjną niż podwiązanie jajników choćby. Ale zanim pani Blackburn zdążyła wyjaśnić tę kwestię, do sklepu weszła burmistrz Spencer i poruszanie tematu pożycia Richmondów stało się niemożliwe.

Pani burmistrz miała ze sobą plakaty informujące o nadchodzącym festynie. Tym samym festynie, o przygotowaniach do którego wspominała dzisiaj Ava. To nieco uwiarygodniało historię dziewczyny, ale tylko nieco. April dalej nie do końca chciało się wierzyć, że jej dziecię z własnej nieprzymuszonej woli zgłosiło się do tego przedsięwzięcia. To znaczy nie chciało jej się wierzyć, że młoda zrobiła to zupełnie bezinteresownie. Za tym musiał się coś kryć. Ba! Kryło się na pewno, tylko ona - matka jeszcze tego nie rozwikłała.

Kobieta chcąc jak najszybciej spławić miłościwie im panujacą burmistrz, zgodziła się pomóc. Dla podkreślenia swych dobrych intencji wzięła nawet jeden z plakatów i taśmę klejącą i z marszu zawiesiła go w okienniej witrynie. Również Hannah od pogadanek z panią polityk wolała chyba roztrząsanie łóżkowej nudy, bowiem także przystała na propozycję. Wobec braku sprzeciwu Diana Spencer nie miała innego wyjścia, jak podziękować i wrócić tam, skąd ją przywiało, czyli do piekła najpewniej, jak to skomentowała Hannah, oczywiście po wyjściu urzędniczki.

April cisnęła zostawione przez Spencer plakaty obiecując sobie w duchu, że wróci do nich później. Jednocześnie doskonale wiedziała, że jest całkiem spora szansa, że nigdy tego nie zrobi. Mówi się trudno.

- Wracając do naszej rozmowy - odezwała się po chwili - Czemu właściwie, skoro nie chcesz mieć dzieci, nie podwiążesz się? Albo jeszcze lepiej, czemu nie zmusisz Patricka do tego. Jemu chyba bardziej niż tobie zależy na tym, by pozbyć się gumek
-Żebyś widziała minę, jak mu to proponowałam.- zaśmiała się Hannah i westchnęła.- Ale wiesz… sama nie wiem. Czy potem nie zechcę. Ja te Emily i Mathew podrosną, to… kto wie… Może skuszę się na kolejne? Nie chcę zasypywać za sobą mostów, a tym właśnie jest wazektomia, ale… mina jaką miał Patrick, gdy mu ją zaproponowałam, była bezcenna.
- Takie są chłopy, czerpać maksimum korzyści to proszę bardzo, że żeby wnieść odrobinę poświęcenia to już nie koniecznie -April zaśmiała się nad feministycznym wydźwiękiem swych słów - Ale wazektomia nie jest trwała, to znaczy nie musi być, można ją cofnąć, czasami natura sama to robi. To raz, a dwa… na co ty zamierzasz czekać? Caroline jest już dorosła, Emily i Mathew są już nastolatkami, bardziej nie podrosną
-To prawda… niemniej kusi spróbować nowych rzeczy i przeraża zarazem.- zachichotała cicho Hannah i wzruszyła ramionami.-Po prostu… trzeba sobie urozmaicać życie, a jeśli przy okazji uniknę kłopotów z kolejną ciążą niespodzianką, to strącę dwa ptaszki za jednym uderzeniem.
Spojrzała na April i spytała.-Czyli nie masz doświadczeń z takimi łóżkowymi zabawami?
- Szczerze powiedziawszy to ostatnio to ja w ogóle nie mam żadnego doświadczenia z jakimikolwiek łóżkowymi zabawami. Gdyby nie to, że dostaję okres, byłabym pewna, że moja macica i pochwa zupełnie uschły i zaniknęły od nieużywania
-No to trzeba będzie się ubrać wystrzałowo w któryś piątek i wybrać na łowy. - zaśmiała się Hannah.- Pójdziemy do “Cougar Bar” na noc karaoke, będziemy kusić absurdalnymi mini i wybierać ci przystojniaka… ja będę przyzwoitką, a ty tą niegrzeczną.
- Tak, pojedziemy do Cougar Bar i kogo tam spotkamy? Czterech z którymi ja kręciłam w liceum, czterech z którymi ty kręciłaś, ze dwóch psychopatów, ze trzech żonatych i nam się zwierzyna wyczerpie. - April wyszczerzyła równe białe zęby. - Powrót do rodzinnego miasteczka, w którym już dawno poderwałam wszystko, co mogłam poderwać, to nie był najlepszy pomysł.
-Trwa jeszcze sezon wakacyjny. Może trafimy na młode byczki, które prężą muskuły. I są jak czekoladki. Słodka jednorazowa konsumpcja.- rzekła ze śmiechem Hannah i wzruszyła ramionami.-Oczywiście jeśli nie przeszkadza ci branie przykładu z naszej pani burmistrz i młodziutkie ogiery w łóżku.
- To zależy… jednego takiego młodego byczka mam już za oknem, ślini się do niego moja córka. Twoja pewnie zresztą też, jako że są nierozłączne. Wolałabym jednak, żeby się moja córka nie śliniła do faceta, z którym sypiam.Chociaż w sumie - April zamyśliła się - w przypadku jednorazowej przygody mi to nie grozi jako że w życiu go nie pozna. Może w tym szaleństwie jest metoda? - kobieta ponownie zawiesiła głos jak by się nad tym zastanawiała.
- W najgorszym przypadku, posiedzimy i pogapimy się na młodzieniaszków w ciasnych t-shirtach i powspominamy beztroską młodość. No i będę miała powód by wcisnąć się w tą nieprzyzwoicie ciasną mini, którą sobie kupiłam ostatnio.- stwierdziła ze śmiechem Hannah.-Patrick jeszcze mnie w niej nie widział, ale jak sobie zasłuży to… powiem ci moja droga, że wyglądam w niej bardzo...

Nie dokończyła, bo nagle w drzwiach stanęła Aida. Hannah Richmonde najwyraźniej nie chciała kontynować radosnego plotkowania pod czujnym okiem pani Franklin, gdyż niebawem zmyła się pod pozorem powrotu do obowiązków, obiecując jednocześnie swej przyjaciółce, że niebawem wrócą do tej rozmowy.
 
__________________
W każdej kobiecie drzemie wiedźma, trzeba ją tylko w sobie odkryć.

Ostatnio edytowane przez echidna : 04-11-2016 o 21:57.
echidna jest offline