Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2015, 21:18   #84
Wilczy
 
Wilczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Wilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputację
Carver kiwnął głową ekipie, która w końcu była łaskawa wtarabanić się na zaplecze. Liczył, że przetrzymają gangerów trochę dłużej, żeby on sam mógł zrobić trochę porządku z tyłu. A tak wychodzi na to, że trzeba będzie się zabrać za sprzątanie wspólnie. Szkoda tylko, że Jed oberwał, bo teraz by im się bardzo przydał w pełni sprawny. Cóż, wtedy byłoby zbyt łatwo, prawda?

- Wyluzuj Smith, bo zaraz ci pikawa wysiądzie - powiedział Dziadek - Znalazłem wyjście, ale trzeba nad nim chwilę popracować.

Carver spojrzał na dziurę w oknie, przez którą jeden z gangerów wlazł do środka. W tej chwili przecisnąłby się tędy chyba tylko ten szczyl, którzy przyczepił się do Mildred, a raczej nie można liczyć, że młody sam rozwali czterech skurwieli na zewnątrz. Ale może nie będzie musiał...

- Mam jeszcze półtora magazynka do klamki i strzelbę gospodarza - zwrócił się do Mild i wskazał w kierunku, z którego przyszli - Pilnuj tyłów i oszczędzaj kulki. Potrzebuję chwili, żeby poszerzyć wyjście. Winter, zajmij się Jedem, tylko szybko, bo zaraz wychodzimy... i, na litość, znajdź sobie klamkę, choćby od tego gnoja - szturchnął nogą zastrzelonego gangera.

- Smith, zaraz pomożesz jej nieść Jeda. A teraz trzymaj się z dala od okna. Wychodzimy na mój znak. A ty... - Robin spojrzał na dzieciaka, który kulił się przy Mild - ... przestań się mazać. Przydasz się.
Carver chwycił dzieciaka za fraki i bezceremonialnie zaciągnął na tył pomieszczenia. Nie był niańką, więc nie miał zamiaru się z nim cackać, ani udawać dobrego wujka. Wcisnął go na chwilę w kąt, a sam, celując ze strzelby, wyjrzał ostrożnie przez niewielką dziurę. Jeśli tam byli, to ich ekipa nie da rady tędy wyjść i trzeba będzie się cofnąć do tylnych drzwi. Ale Carver liczył, że wszyscy dobijają się z tyłu. Jego naprędce sklecony plan zakładał, że młody przeciśnie się przez dziurę, żeby pilnować czy żaden ganger się nie zbliża, podczas gdy Carver będzie poszerzał wyjście - dechy wyglądały na stare próchno, a w składziku dookoła nich znajdzie się na pewno jakieś poręczne narzędzie. A potem, na zewnątrz... cóż, trzeba będzie przebić się do wozów. Ale to już zupełnie inna historia.

Spojrzał na dzieciaka.
- Stałeś kiedyś na czujce, młody? To zaraz będziesz miał okazję. Wiem, że tam są źli ludzie z bronią... ale tutaj jestem ja. A jak nie zrobisz co mówię, to zaraz będziesz marzył o ich towarzystwie. Łapiesz?
 
Wilczy jest offline