Ogr zdecydowanie nie był zbyt rozgarniętym osobnikiem...
Odwrócił się ostrożnie do strażnika, który nieuprzejmie dźgał go końcem halabardy. Wciąż trzymał w garści monety.
- Hej, to boli mnie. Jego kłuj! - Powiedziała głowa o łagodniejszych rysach twarzy i takim samym tonie, na co ozwała się zaraz ta druga, jej zupełne przeciwieństwo.
- Jego, nie mnie. On jest głupi.
- Sam jesteś głupi i zły.
- Jestem głodny.
- Ja też jestem głodny.
- Bo się kłócisz.
- Sam zacząłeś!
Po tej krótkiej wymianie zdań pomiędzy głowami owłosionego ogra, obie zaraz dały sobie po pysku, choć ten łagodniejszy łeb w tym względzie miał przewagę w postaci zaciśniętej pięści z monetami. Brzydsza i wredniejsza głowa otrząsnęła się po chwili, kiedy ta łagodniejsza już płaciła rozeźlonemu handlarzowi za posiłek.
Ta zła, żeby jednak mieć ostatnie słowo, rzuciła strażnikowi pogardliwie spojrzenie i byłaby go opluła, gdyby nie reszta oddziału, który wciąż ich pilnował. |