Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2015, 15:44   #6
Someirhle
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
Quattor tali iacti casu Venerium efficiunt;
num etiam centum Venerios, si quadringentos ieceris,
casu futuros putas?

***

Spojrzenie Iwa przez chwilę utkwiło w monecie. Było w jej zatartych kształtach coś osobliwego, jakby tajemnica, którą chciałoby się poznać... A może po prostu ponosiła go fantazja. Młodzieniec z kolei wyglądał jak łatwy zarobek. Czarnoksiężnik skrzywił się w duchu - tym bardziej należało uważać. Tylko śmierć przychodzi z łatwością na tym świecie.

- Zagarniasz dla siebie wszystko na Świecie, gdy Los przyniesie ci potężniejsze spośród Psów, Sępów, Sześciorga i Bohatera. - Chudy palec Iwa zatoczył wpierw krąg wokół dennicy, potem wskazał kości i oznaczenia na "ściankach".
- Tak jak Świat przechodzi przemiany w ciągu roku, a człowiek w trakcie żywota, jak zmienna jest łaska bogów, tak zmieniają się siły na Świecie... - Końcem drzewiec wyrysował na ziemi czterodzielne koło, po czym podał kość dzieciakowi.
- Jest Wiosna, pora narodzin i uśmiechu Mölna. Podaruj Światu monetę i rzucaj. Lecz przedtem wysłuchaj słów starca, byś wiedział, co czynisz... -

Zasady były względnie proste, lecz też stosunkowo dużo trzeba było spamiętać, ułożone zaś były w dość przyjemną, wyćwiczoną opowieść. Każdy wynik był jak przygoda. W każdej szóstce kryła się ręka bogów, jedynki stanowiły bestie, czwórki wróżyły skarby, na drodze do których stały przeciwności-trójki.

Oczywiście, gra była losowa tylko dla niedoświadczonego śmiałka, który szybko gubił się w zmianach wartości poszczególnych układów, szczególnie że zajęty był wygrywaniem. Dodatkowo, ze względu na kształt kości, szanse na różne wyniki nie były równe - co pozwalało między kolejnymi rzutami w zyskowny sposób podbijać stawki.

Oczywiście, wszystko to działało teraz na korzyść młodzieniaszka. Pierwsze rzuty wygrywał zawsze nowy gracz. Dopiero później, próbując szczęścia, tracił coraz więcej. Iwo zaś miał jeszcze w zapasie drugą grę, wraz z wyszczerbioną, kamionkową misą - na wypadek gdyby kości potoczyły się nie tak, jak trzeba.
 
__________________
Cogito ergo argh...!

Ostatnio edytowane przez Someirhle : 21-04-2015 o 23:59.
Someirhle jest offline